Luka w prawie powodowała, że wystarczyło przyozdobić pole wsadzonymi w ziemię patykami, by uzyskać dopłatę w wysokości 1 tys. 800 zł od hektara za rzekomą uprawę orzecha włoskiego – wynika z raportu NIK, do którego dotarł „Wprost". – Wysoka stawka dopłat do uprawy orzecha sprawiła, że był on szczególnie często wykorzystywany jako sposób na zdobycie dopłat, bez zamiaru wyprodukowania czegokolwiek – mówi Jacek Jezierski, prezes NIK.
Dotacje są przyznawane na 5 lat, a orzech owocuje po 6-7 latach. Pozwalało to na likwidowanie upraw po upływie pięciu lat. Przeprowadzone przez NIK oględziny plantacji potwierdziły, że uprawy nie były nawet pielęgnowane. Tylko 5 proc. sadzonek miało wykształcone korony. W 2008 r. i 2009 r. weszły w życie przepisy, dzięki którym pozorowane uprawy zaczęły być wykluczane z dopłat.
Dotacje są przyznawane na 5 lat, a orzech owocuje po 6-7 latach. Pozwalało to na likwidowanie upraw po upływie pięciu lat. Przeprowadzone przez NIK oględziny plantacji potwierdziły, że uprawy nie były nawet pielęgnowane. Tylko 5 proc. sadzonek miało wykształcone korony. W 2008 r. i 2009 r. weszły w życie przepisy, dzięki którym pozorowane uprawy zaczęły być wykluczane z dopłat.
Więcej możesz przeczytać w 14-15/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.