Jeszcze kilkadziesiąt lat temu jej objawy znane były wszystkim lekarzom. Dziś nawet szef stołecznego zakładu epidemiologii przyznaje, że nigdy nie widział chorego na ospę.
Dyktator Iraku może zarazić świat śmiercią
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu jej objawy znane były wszystkim lekarzom. Dziś nawet szef stołecznego zakładu epidemiologii przyznaje, że nigdy nie widział chorego na ospę. Choroba, która zabiła miliony ludzi, objawia się gorączką, złym samopoczuciem, sztywnieniem karku. Wcześniej, przez kilka, kilkanaście dni po zakażeniu, wirus namnaża się podstępnie w komórkach ludzkiego ciała, nie dając o sobie znać. Zmasowany atak następuje wraz z wysypką pojawiającą się na twarzy, dłoniach i stopach. W miarę jak rozszerza się ona na resztę ciała, plamki zmieniają się w pryszcze, później w bolesne bąble wypełnione przezroczystym płynem, wreszcie w strupy i blizny.
W przeciwieństwie do ospy wietrznej, którą bez większych komplikacji przeżywamy w dzieciństwie, ospa prawdziwa zabija 30-50 proc. nie szczepionych osób, które na nią zachorują. Jedna z jej najbardziej morderczych postaci, zwana czarną ospą, prowadzi do śmierci niemal wszystkich zakażonych. Nic więc dziwnego, że wystarczy jeden przypadek ospy, żeby ogłosić stan epidemii.
Premier Leszek Miller poinformował, że polskie służby medyczne otrzymają ponad milion szczepionek przeciw ospie, a 700 lekarzy przeszkolono, jak działać w wypadku zagrożenia biologicznego.
Widmo pandemii
Amerykańskie służby wywiadowcze i eksperci do spraw zagrożeń terrorystycznych uznali wirus ospy za jeden z najpoważniejszych czynników ryzyka, na równi z atakiem przy użyciu bomby radioaktywnej (tzw. dirty bomb z materiałami promieniotwórczymi) czy śmiercionośnego gazu paraliżującego układ oddechowy. Zaszczepiono pół miliona amerykańskich żołnierzy oraz tyle samo lekarzy i pielęgniarek. 10 mln szczepionek dostaną pozostali pracownicy służby zdrowia i innych służb ratunkowych.
- Pojawienie się wirusa ospy w środowisku ludzi nie szczepionych byłoby katastrofą. Dlatego każdy kraj musi być na taką ewentualność przygotowany. Na razie nie prowadzi się nigdzie powszechnych szczepień. Prawdopodobieństwo ich rozpoczęcia zwiększyłby wybuch wojny z Irakiem lub informacja, że znaleziono dowody zbrodniczej produkcji wirusa ospy do celów ataku biologicznego - mówi prof. Józef Knap, dyrektor Departamentu Przeciwepidemicznego w Głównym Inspektoracie Sanitarnym.
Masowy zabójca
Wirus ospy ma wyjątkowe kwalifikacje jako biologiczny zabójca. Jest jedynym czynnikiem chorobotwórczym, który został zlikwidowany dzięki masowym szczepieniom. Od 23 lat w żadnym kraju nikt nie zachorował na ospę, od tylu też lat nie prowadzi się szczepień przeciwko tej chorobie. Oznacza to jednak, że większość ludzi nie jest już na nią odporna. Nie ma leku mogącego zahamować rozwój ospy, jeśli wirus dostanie się do organizmu. Sytuację komplikuje to, że szczepienia nie są absolutnie bezpieczne. Dlatego nawet w krajach, które czują się zagrożone ewentualnym atakiem bioterrorystycznym, nie rozpoczęto dotychczas masowych szczepień. Podczas ostatniej epidemii ospy w Polsce w 1963 r. więcej osób zmarło z powodu niepożądanych skutków szczepionki niż w wyniku zachorowań.
Zastrzyki ryzyka
Dylemat: szczepić czy ryzykować epidemię, nie został nigdzie jednoznacznie rozwiązany. Amerykańskie Centrum Kontroli Chorób (CDC) w Atlancie zaleca rozpoczęcie akcji masowych szczepień dopiero w wypadku ataku wirusem ospy. Tę strategię można streścić następująco: jeśli wybucha lokalna epidemia, szczepionki zostają szybko przekazane do zagrożonego rejonu i z pewnością okażą się skuteczne, jeśli ludzie otrzymają je tuż po zakażeniu. "Tuż po" oznacza 3-4 dni. Przeciwnicy tego rozumowania twierdzą jednak, że nie jest ono ani realistyczne, ani uczciwe, ani uzasadnione naukowo. Pierwsze widoczne symptomy choroby pojawiają się kilkanaście dni od momentu zakażenia. Nie ma już żadnych szans, by szczepionka pomogła chorym. Amerykański tygodnik naukowy "Science News" przedstawia dramatyczne skutki symulowanego ataku bioterrorystycznego, na który służby ratunkowe zareagowały według strategii zalecanej przez CDC. Gdyby w dziesięciomilionowym mieście zostało zakażonych ospą tylko tysiąc mieszkańców, epidemia objęłaby około 350 tys. osób. 110 tys. ludzi by zmarło.
Kogo szczepić w Polsce
- Jeśli chodzi o program szczepień w Polsce, będziemy bardzo ostrożni. W najbliższym czasie kupimy 100 tys. szczepionek, następnie jeszcze milion, ale nie rozpoczniemy masowych szczepień. Nie jesteśmy w grupie państw najbardziej zagrożonych, choć domyślam się, że - jak wszyscy popierający USA w sprawie rozbrojenia Iraku - możemy być na liście bioterrorystów - wyjaśnia doc. dr Andrzej Zieliński z Zakładu Epidemiologii Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie. Trudno ocenić prawdopodobieństwo takiego ataku. Polscy epidemiolodzy muszą jednak szybko podjąć decyzję, kogo szczepić. Raczej nie trzeba się liczyć z zagrożeniem w całym kraju. Gdyby jednak zachorowała choć jedna osoba, ktoś musi się nią zająć, odizolować, być z nią w szpitalu. Należy więc zaszczepić ludzi w laboratoriach i szpitalach zakaźnych, lekarzy, pielęgniarki, służby transportowe, a także służby miejskie, policjantów i strażaków. Powinni być zaszczepieni również członkowie rządu. Uznano, że dopóki ospa w Polsce nie występuje, dopóty szczepionkę będzie się podawać tylko ochotnikom. Decyzja o podjęciu szczepień pozostaje w gestii ministra zdrowia.
Laboratoria apokalipsy
"Wkrótce po oświadczeniu Światowej Organizacji Zdrowia o całkowitym zlikwidowaniu wirusa ospy na ziemi dołączyliśmy tę chorobę do spisu broni bakteriologicznych, które w ZSRR zostaną unowocześnione w latach 1981-1985" - zeznawał Ken Alibek, jeden z szefów tajnego radzieckiego programu wojny biologicznej, zbiegły do Stanów Zjednoczonych w 1992 r., zasłużony dla rosyjskiej produkcji ulepszonych, morderczych szczepów wirusów i bakterii. Przesłuchiwany przez wywiad amerykański, ujawnił m.in. tajniki eksperymentów z udoskonalonymi genetycznie wirusami ospy w postaci aerozolu. "Próby wypadły pomyślnie. Do zakażenia połowy zwierząt w naszym olbrzymim laboratorium wystarczało zaledwie pięć cząsteczek wirusa. Jednocześnie grupa młodych, ambitnych radzieckich naukowców opracowała zmienione genetycznie szczepy ospy, na które nie istniały szczepionki" - napisał Alibek w książce "Biohazard".
Nowa linia produkcyjna w najwydajniejszej fabryce śmierci wytwarzała 80-100 ton wirusów ospy rocznie. Po rozpadzie Związku Radzieckiego wielu ekspertów zajmujących się morderczymi wirusami Marburg, Ebola, zarazkami dżumy i ospy wyjechało z kraju. Niektórzy skierowali się do Iraku, Korei Północnej i Iranu. Powstał nielegalny rynek zabójczych drobnoustrojów. - Pilnie niegdyś strzeżone śmiertelne substancje biologiczne krążą dziś w podziemiu kryminalnym - ostrzegał Amerykanów Ken Alibek.
Laboratoria produkujące broń biologiczną istniały z pewnością nie tylko w radzieckim imperium. Jaki rodowód mogą mieć wirusy ospy stanowiące potencjalne zagrożenie dla milionów ludzi, nie wiadomo. Niezależnie jednak od tego, skąd pochodzą, zachowają kwalifikacje masowego zabójcy.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu jej objawy znane były wszystkim lekarzom. Dziś nawet szef stołecznego zakładu epidemiologii przyznaje, że nigdy nie widział chorego na ospę. Choroba, która zabiła miliony ludzi, objawia się gorączką, złym samopoczuciem, sztywnieniem karku. Wcześniej, przez kilka, kilkanaście dni po zakażeniu, wirus namnaża się podstępnie w komórkach ludzkiego ciała, nie dając o sobie znać. Zmasowany atak następuje wraz z wysypką pojawiającą się na twarzy, dłoniach i stopach. W miarę jak rozszerza się ona na resztę ciała, plamki zmieniają się w pryszcze, później w bolesne bąble wypełnione przezroczystym płynem, wreszcie w strupy i blizny.
W przeciwieństwie do ospy wietrznej, którą bez większych komplikacji przeżywamy w dzieciństwie, ospa prawdziwa zabija 30-50 proc. nie szczepionych osób, które na nią zachorują. Jedna z jej najbardziej morderczych postaci, zwana czarną ospą, prowadzi do śmierci niemal wszystkich zakażonych. Nic więc dziwnego, że wystarczy jeden przypadek ospy, żeby ogłosić stan epidemii.
Premier Leszek Miller poinformował, że polskie służby medyczne otrzymają ponad milion szczepionek przeciw ospie, a 700 lekarzy przeszkolono, jak działać w wypadku zagrożenia biologicznego.
Widmo pandemii
Amerykańskie służby wywiadowcze i eksperci do spraw zagrożeń terrorystycznych uznali wirus ospy za jeden z najpoważniejszych czynników ryzyka, na równi z atakiem przy użyciu bomby radioaktywnej (tzw. dirty bomb z materiałami promieniotwórczymi) czy śmiercionośnego gazu paraliżującego układ oddechowy. Zaszczepiono pół miliona amerykańskich żołnierzy oraz tyle samo lekarzy i pielęgniarek. 10 mln szczepionek dostaną pozostali pracownicy służby zdrowia i innych służb ratunkowych.
- Pojawienie się wirusa ospy w środowisku ludzi nie szczepionych byłoby katastrofą. Dlatego każdy kraj musi być na taką ewentualność przygotowany. Na razie nie prowadzi się nigdzie powszechnych szczepień. Prawdopodobieństwo ich rozpoczęcia zwiększyłby wybuch wojny z Irakiem lub informacja, że znaleziono dowody zbrodniczej produkcji wirusa ospy do celów ataku biologicznego - mówi prof. Józef Knap, dyrektor Departamentu Przeciwepidemicznego w Głównym Inspektoracie Sanitarnym.
Masowy zabójca
Wirus ospy ma wyjątkowe kwalifikacje jako biologiczny zabójca. Jest jedynym czynnikiem chorobotwórczym, który został zlikwidowany dzięki masowym szczepieniom. Od 23 lat w żadnym kraju nikt nie zachorował na ospę, od tylu też lat nie prowadzi się szczepień przeciwko tej chorobie. Oznacza to jednak, że większość ludzi nie jest już na nią odporna. Nie ma leku mogącego zahamować rozwój ospy, jeśli wirus dostanie się do organizmu. Sytuację komplikuje to, że szczepienia nie są absolutnie bezpieczne. Dlatego nawet w krajach, które czują się zagrożone ewentualnym atakiem bioterrorystycznym, nie rozpoczęto dotychczas masowych szczepień. Podczas ostatniej epidemii ospy w Polsce w 1963 r. więcej osób zmarło z powodu niepożądanych skutków szczepionki niż w wyniku zachorowań.
Zastrzyki ryzyka
Dylemat: szczepić czy ryzykować epidemię, nie został nigdzie jednoznacznie rozwiązany. Amerykańskie Centrum Kontroli Chorób (CDC) w Atlancie zaleca rozpoczęcie akcji masowych szczepień dopiero w wypadku ataku wirusem ospy. Tę strategię można streścić następująco: jeśli wybucha lokalna epidemia, szczepionki zostają szybko przekazane do zagrożonego rejonu i z pewnością okażą się skuteczne, jeśli ludzie otrzymają je tuż po zakażeniu. "Tuż po" oznacza 3-4 dni. Przeciwnicy tego rozumowania twierdzą jednak, że nie jest ono ani realistyczne, ani uczciwe, ani uzasadnione naukowo. Pierwsze widoczne symptomy choroby pojawiają się kilkanaście dni od momentu zakażenia. Nie ma już żadnych szans, by szczepionka pomogła chorym. Amerykański tygodnik naukowy "Science News" przedstawia dramatyczne skutki symulowanego ataku bioterrorystycznego, na który służby ratunkowe zareagowały według strategii zalecanej przez CDC. Gdyby w dziesięciomilionowym mieście zostało zakażonych ospą tylko tysiąc mieszkańców, epidemia objęłaby około 350 tys. osób. 110 tys. ludzi by zmarło.
Kogo szczepić w Polsce
- Jeśli chodzi o program szczepień w Polsce, będziemy bardzo ostrożni. W najbliższym czasie kupimy 100 tys. szczepionek, następnie jeszcze milion, ale nie rozpoczniemy masowych szczepień. Nie jesteśmy w grupie państw najbardziej zagrożonych, choć domyślam się, że - jak wszyscy popierający USA w sprawie rozbrojenia Iraku - możemy być na liście bioterrorystów - wyjaśnia doc. dr Andrzej Zieliński z Zakładu Epidemiologii Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie. Trudno ocenić prawdopodobieństwo takiego ataku. Polscy epidemiolodzy muszą jednak szybko podjąć decyzję, kogo szczepić. Raczej nie trzeba się liczyć z zagrożeniem w całym kraju. Gdyby jednak zachorowała choć jedna osoba, ktoś musi się nią zająć, odizolować, być z nią w szpitalu. Należy więc zaszczepić ludzi w laboratoriach i szpitalach zakaźnych, lekarzy, pielęgniarki, służby transportowe, a także służby miejskie, policjantów i strażaków. Powinni być zaszczepieni również członkowie rządu. Uznano, że dopóki ospa w Polsce nie występuje, dopóty szczepionkę będzie się podawać tylko ochotnikom. Decyzja o podjęciu szczepień pozostaje w gestii ministra zdrowia.
Laboratoria apokalipsy
"Wkrótce po oświadczeniu Światowej Organizacji Zdrowia o całkowitym zlikwidowaniu wirusa ospy na ziemi dołączyliśmy tę chorobę do spisu broni bakteriologicznych, które w ZSRR zostaną unowocześnione w latach 1981-1985" - zeznawał Ken Alibek, jeden z szefów tajnego radzieckiego programu wojny biologicznej, zbiegły do Stanów Zjednoczonych w 1992 r., zasłużony dla rosyjskiej produkcji ulepszonych, morderczych szczepów wirusów i bakterii. Przesłuchiwany przez wywiad amerykański, ujawnił m.in. tajniki eksperymentów z udoskonalonymi genetycznie wirusami ospy w postaci aerozolu. "Próby wypadły pomyślnie. Do zakażenia połowy zwierząt w naszym olbrzymim laboratorium wystarczało zaledwie pięć cząsteczek wirusa. Jednocześnie grupa młodych, ambitnych radzieckich naukowców opracowała zmienione genetycznie szczepy ospy, na które nie istniały szczepionki" - napisał Alibek w książce "Biohazard".
Nowa linia produkcyjna w najwydajniejszej fabryce śmierci wytwarzała 80-100 ton wirusów ospy rocznie. Po rozpadzie Związku Radzieckiego wielu ekspertów zajmujących się morderczymi wirusami Marburg, Ebola, zarazkami dżumy i ospy wyjechało z kraju. Niektórzy skierowali się do Iraku, Korei Północnej i Iranu. Powstał nielegalny rynek zabójczych drobnoustrojów. - Pilnie niegdyś strzeżone śmiertelne substancje biologiczne krążą dziś w podziemiu kryminalnym - ostrzegał Amerykanów Ken Alibek.
Laboratoria produkujące broń biologiczną istniały z pewnością nie tylko w radzieckim imperium. Jaki rodowód mogą mieć wirusy ospy stanowiące potencjalne zagrożenie dla milionów ludzi, nie wiadomo. Niezależnie jednak od tego, skąd pochodzą, zachowają kwalifikacje masowego zabójcy.
BOMBA B |
---|
Państwa lub grupy terrorystyczne zdecydowane na użycie broni biologicznej - nazywanej niekiedy bombą "b" masowego rażenia - mogą zastosować pociski m.in. z bakteriami tularemii, sporami wąglika, zarazkami duru epidemicznego, wirusami ospy, toksyną botulinową, wirusem choroby denga, kleszczowego zapalenia mózgu, gorączki krwotocznej, wirusami Marburg, Ebola, Machupo. Część tych patogenów (wirusów lub bakterii) zmodyfikowano genetycznie tak, aby nie szkodziły im szczepionki ani antybiotyki. Wśród krajów dysponujących bronią biologiczną w 1995 r. wymieniano Libię, Koreę Północną, Koreę Południową, Irak, Tajwan, Syrię, Izrael, Chiny, Egipt, Wietnam, Laos, Kubę, Bułgarię, Indie, RPA i Rosję. Później poszerzono tę listę. Po ucieczce na Zachód zięć Saddama Husajna twierdził, że Irak produkuje wąglika, toksynę botulinową, bakterie tularemii i zapalenia mózgu, a także trucizny obecne w kukurydzy, orzechach pistacjowych i innych roślinach. Związek Radziecki zastosował broń biologiczną w walce z mudżahedinami w Afganistanie. W latach 1982-1984 Rosjanie zrzucali bomby zawierające zarazki nosacizny, wykorzystując w tym celu samoloty Ił-28. |
Przed wojną na ulicach często widywało się ludzi z tzw. dziobami na twarzy, bliznami po pęcherzach powodowanych przez ospę, pozostającymi przez całe życie. Czasami co trzeci, piąty przechodzień był w widoczny sposób naznaczony przez tę chorobę. Dziś ospy już nie ma. Od 23 lat nikt nie prowadzi powszechnych szczepień przeciw tej chorobie. Oznacza to, że ludzie 23-letni i młodsi nigdy nie byli zaszczepieni. W Polsce do 1975 r. dzieci szczepiono trzykrotnie - w pierwszym, szóstym i czternastym lub piętnastym roku życia. W 1975 r. zrezygnowano z dwóch ostatnich szczepień, a w 1980 r. ze wszystkich. Osiem lat później warszawska Wytwórnia Surowic i Szczepionek zniszczyła zarówno szczepionki, jak i tzw. szczepy nasienne, z których je wytwarzano. W Indiach, gdzie w 1974 r. pracowałem w ramach programu likwidacji ospy prawdziwej, ta choroba była powszechna. Z powodu epidemii umierały całe wioski. Spośród nie szczepionych umierał co trzeci, a nawet co drugi zakażony. Tak zwana czarna ospa zabijała niemal wszystkich chorych. |
Choroba z importu |
---|
W Polsce przypadki "rodzimej" ospy zdarzały się do 1937 r., później atakowały wirusy "z importu". Statek "Batory" w 1953 r. przyjął na pokład w Bombaju pasażera zakażonego ospą. W Trójmieście zachorowało 13 osób, jedna zmarła. W 1962 r. hinduski statek zawlókł ospę prawdziwą do Gdańska - zachorowało 29 osób, nie było ofiar śmiertelnych. W 1963 r. we Wrocławiu, Opolu, Gdańsku i Wieruszowie w województwie łódzkim zachorowało 99 osób, siedem z nich zmarło. Podczas tej epidemii, zwanej wrocławską, zaszczepiono 8,2 mln ludzi. Z powodu niepożądanych odczynów poszczepiennych zmarło dziewięć osób. |
Więcej możesz przeczytać w 10/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.