- Boski Tadeo Iwiński narzekał w TVN 24, jakie to teraz straszne czasy nadejdą. Po tym jak Michnik ujawnił kasetę z nagranym potajemnie Rywinem. - Oj, strasznie będzie - frasował się Tadeo. - Ludzie nie będą sobie ufać, będzie szukanie mikrofonów, obmacywanie... - wieścił człowiek, który zna z dziesięć języków. Te cywilizacyjne rozważania brutalnie przerwał Ludwik Dorn (PiS): - Od obmacywania to pan jest specjalistą - rzucił. - A skąd pan to wie?! - zaperzył się Iwiński, który chociaż mały jest, to hardy. - Z telewizji - odparował Dorn. Iwiński coś tam jeszcze tłumaczył, ale nie słyszeliśmy, bo ryknęliśmy śmiechem.
- Pomysłowością wykazał się również inny polityk PiS Lech Kaczyński. Wymyślił wespół ze swą ekipą, że na Człowieka Roku "Wprost" zgłosi kandydaturę Henryka Kasperczaka, trenera Wisły Kraków. Plan był chytry: zamiast Millerów czy innych Hübnerów chwały przydać trzeba człekowi nie związanemu z lewicą. Potem jednak napłynęły wątpliwości: czy wypada, aby poważny prezydent Warszawy zgłaszał tak niepoważną kandydaturę? Rozpoczęły się partyjne narady, konsultacje z ekspertami, burze mózgów. No i termin zgłaszania kandydatów upłynął. Ale nie ma co narzekać. Za jakieś 50 lat prawica na pewno się wyluzuje.
- Biedna jest kobieta Czajkowska, która w drugim programie telewizji publicznej prowadzi programy publicystyczne. Ostatnio zebrała kilku byłych premierów i dalej z nimi o Europie rozmawiać. Niestety, do audycji bezczelnie wpakował się Jan Olszewski, ten od lustracji i z krzaczastymi brwiami. A nawet coś mówił, i to inaczej niż reszta. Bulwersowało to Czajkowską, która jednak godnie zniosła te bzdety, ograniczając się jedynie do kilku pogardliwych wypowiedzi. Stanowczo do telewizji trzeba wpuszczać tylko ludzi z przyciętymi brwiami. Klient z przyciętymi brwiami jest mniej awanturujący się.
- W Warszawie pojawił się dawny wicepremier Janusz Tomaszewski. Widziano go, jak wchodził do Komendy Głównej Policji. Co prawda nie widziano, jak wychodził, ale to już tylko złośliwe docinki naszych informatorów.
- W zakamarkach sejmowej knajpy widziano spiskujących z platformersami działaczy SKL-Coś Tam Jeszcze. Spotkanko zorganizował podobno Konstanty Miodowicz z PO. Platformę reprezentował jeszcze miedzy innymi Jan Rokita, a SKL-Coś Tam Jeszcze Ireneusz Niewiarowski i ktoś tam jeszcze. Chłopaki kombinują, żeby chłopy Balazsa wróciły do platformy, co wzmocni prawicę pod wodzą Macieja Płażyńskiego, a osłabi liberałów. Ignorantom, którzy nie znają najważniejszych wydarzeń najnowszej historii Polski, przypominamy, ze SKL już raz było w PO, ale se wyszło. Teraz jest szansa, że wróci. Jakież to podniecające!
- Prezydent Lech Kaczyński zwolni tysiąc urzędników warszawskich z liczącej 6 tys. osób armii biurokratów. Nie jest to wynik jego krwiożerczości, lecz nowego ustroju stolicy. Sam Lech, niegdysiejszy związkowiec i socjalna poczciwina, wcale nie jest tym zachwycony. Wręcz martwi się, że bezrobocie wzrośnie. Co innego jego ekipa, która rzeź urzędników chce przedstawić jako element ozdrowieńczej terapii zaordynowanej Warszawie przez prezydenta szeryfa. No, niestety, szeryfowie oprócz tego, że niezłomni i nieprzekupni, mają jeszcze dobre serduszka. Jak to dobrze, że jest jeszcze drugi Kaczyński, który litość okazuje tylko kotom!
- Dawno, dawno temu pisaliśmy o młodym polityku Konradzie Rękasie. Był on kiedyś narodowcem i miłośnikiem Eligiusza Niewiadomskiego. Wykazał się jednak intuicją i w odpowiednim momencie przeszedł do Samoobrony. Opłaciło się: właśnie został szefem lubelskiego sejmiku. Poparła go macierzysta Samoobrona i koalicyjny SLD. Sukces przesłoniły nieco wyznania miejscowego szefa Stronnictwa Narodowego, który twierdzi, że Rękas go pobił, przeciął ucho oraz skakał po samochodzie jego żony. To straszne! Żeby w porządnej polskiej rodzinie samochód należał do żony?!
- PiS znowu bruździ! Poseł tej partii Zbigniew Ziobro jakby nie słyszał dramatycznego apelu Adama Michnika! Jakby nie czytał światłych komentarzy Pawła Smoleńskiego! Wziął i zawiadomił prokuraturę o rzekomym przestępstwie popełnionym przez Leszka Millera, który wiedział o próbie korupcji, ale organów ścigania nie zawiadomił. Co tu dużo mówić, po tak haniebnym czynie poseł Ziobro już do końca życia pozostanie posłem Ziobrą. Nie będzie Zbyszkiem pośród Adamów, Lwów, Leszków i Olków. Nie dla psa kiełbasa.
- Liga Polskich Rodzin domaga się, by telewizja publiczna emitowała jej spoty, w których zniechęca do Unii Europejskiej. Ba! Nawet te spoty dostarczyła. Jeśli występuje w nich Roman Giertych, to błagamy Brunatnego Roberta jako obecni i przyszli ojcowie: tylko nie przed dobranocką!!!
Więcej możesz przeczytać w 3/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.