Zaczynali od wyprzedawania niepotrzebnych rzeczy z domu. Teraz prowadzą firmy, których obroty liczone są w milionach złotych rocznie. I przyznają, że gdyby nie szansa, którą dały im portale aukcyjne, to dzisiaj zamiast jeździć na wakacje do Egiptu, jedynie słuchaliby o nich na kongresie PiS.
Dla Michała Stypułkowskiego z Białegostoku handlowanie w sieci początkowo było tylko sposobem na pozbycie się przeczytanych książek. – Na studiach byłem molem książkowym, a Allegro było najlepszym miejscem na sprzedaż starych i kupno nowych książek. A ponieważ studiowałem ekonomię, pewnego dnia zupełnie spontanicznie postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym i w 2004 r. założyłem księgarnię Selkar – opowiada Stypułkowski. Zdradza, że w ubiegłym roku uzyskał przychód w wysokości niemal 6,5 mln zł. To sporo jak na zainwestowane 40 tys. zł pochodzące z preferencyjnego kredytu dla absolwentów. Stypułkowski przeznaczył je na założenie biura, magazynu i sklepu internetowego. Kołem zamachowym biznesu i trampoliną do sukcesu był serwis Allegro. Zresztą jak w większości podobnych przypadków.
Więcej możesz przeczytać w 12/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.