Przed pierestrojką Gorbaczowa w 1985 r. do muzeum Stalina w gruzińskim Gori waliły tłumy miłośników "wodza narodów" i wycieczki szkolne. Dziś przy kasie muzealnej nie ma kolejek. Mieszkańcy Gori byli tu wielokrotnie, a Gruzini z innych regionów kraju nie mają pieniędzy, by kupić bilet autobusowy. - Cała nadzieja w cudzoziemcach. Szkoda, że tak mało pracuje ich w Tbilisi - wzdycha przewodniczka Mzija.
Kawiarnia Rendez-Vous, która mieści się obok muzeum, wypełnia się w rocznicę śmierci Stalina (5 marca) oraz 1 i 9 maja. Nieliczni już pogrobowcy bolszewików wyskrobują z portfeli ostatnie lari, by oddać hołd "słońcu ludzkości" w rocznicę rewolucji (7 listopada w Rosji jest dziś oficjalnie obchodzony jako rocznica wygonienia Polaków z Kremla w 1612 r.).
W muzeum czas się zatrzymał. Czuć stęchlizną. Fotografie w przerdzewiałych żelaznych ramach, plansze, mapy... Oto Stalin na tle pierwszych radzieckich traktorów, samochodów, samolotów, elektrowni, kopalń i hut. Kroczy od sukcesu do sukcesu. W 1939 r. nadano mu tytuł Bohater Pracy Socjalistycznej, w 1945 r. - tytuł Bohater ZSRR i stopień generalissimusa. "Dobroczyńca świata" patrzy z licznych zdjęć, konferując jak równy z równym z liderami Zachodu w Teheranie, Jałcie i Poczdamie. Prezydent USA Franklin Delano Roosevelt nazwał go "tym, który łączy w sobie niezachwianą wolę i wielką dobroduszność". Wtórował mu pisarz francuski Henri Barbusse, którego zdaniem Stalin uosabiał "człowieka z żelaza". Hiszpańska komunistka Dolores Ibarruri podkreślała, że dzięki Stalinowi "nauczyła się być wytrzymałą w walce przeciwko wrogom marksizmu-leninizmu".
W 1949 r. gospodarza Kremla, któ-ry obchodził akurat 70. rocznicę urodzin, odwiedzili m.in. robotnicy fabryki Cerfarb z Wałbrzycha. Otrzymał od nich talerz ozdobiony swoim wizerunkiem, gwiazdami i napisem obwieszczającym, że naczynie jest darem dla "wodza wolnych narodów". Podobizna "wyzwoliciela ludzkości" widnieje też na innych zagranicznych prezentach: chińskiej wazie, czeskim krysztale i libańskiej intarsji z drewna cedrowego. Haftowany portret ofiarowali jubilatowi Japończycy. Wizerunku Stalina zabrakło jedynie na podarowanych mu przez Mongołów szatach i instrumentach z Indonezji. Zwiedzając muzeum, dowiadujemy się, że Stalin lubił grać na akordeonie, śpiewał jak natchniony, sączył gruzińskie wina, ale nigdy się nie upijał. Miał też być doskonałym kochankiem.
Atmosfera psuje się, gdy padają pytania o stalinowskie czystki i represje, o gułagi, o głód na Ukrainie, o napaść na Polskę 17 września 1939 r., o mord katyński, o żelazną kurtynę. Dlaczego w muzeum nie ma o tym ani słowa? Mzija spuszcza wzrok - słucha, ale nie odpowiada. Wiadomo, w Gori, wciąż przesiąkniętym kultem Stalina, o pracę nie jest łatwo.
Zdaniem Tengiza Grigalaszwilego z gruzińskiej agencji Sakinform, Gruzja przeżywa poważny kryzys gospodarczy, a społeczne niezadowolenie sprzyja rozkwitowi kultu Stalina. - Wyznają go jednak ludzie prości, zagubieni w sytuacji kryzysowej - twierdzi Korneli Bziawa, gruziński intelektualista, mąż Keti Dolidze, aktorki i reżyserki.
- Inteligencja odrzuca "dorobek" Stalina - dodaje. Jego opinię potwierdzają m.in. politycy Zurab Żwania i Michaił Saakaszwili, główni kandydaci na stanowisko prezydenta Gruzji w wyborach 2004 r., a także Nino Burdżanadze, przewodnicząca parlamentu. Przyszłości - powiadają - nie można budować na śmietniku historii.
Kawiarnia Rendez-Vous, która mieści się obok muzeum, wypełnia się w rocznicę śmierci Stalina (5 marca) oraz 1 i 9 maja. Nieliczni już pogrobowcy bolszewików wyskrobują z portfeli ostatnie lari, by oddać hołd "słońcu ludzkości" w rocznicę rewolucji (7 listopada w Rosji jest dziś oficjalnie obchodzony jako rocznica wygonienia Polaków z Kremla w 1612 r.).
W muzeum czas się zatrzymał. Czuć stęchlizną. Fotografie w przerdzewiałych żelaznych ramach, plansze, mapy... Oto Stalin na tle pierwszych radzieckich traktorów, samochodów, samolotów, elektrowni, kopalń i hut. Kroczy od sukcesu do sukcesu. W 1939 r. nadano mu tytuł Bohater Pracy Socjalistycznej, w 1945 r. - tytuł Bohater ZSRR i stopień generalissimusa. "Dobroczyńca świata" patrzy z licznych zdjęć, konferując jak równy z równym z liderami Zachodu w Teheranie, Jałcie i Poczdamie. Prezydent USA Franklin Delano Roosevelt nazwał go "tym, który łączy w sobie niezachwianą wolę i wielką dobroduszność". Wtórował mu pisarz francuski Henri Barbusse, którego zdaniem Stalin uosabiał "człowieka z żelaza". Hiszpańska komunistka Dolores Ibarruri podkreślała, że dzięki Stalinowi "nauczyła się być wytrzymałą w walce przeciwko wrogom marksizmu-leninizmu".
W 1949 r. gospodarza Kremla, któ-ry obchodził akurat 70. rocznicę urodzin, odwiedzili m.in. robotnicy fabryki Cerfarb z Wałbrzycha. Otrzymał od nich talerz ozdobiony swoim wizerunkiem, gwiazdami i napisem obwieszczającym, że naczynie jest darem dla "wodza wolnych narodów". Podobizna "wyzwoliciela ludzkości" widnieje też na innych zagranicznych prezentach: chińskiej wazie, czeskim krysztale i libańskiej intarsji z drewna cedrowego. Haftowany portret ofiarowali jubilatowi Japończycy. Wizerunku Stalina zabrakło jedynie na podarowanych mu przez Mongołów szatach i instrumentach z Indonezji. Zwiedzając muzeum, dowiadujemy się, że Stalin lubił grać na akordeonie, śpiewał jak natchniony, sączył gruzińskie wina, ale nigdy się nie upijał. Miał też być doskonałym kochankiem.
Atmosfera psuje się, gdy padają pytania o stalinowskie czystki i represje, o gułagi, o głód na Ukrainie, o napaść na Polskę 17 września 1939 r., o mord katyński, o żelazną kurtynę. Dlaczego w muzeum nie ma o tym ani słowa? Mzija spuszcza wzrok - słucha, ale nie odpowiada. Wiadomo, w Gori, wciąż przesiąkniętym kultem Stalina, o pracę nie jest łatwo.
Zdaniem Tengiza Grigalaszwilego z gruzińskiej agencji Sakinform, Gruzja przeżywa poważny kryzys gospodarczy, a społeczne niezadowolenie sprzyja rozkwitowi kultu Stalina. - Wyznają go jednak ludzie prości, zagubieni w sytuacji kryzysowej - twierdzi Korneli Bziawa, gruziński intelektualista, mąż Keti Dolidze, aktorki i reżyserki.
- Inteligencja odrzuca "dorobek" Stalina - dodaje. Jego opinię potwierdzają m.in. politycy Zurab Żwania i Michaił Saakaszwili, główni kandydaci na stanowisko prezydenta Gruzji w wyborach 2004 r., a także Nino Burdżanadze, przewodnicząca parlamentu. Przyszłości - powiadają - nie można budować na śmietniku historii.
Więcej możesz przeczytać w 10/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.