Parę razy pytano mnie, co bym wybrał – Volkswagena czy Alfę Romeo. A wy z kim wolelibyście pójść do łóżka – z Angelą Merkel czy Monicą Bellucci?
Uwielbiam Włochy. Mimo że znam po włosku zaledwie pięć słów (z czego cztery są niecenzuralne, a nauczył mnie ich pewien menedżer Fiata), to chętnie zamieszkałbym nad Tybrem. I jestem pewien, że dogadałbym się z każdym napotkanym na drodze Italiańcem. Pod jednym warunkiem – że byłbym właścicielem jakiegoś wyjątkowego samochodu. Możecie mi wierzyć albo nie, ale mając oryginalne auto, we Włoszech można załatwić wszystko: założyć firmę, uniknąć mandatu, kupić broń i zostać bohaterem lokalnej gazety, nie otwierając nawet ust (chyba że w celu wlania w siebie zawartości kolejnej podarowanej butelki wina). Włochy są jedną wielką świątynią motoryzacyjną. Auta znaczą tam więcej niż słowa.
Więcej możesz przeczytać w 12/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.