Scott Maxwell: Spirit jest tylko czasowo unieruchomiony, zapewniam. Musieliśmy go zatrzymać, aby przetrwał nadchodzącą marsjańską zimę. Za rok postaramy się go uruchomić.
Po co Spirit próbował się wspinać na wzgórza? Łaziki nie są przystosowane do tak ryzykownych manewrów.
Nie mieliśmy wyboru. Spirit poleciał na Marsa, aby znaleźć oznaki działania wody, ale wylądował w miejscu, gdzie ślady jej obecności od dawna są pokryte lawą. Aby znaleźć inne pozostałości, musiał dotrzeć do wzgórz i wspiąć się na nie. Rzeczywiście nie był do tego zaprojektowany. Nie był nawet przygotowany do pokonania tak dużego dystansu. Ale skoro już przeleciał 500 milionów kilometrów, trzeba było spróbować pokonać te dwa lub trzy kilometry na Marsie. Na razie szczęście dopisuje marsjańskim łazikom. Spirit ma uszkodzone prawe przednie koło. Ciągnie je za sobą od dwóch i pół roku i pozostawia za sobą płytki rów. I właśnie dzięki temu rowowi odkryliśmy złoże, które w ponad 90 proc. okazało się krzemionką. A jedynym sposobem na uzyskanie tak skoncentrowanej krzemionki jest działanie wody. Miejsce, w którym Spirit znalazł ten materiał, było prawdopodobnie marsjańskim gorącym źródłem albo towarzyszącą wulkanom fumarolą, czyli miejscem, gdzie wydostają się gazy i para wodna. Na Ziemi podobnie mogło powstać życie. Nie odkrylibyśmy tej krzemionki, gdyby nie zepsute koło.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.