- Była nasiadówa u prezydenta, ale nas nie zaproszono. Pewnie dlatego, że zaproszono pięćdziesięciu najważniejszych SLD-owców i prezydent nie chciał nas narażać na nudy. Dzięki.
Ale do rzeczy. Ustalono tam, że jak ktoś z Pałacu Prezydenckiego zacznie fikać przeciw rządowi albo ktoś z rządu przeciw pałacowi, to się go "wyeliminuje i usunie". Nie ustalono tylko sposobów usuwania i eliminacji. Najwięcej głosów ma topienie z kamieniem młyńskim u szyi, przypalanie ogniem i recytowanie przemówień Jerzego Jaskierni. - Oczywiście na spotkaniu tym troszczono się o Polskę, a konkretnie o dołujących w sondażach rząd i premiera. 0 (słownie: zero) procent obywateli uważa, że rząd jest bardzo dobry. Zdaje się, że w takim bagnie to nawet Buzek i AWS za swoich najgorszych czasów nie byli, a tu nawet dwa lata premierowania Millerowi nie stuknęły. No, ale nie od dziś wiadomo, że SLD we wszystkim przegania prawicę.
- Miller dowodzi, że te rekordy popularności zawdzięcza niejakiemu Lwu Rywinowi. I dlatego - jak usłyszeliśmy z ust jednego z posłów SLD - postanowił sprawę Rywina skończyć jak najszybciej. SLD ma też udowadniać, że z aferą nie ma nic wspólnego i nikt z rządu żywego Lwa na wolności nie widział.
- Jak o tym usłyszał Rysiek Kalisz, to nagle się poczuł strasznie zmęczony i z komisji śledczej ustąpił. Ponoć dlatego, że SLD nie chce znanej gęby z aferą Rywina kojarzyć (i dlatego do komisji wysłało nieznaną kobietę). Ale w gruncie rzeczy, kogo obchodzi jakiś Kalisz albo inna wiocha?
- Czad roku: Sławek Jeneralski na okładce pisma "VIP" i podpis "Dociekliwość to podstawa". Tylko skąd Ty to możesz wiedzieć, Sławku?
- "Zmasowana kampania agresji i nienawiści". Poznają Państwo ten język? A pudło, to nie Niezmordowany, to inny wieszcz. Tomasza Nałęcza spotkała właśnie ta kampania, a agresorami i nienawistnikami masującymi biednego posła Unii Pracy są PiS-owcy. Łkał o tym wicemarszałek Sejmu w rękaw Monice Olejnik i żałował, że na swą patriotyczną głowę wziął jeszcze kierowanie komisją śledczą. Panie marszałku, a okładów Pan nie próbował? Albo nerwosolu? To pomaga.
- Widok PiS-owca mógłby stan Nałęcza jeszcze pogorszyć, dlatego nie zgodził się na wystąpienie w Zetce razem ze Zbigniewem Ziobrą (do którego skądinąd zionie ogromną sympatią). Uzasadnienie? Bo Nałęcz jest wicemarszałkiem i szefem komisji, a ten drugi zwykłym Ziobrem. Ha, a to nowość!
- Dawno, dawno temu był sobie SLD. Silny, zwarty, gotowy. Nawet jeśli nie wszyscy się w nim kochali, to na zewnątrz dawali koncerty jedności i miłości. Ale jak każda bajka, ta też musiała się skończyć. Dziś w SLD trwają regularne bijatyki, lata mięso, a jeden drugiego wystawiłby na oddech Ormianina, że zacytujemy Woody'ego Allena. Na przykład teraz trwa bitwa o stołek szefa Narodowego Funduszu Zdrowia. Jednym z kandydatów jest nasze serdeńko, nasze odkrycie i obiekt wieloletniej adoracji, sprawca podniebnych demolek poseł SLD Alfred Owoc. Tylko że wtedy w gabinecie prezesa zamiast ekspresu do kawy trzeba by zamontować dystrybutor spryskiwaczy do szyb.
- Hip, hip, hurra! Nie będzie winiet! Ech, żeby tak jeszcze Marka Pola nie było...
- Ciekawe szczegóły z anatomii Leszka Millera podał były naczelny "Trybuny" Janusz Rolicki. Jego zdaniem, "osobistym organem Millera" jest właśnie "Trybuna". No, no, tajemnicze - jak z takim organem można jeszcze być maczo?
- No właśnie, czasami pozwalamy sobie na żarty z Leszka Millera, nie będziemy zaprzeczać. Ale nie tym razem. Otóż premier nie dość, że spotkał się z feministkami, to jeszcze musiał z nimi rozmawiać. Sorry, ale na to, żeby słuchać Wandy Nowickiej, to nawet Miller nie zasłużył! Trzymaj się, stary!
- Jakie wymagania musiał spełnić Radom, żeby być godzien wizyty Tygrysa na Kiełkach? 1. Śniadanie u biskupa. 2. Menu wegetariańskie. 3. Ani jednej muszli czy pisuaru z firmy Koło, bo wicepremier nie może sikać nawet na fragment swojego nazwiska. Sorry, ale popadamy w depresję. Czegoś takiego w życiu byśmy nie wymyślili!
Więcej możesz przeczytać w 10/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.