Lewicy nie spieszy się do likwidacji Senatu, bo nie ma nawet projektu nowelizacji konstytucji
Nasze życie codzienne niesie tyle problemów i kłopotów, że zupełnie nie starcza czasu na zajmowanie się historią. Rocznicowe obchody, nawet najbardziej huczne, interesują coraz bardziej kameralne grona. Podzieliły ów los starannie przygotowane i bardzo pouczające w swej wymowie uroczystości upamiętniające 80-lecie restytuowania Senatu.
Warto poświęcić im nieco uwagi, bo dzieje Senatu dostarczają wręcz wzorcowego dowodu potwierdzającego tezę, że w naszym kraju najbardziej stabilne okazują się rozwiązania pomyślane jako prowizoria. Kiedy w 1918 r. odradzała się II Rzeczpospolita, większość opowiedziała się za parlamentem jednoizbowym. W takim też kształcie funkcjonował w latach 1919-1922 Sejm Ustawodawczy. Gorącymi zwolennikami jednoizbowości byli socjaliści i ludowcy, którym Senat kojarzył się z magnacką reprezentacją przedrozbiorowej I Rzeczypospolitej. Wspierali ich zwolennicy Józefa Piłsudskiego, piastującego urząd naczelnika państwa, który wtedy jeszcze pamiętał o swojej socjalistycznej przeszłości i zwalczał ustrojowe koncepcje prawicy.
W czasie gorących sporów o kształt konstytucji zwolennicy jednoizbowości poszli na kompromis i zaakceptowali w uchwalonej w 1921 r. konstytucji marcowej drugą izbę. Traktowali swoje ustępstwo jako tymczasowe, o czym najlepiej świadczył zapis pozwalający nowo wybranemu Sejmowi znowelizować ustawę zasadniczą stosunkowo skromną większością głosów. Senatu nie udało się jednak zlikwidować. Co więcej, jego ustrojowa rola została wzmocniona. W kolejnej konstytucji, uchwalonej w 1935 r., wyposażono go w nowe uprawnienia, a w pewnych kwestiach postawiono wręcz przed Sejmem. Wprawdzie ludowcy i socjaliści nadal chcieli go zlikwidować, ale ich głos stawał się coraz słabiej słyszalny w zasnuwających Polskę oparach autorytaryzmu.
W nowej, pojałtańskiej rzeczywistości o Senacie nawet nie mogło być mowy, poza jednym epizodem. W referendum zarządzonym przez komunistów w 1946 r. i pomyślanym jako dowód legitymizacji nowej władzy zapytano o ewentualną restytucję drugiej izby. Chciano chytrze wykorzystać ostentacyjną wrogość ludowców do Senatu i zmusić opozycyjne Polskie Stronnictwo Ludowe, kierowane przez Stanisława Mikołajczyka, do głosowania identycznego jak komuniści. Zamysł spalił na panewce, bowiem ludowcy nie przejęli się swoją dotychczasową wrogością do drugiej izby i ostentacyjnie wezwali do jej restytuowania, licząc, że ludzie rozszyfrują, iż idzie tu nie o przyszłość Senatu, lecz komunizmu. Polacy zrozumieli tę grę i zagłosowali za Senatem, co i tak go nie uratowało, bo organizatorzy referendum sfałszowali wyniki.
Sprawa Senatu odżyła w 1989 r., w kontrakcie "okrągłego stołu". Podczas negocjacji opozycja domagała się wolnych, demokratycznych wyborów do Sejmu. Władze PRL nie chciały się na to zgodzić, wiedząc, że nie mają szans na ich wygranie. Nie chcąc się podzielić z "Solidarnością" jajkiem, zaproponowały jej wydmuszkę w postaci Senatu. Przyzwoliły na utworzenie drugiej izby i demokratyczne do niej wybory, asekurując się pozbawieniem nowej instytucji rzeczywistych kompetencji władczych.
Wydawało się, że tak pomyślana instytucja zniknie ze sceny wraz z krzepnięciem nowego ustroju. Raz jeszcze okazało się, że nie ma w Polsce rzeczy bardziej stabilnych niż prowizoria. W 1997 r. Senat wpisano do nowej konstytucji jako element kompromisu zawartego przez sejmową lewicę i prawicę. Zmuszona do ustępstwa lewica zadeklarowała, że jeśli tylko będzie mogła, zlikwiduje drugą izbę. Wyraźnie się jej jednak do tego nie spieszy, bowiem do tej pory nie ma nawet projektu stosownej nowelizacji konstytucji. Senat najpewniej przeżyje niejedno jeszcze ustrojowe zawirowanie. Jako beneficjentowi tymczasowości zagrozić mu może dopiero stabilizacja, czego zwłaszcza w szacowną rocznicę urodzin nie wypada mu życzyć.
Więcej możesz przeczytać w 49/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.