Mam nadzieję, że spłacamy wam dług za Katyń – mówi do mnie Igor Lewitin, rosyjski minister transportu. Ten były wojskowy i inżynier kolejowy nie kojarzy się z takimi emocjonalnymi wyznaniami. Ale sytuacja jest wyjątkowa: Lewitin przybył do budynku polskiej ambasady, by się wpisać do księgi kondolencyjnej. To właśnie on jako pierwszy pojawił się w Smoleńsku na miejscu katastrofy.
Sytuacja jest wyjątkowa – w to nikt nie wątpi. Pod moskiewskim Instytutem Ekspertyz Sądowych przy ulicy Tarnyj Projezd, jakieś 40 km od centrum, jestem w grupie kilkunastu polskich dziennikarzy. Obsługuje nas wóz transmisyjny TVP Kielce, którego kierowcy bez snu jechali tu 1,5 tys. km. Rosyjscy inżynierowie wozu pomagają nam organizować transmisję na żywo. Obok stoi biurowiec, w którym na dole jest stołówka pracownicza, trochę w sowieckim stylu. Już pierwszego dnia powiedziano nam, że możemy tam przychodzić na obiady. Nie zawsze mamy czas, ale czasem korzystamy – głównie po to, żeby się napić herbaty lub dostać wodę.
Więcej możesz przeczytać w 17/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.