Latem zwykle zalewały nas tematy ogórkowe. Wakacyjne romanse i miłości, tajemnicze odkrycia naukowców i przygody turystów zagubionych w górach czy lesie. Media pełne były tematów, od których nie bolała głowa.
A to jakaś Paskuda wzorem potwora z Loch Ness pojawiła się w jeziorze, strasząc wędkarzy, a to duch białej damy zgubił biustonosz na zamku w Czorsztynie, a to UFO wylądowało na polu sołtysa Lepianki pod Włodawą, a to sympatyczny wieloryb zgubił GPS, zabłądził i wpadł do Wisły.
Teraz nic z tych rzeczy! W tym sezonie mamy absolutną śmierć tematów ogórkowych. Dyżurnym tematem wakacyjnym są topielcy, których, niestety, przybywa, czasem ktoś cicho piśnie o jakimś wydarzeniu artystycznym na prowincji, ktoś beknie o agroturystyce czy szkodliwości opalania, ale poza tymi nieśmiałymi próbami wyobraźnią społeczną rządzi tylko jeden temat. Mamy wszak lato ruskich agentów i to oni zdominowali wszystkie medialne kanały.
W tle smoleńskiej tragedii nie sposób nie zauważyć niezwykłej aktywności ruskich agentów. Dawno temu, aby zostać ruskim agentem, trzeba było być przez lata szkolonym i przygotowywanym do swej roli przez wysokiej klasy specjalistów z KGB. Dziś wystarczy mieć inne zdanie niż Jarosław Kaczyński. W kręgach sympatyków PiS narasta autentyczna psychoza. Za ruskich agentów uważa się tam powszechnie Palikota, Tuska i Komorowskiego. Oskarżycielskie tezy wypowiada się w stylu: „Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby wyszło na jaw, że Tusk (Komorowski, Palikot) jest ruskim agentem". Warto zaznaczyć, że do niedawna dla miłośników Prawa i Sprawiedliwości Tusk był agentem niemieckim, sługusem Angeli Merkel. Co do Komorowskiego, sprawa jest jasna. To człowiek, który nie płakał po prezydencie, uśmiechał się nad grobem ofiar, cynicznie skorzystał z posady po Lechu Kaczyńskim, a w dodatku ma domek letniskowy w Ruskiej Budzie.
Dawniej goniło się cyklistów, później Żyda, dziś na tapecie jest ruski agent. Wyobraźnia miłośników teorii spiskowych dostała dodatkową pożywkę, gdy nie tak dawno wyszły na jaw afery z udziałem rosyjskich szpiegów zatrzymanych w USA. Dziesięć osób udawało lojalnych obywateli amerykańskich, a w rzeczywistości było współpracownikami rosyjskiego wywiadu. Gwiazdą tej gromadki została 28-letnia seksowna Anna Chapman (a tak naprawdę Anna Kuszczenko), która zdobywała informacje w sferach nowojorskiego biznesu. Jej historia jest jak opowiastki z filmów o Bondzie, tylko brakuje trupów. Zatrzymani szpiedzy musieli być niezbyt groźni, skoro Stany Zjednoczone szybko zdecydowały się na ich wymianę, do której doszło w Wiedniu. Dziennikarze kpią z dokonań gromadki szpiegów, gdyż – jak się okazało – tajna wiedza przez nich przekazywana była dostępna w internecie i oficjalnej prasie.
Istnieje też niepozbawiona sensu teoria, że grupa zatrzymanych to tylko zasłona dymna dla prawdziwych szpiegów, głęboko ukrytych. Czyżby więc Miss Piękności, rudowłosa Kuszczenko z Nowego Jorku kryła Mister Zadymę ciemnego blondyna Palikota z Biłgoraja? Wszystko jest możliwe – jak mówił pewien świniopas, gdy wróbel nasrał mu na kapelusz.
Mimo tematycznej dominacji ruskich agentów czasem jakiś malutki pyłek ogórkowy, skrawek prawdziwego życia do mediów się przebije. Jest pozytywna informacja. Zoofilia będzie karana. Gdy u sąsiada koza będzie dziwnie beczeć, teraz może to oznaczać, że w obórce dokonuje się molestowanie seksualne za pomocą wiejskiego prącia. Gwałciciela kozy będzie można zamknąć lub wydoić z forsy, a samą kozę z braku właściciela ukatrupić. Na mocy nowych przepisów miłość do zwierząt nie może być zbyt dosłowna.
Miłość jednak istnieje. Szczególnie szybka miłość. Niestety, czasem bywa zbyt szybka, o czym przekonał się pewien Arab, który posiadł Żydówkę, udając, że nie jest Arabem. Sabbar Kaszur zdobył serce i wianek pewnej młodej dziewczyny poznanej w Jerozolimie, udając Żyda. Po udanym stosunku zwiał, a rozsierdzona takim obrotem sprawy kobieta podała go do sądu. Sąd skazał go na 1,5 roku więzienia za uwiedzenie polegające na podaniu nieprawdziwych informacji. Wszyscy będziemy siedzieć! W Polsce, chcąc uwieść dziewczynę, faceci zwykle udają Greka lub twierdzą, że znają kogoś z telewizji.
Teraz nic z tych rzeczy! W tym sezonie mamy absolutną śmierć tematów ogórkowych. Dyżurnym tematem wakacyjnym są topielcy, których, niestety, przybywa, czasem ktoś cicho piśnie o jakimś wydarzeniu artystycznym na prowincji, ktoś beknie o agroturystyce czy szkodliwości opalania, ale poza tymi nieśmiałymi próbami wyobraźnią społeczną rządzi tylko jeden temat. Mamy wszak lato ruskich agentów i to oni zdominowali wszystkie medialne kanały.
W tle smoleńskiej tragedii nie sposób nie zauważyć niezwykłej aktywności ruskich agentów. Dawno temu, aby zostać ruskim agentem, trzeba było być przez lata szkolonym i przygotowywanym do swej roli przez wysokiej klasy specjalistów z KGB. Dziś wystarczy mieć inne zdanie niż Jarosław Kaczyński. W kręgach sympatyków PiS narasta autentyczna psychoza. Za ruskich agentów uważa się tam powszechnie Palikota, Tuska i Komorowskiego. Oskarżycielskie tezy wypowiada się w stylu: „Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby wyszło na jaw, że Tusk (Komorowski, Palikot) jest ruskim agentem". Warto zaznaczyć, że do niedawna dla miłośników Prawa i Sprawiedliwości Tusk był agentem niemieckim, sługusem Angeli Merkel. Co do Komorowskiego, sprawa jest jasna. To człowiek, który nie płakał po prezydencie, uśmiechał się nad grobem ofiar, cynicznie skorzystał z posady po Lechu Kaczyńskim, a w dodatku ma domek letniskowy w Ruskiej Budzie.
Dawniej goniło się cyklistów, później Żyda, dziś na tapecie jest ruski agent. Wyobraźnia miłośników teorii spiskowych dostała dodatkową pożywkę, gdy nie tak dawno wyszły na jaw afery z udziałem rosyjskich szpiegów zatrzymanych w USA. Dziesięć osób udawało lojalnych obywateli amerykańskich, a w rzeczywistości było współpracownikami rosyjskiego wywiadu. Gwiazdą tej gromadki została 28-letnia seksowna Anna Chapman (a tak naprawdę Anna Kuszczenko), która zdobywała informacje w sferach nowojorskiego biznesu. Jej historia jest jak opowiastki z filmów o Bondzie, tylko brakuje trupów. Zatrzymani szpiedzy musieli być niezbyt groźni, skoro Stany Zjednoczone szybko zdecydowały się na ich wymianę, do której doszło w Wiedniu. Dziennikarze kpią z dokonań gromadki szpiegów, gdyż – jak się okazało – tajna wiedza przez nich przekazywana była dostępna w internecie i oficjalnej prasie.
Istnieje też niepozbawiona sensu teoria, że grupa zatrzymanych to tylko zasłona dymna dla prawdziwych szpiegów, głęboko ukrytych. Czyżby więc Miss Piękności, rudowłosa Kuszczenko z Nowego Jorku kryła Mister Zadymę ciemnego blondyna Palikota z Biłgoraja? Wszystko jest możliwe – jak mówił pewien świniopas, gdy wróbel nasrał mu na kapelusz.
Mimo tematycznej dominacji ruskich agentów czasem jakiś malutki pyłek ogórkowy, skrawek prawdziwego życia do mediów się przebije. Jest pozytywna informacja. Zoofilia będzie karana. Gdy u sąsiada koza będzie dziwnie beczeć, teraz może to oznaczać, że w obórce dokonuje się molestowanie seksualne za pomocą wiejskiego prącia. Gwałciciela kozy będzie można zamknąć lub wydoić z forsy, a samą kozę z braku właściciela ukatrupić. Na mocy nowych przepisów miłość do zwierząt nie może być zbyt dosłowna.
Miłość jednak istnieje. Szczególnie szybka miłość. Niestety, czasem bywa zbyt szybka, o czym przekonał się pewien Arab, który posiadł Żydówkę, udając, że nie jest Arabem. Sabbar Kaszur zdobył serce i wianek pewnej młodej dziewczyny poznanej w Jerozolimie, udając Żyda. Po udanym stosunku zwiał, a rozsierdzona takim obrotem sprawy kobieta podała go do sądu. Sąd skazał go na 1,5 roku więzienia za uwiedzenie polegające na podaniu nieprawdziwych informacji. Wszyscy będziemy siedzieć! W Polsce, chcąc uwieść dziewczynę, faceci zwykle udają Greka lub twierdzą, że znają kogoś z telewizji.
Więcej możesz przeczytać w 31/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.