Gruziński raj
Stalin przewraca się w grobie. Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili chce upodobnić swój kraj do Stanów Zjednoczonych z końca XVIII wieku – ograniczyć do minimum władzę rządu i całkowicie uwolnić gospodarkę.
Gruzja powoli staje się wolnorynkową idyllą. W rankingu państw najbardziej przyjaznych biznesowi „Doing Business 2010" przygotowanym przez Bank Światowy znalazła się na wysokim 11. miejscu, co oznacza, że w ciągu czterech lat awansowała aż o 101 pozycji (dla porównania Polska została sklasyfikowana na 72. pozycji). To wynik tego, że bez względu na zawirowania polityczne Saakaszwili konsekwentnie realizuje radykalnie wolnorynkową politykę. Od objęcia stanowiska w 2004 r. zlikwidował już prawie 90 proc. wszystkich koncesji i pozwoleń, sprawił, że założenie firmy trwa jedynie trzy dni (w Polsce – 32), wprowadził podatek liniowy (20 proc. dla osób fizycznych i 15 proc. dla firm) oraz zlikwidował lub zredukował większość ceł. Najbardziej radykalne zmiany zaszły w gruzińskim kodeksie pracy. Reguluje on tylko pięć kwestii, m.in. ustala wiek minimalny pracownika na 16 lat. Według Transparency International w wyniku zmniejszenia biurokracji współczynnik korupcji za kadencji Saakaszwilego zmalał o połowę. Ale prezydent chce iść jeszcze dalej i przymierza się do znowelizowania konstytucji przez wprowadzenie do niej Liberty Act (Aktu Wolnościowego), którego nie powstydziliby się ojcowie założyciele Stanów Zjednoczonych. Tym samym w Gruzji zakazane zostałoby wprowadzanie nowych regulacji rynku, podatki można byłoby podnieść wyłącznie w referendum, państwo nie mogłoby być właścicielem żadnych instytucji finansowych, a deficyt finansów publicznych nie mógłby przekraczać 3 proc. PKB. W rezultacie gruziński rząd będzie miał związane ręce i minimalne uprawnienia. Skąd takie tendencje? – Nie ufam przyszłemu rządowi. Prawdę mówiąc, nie ufam żadnemu rządowi, łącznie ze swoim własnym – szczerze wyznaje Saakaszwili.
Gdzie się podziały tamte…
…hasła reklamowe? W książce „Superslogany" Steve Cone zastanawia się, dlaczego marketingowcy zapomnieli o sile słowa.
Nie potrafią już stworzyć hasła, które poruszyłoby miliony. Cone przekopał historię marketingu i oddał nam do ręki ciekawy podręcznik. Po jego lekturze urażeni mogą się poczuć także politycy. Zdaniem Cone'a polot straciły bowiem nawet kampanie wyborcze, które zamieniły się w festyny. Szkoda, że Cone nie wyjaśnił, czemu „Yes, we can!" Obamy okazało się lepsze niż „Yes, America can!" George’a Busha. Cierpimy na deficyt inżynierów i techników, a to według specjalistów nie wróży dobrze gospodarce, która w coraz większym stopniu opiera się na nowych technologiach.
Stalin przewraca się w grobie. Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili chce upodobnić swój kraj do Stanów Zjednoczonych z końca XVIII wieku – ograniczyć do minimum władzę rządu i całkowicie uwolnić gospodarkę.
Gruzja powoli staje się wolnorynkową idyllą. W rankingu państw najbardziej przyjaznych biznesowi „Doing Business 2010" przygotowanym przez Bank Światowy znalazła się na wysokim 11. miejscu, co oznacza, że w ciągu czterech lat awansowała aż o 101 pozycji (dla porównania Polska została sklasyfikowana na 72. pozycji). To wynik tego, że bez względu na zawirowania polityczne Saakaszwili konsekwentnie realizuje radykalnie wolnorynkową politykę. Od objęcia stanowiska w 2004 r. zlikwidował już prawie 90 proc. wszystkich koncesji i pozwoleń, sprawił, że założenie firmy trwa jedynie trzy dni (w Polsce – 32), wprowadził podatek liniowy (20 proc. dla osób fizycznych i 15 proc. dla firm) oraz zlikwidował lub zredukował większość ceł. Najbardziej radykalne zmiany zaszły w gruzińskim kodeksie pracy. Reguluje on tylko pięć kwestii, m.in. ustala wiek minimalny pracownika na 16 lat. Według Transparency International w wyniku zmniejszenia biurokracji współczynnik korupcji za kadencji Saakaszwilego zmalał o połowę. Ale prezydent chce iść jeszcze dalej i przymierza się do znowelizowania konstytucji przez wprowadzenie do niej Liberty Act (Aktu Wolnościowego), którego nie powstydziliby się ojcowie założyciele Stanów Zjednoczonych. Tym samym w Gruzji zakazane zostałoby wprowadzanie nowych regulacji rynku, podatki można byłoby podnieść wyłącznie w referendum, państwo nie mogłoby być właścicielem żadnych instytucji finansowych, a deficyt finansów publicznych nie mógłby przekraczać 3 proc. PKB. W rezultacie gruziński rząd będzie miał związane ręce i minimalne uprawnienia. Skąd takie tendencje? – Nie ufam przyszłemu rządowi. Prawdę mówiąc, nie ufam żadnemu rządowi, łącznie ze swoim własnym – szczerze wyznaje Saakaszwili.
Gdzie się podziały tamte…
…hasła reklamowe? W książce „Superslogany" Steve Cone zastanawia się, dlaczego marketingowcy zapomnieli o sile słowa.
Nie potrafią już stworzyć hasła, które poruszyłoby miliony. Cone przekopał historię marketingu i oddał nam do ręki ciekawy podręcznik. Po jego lekturze urażeni mogą się poczuć także politycy. Zdaniem Cone'a polot straciły bowiem nawet kampanie wyborcze, które zamieniły się w festyny. Szkoda, że Cone nie wyjaśnił, czemu „Yes, we can!" Obamy okazało się lepsze niż „Yes, America can!" George’a Busha. Cierpimy na deficyt inżynierów i techników, a to według specjalistów nie wróży dobrze gospodarce, która w coraz większym stopniu opiera się na nowych technologiach.
Więcej możesz przeczytać w 14-15/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.