Tykającą w naszych tętnicach bombę będziemy mogli wykryć za kilka złotych
George W. Bush w najbliższych latach nie musi się obawiać ataku serca. Taka jest diagnoza kardiologów, którzy poddali prezydenta USA testowi krwi o nazwie CRP. Z najnowszych badań wynika, że pozwala on lepiej określić ryzyko zawału niż tradycyjne badanie poziomu cholesterolu. Wkrótce kilkanaście milionów Amerykanów zamierza się poddać podobnemu testowi. W Polsce takie badanie mogłoby uratować życie co najmniej kilku tysiącom osób rocznie. Każdego roku ponad 80 tys. Polaków ma zawał serca.
Do lamusa zostanie odłożona teoria, że atak serca następuje zwykle z powodu postępującego zwężenia złogami tłuszczowymi tętnic doprowadzających krew do mięśnia sercowego. Do zawału, podobnie jak do udaru mózgu, najczęściej dochodzi wskutek procesu zapalnego w tętnicach. To dlatego niemal co drugi zawałowiec nigdy nie miał podwyższonego stężenia cholesterolu we krwi (powyżej 200 mg/dl).
Marker zawału
- Nie wiemy jeszcze, co wywołuje w tętnicach mięśnia sercowego proces zapalny. Nie mamy również pewności, czy jest on przyczyną, czy jedynie objawem choroby wieńcowej. Nie ma natomiast wątpliwości, że cierpiące na to schorzenie osoby z podwyższonym poziomem białka C-reaktywnego są szczególnie narażone na śmiertelny zawał serca - mówi prof. Witold Rużyłło z Instytutu Kardiologii w Warszawie. To białko, uznawane za tzw. marker stanu zapalnego, można wykryć za pomocą kosztującego zaledwie kilka złotych testu CRP.
Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne (AHA) od marca tego roku zaleca, by testy CRP były wykonywane u osób najbardziej zagrożonych zawałem, czyli u tych z podwyższonym stężeniem cholesterolu i cierpiących na nadciśnienie tętnicze. Prof. Paul Ridker z Boston's Brigham and Women's Hospital uważa jednak, że poddanie się testowi powinny rozważyć wszystkie osoby po 45. roku życia. Z badań, jakie przeprowadził wśród 28 tys. kobiet, wynika, że osoby, u których stwierdzono podwyższony poziom białka C-reaktywnego, są prawie cztery razy bardziej narażone na atak serca niż inni.
Amerykańscy lekarze dzięki testom CRP ustalili, że 57-letni George Bush ma wyjątkowo niski poziom białka C-reaktywnego (poniżej 0,05 mg/dl). To samo badanie u wiceprezydenta Richarda B. Cheneya wykazało prawie czterokrotnie wyższy marker zawału. Skutki: 62-letni Cheney przeżył już cztery zawały serca (pierwszy w wieku 37 lat). Przed trzynastu laty przeszedł operację wszczepienia czterech bypassów, a od dwóch lat ma rozrusznik serca.
Zabójcze blaszki
Większość lekarzy nie zaleca przeprowadzania testów CRP w profilaktyce zawałów, gdyż podwyższony poziom tego białka jest objawem zarówno stanu zapalnego w śródbłonku tętnicy serca, jak też zapalenia stawów, gorączki reumatycznej i wrzodziejącego zapalenia jelita grubego. Mimo tych trudności prof. Ridker uważa, że regularnie powtarzany test CRP pozwala wykryć podwyższone ryzyko zawału z wyprzedzeniem dziesięciu, a nawet piętnastu lat.
- Do nagłego zawału doprowadzają pękające w naczyniach wieńcowych blaszki miażdżycowe - mówi prof. Rużyłło. Zanim do tego dojdzie, przez wiele lat rozwija się proces zapalny (blaszki są atakowane przez komórki odpornościowe). "Gorące" na skutek zapalenia blaszki stają się niestabilne, każda z nich może zostać rozerwana. Gdy zaczynają pękać (podobnie jak pęczniejące ziarna prażonej kukurydzy), w naczyniach serca powstaje skrzep, a następnie zator blokujący przepływ krwi do mięśnia sercowego. To z tego właśnie powodu aż 70 proc. zawałów zdarza się u ludzi, którzy mają zwężone tętnice jedynie w 20-40 proc.!
Osłona przed zawałem
"Ryzyko zawału zwiększają zakażenia powodujące ogólny stan zapalny w organizmie" - twierdzi prof. Petru Liuba z Uniwersytetu Lund. Wieloletnie obserwacje specjalistów z Harvard Medical School w Bostonie wykazały, że kobiety cierpiące na reumatoidalne zapalenie stawów częściej mają zawały serca. Wczesne objawy miażdżycy szwedzcy kardiolodzy wykryli już u kilkuletnich dzieci przyjmowanych do szpitala z powodu poważnych infekcji dróg moczowych lub układu oddechowego.
Oprócz testów CRP w zapobieganiu zawałom serca wkrótce będą stosowane leki przeciwzapalne. Wiadomo już, że atak serca rzadziej zdarza się u osób, które zażywają środki stosowane u chorych na reumatyzm, na przykład aspirynę i jej pochodne, nazywane superaspirynami (vioxx i celebrex), oraz ibuprofen. Podobnie działają antybiotyki. Badania prof. Juana Carlosa Kaskiego z St. George's Hospital Medical School w Londynie wykazały, że zmniejszają one o jedną trzecią ryzyko zawału.
Niestety, leki nie zastąpią zdrowego stylu życia - prawidłowego odżywiania się, uprawiania sportów i zerwania z nałogiem palenia tytoniu. Według Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego, farmaceutyki mogą jedynie dodatkowo zmniejszyć ryzyko zawału serca.
Do lamusa zostanie odłożona teoria, że atak serca następuje zwykle z powodu postępującego zwężenia złogami tłuszczowymi tętnic doprowadzających krew do mięśnia sercowego. Do zawału, podobnie jak do udaru mózgu, najczęściej dochodzi wskutek procesu zapalnego w tętnicach. To dlatego niemal co drugi zawałowiec nigdy nie miał podwyższonego stężenia cholesterolu we krwi (powyżej 200 mg/dl).
Marker zawału
- Nie wiemy jeszcze, co wywołuje w tętnicach mięśnia sercowego proces zapalny. Nie mamy również pewności, czy jest on przyczyną, czy jedynie objawem choroby wieńcowej. Nie ma natomiast wątpliwości, że cierpiące na to schorzenie osoby z podwyższonym poziomem białka C-reaktywnego są szczególnie narażone na śmiertelny zawał serca - mówi prof. Witold Rużyłło z Instytutu Kardiologii w Warszawie. To białko, uznawane za tzw. marker stanu zapalnego, można wykryć za pomocą kosztującego zaledwie kilka złotych testu CRP.
Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne (AHA) od marca tego roku zaleca, by testy CRP były wykonywane u osób najbardziej zagrożonych zawałem, czyli u tych z podwyższonym stężeniem cholesterolu i cierpiących na nadciśnienie tętnicze. Prof. Paul Ridker z Boston's Brigham and Women's Hospital uważa jednak, że poddanie się testowi powinny rozważyć wszystkie osoby po 45. roku życia. Z badań, jakie przeprowadził wśród 28 tys. kobiet, wynika, że osoby, u których stwierdzono podwyższony poziom białka C-reaktywnego, są prawie cztery razy bardziej narażone na atak serca niż inni.
Amerykańscy lekarze dzięki testom CRP ustalili, że 57-letni George Bush ma wyjątkowo niski poziom białka C-reaktywnego (poniżej 0,05 mg/dl). To samo badanie u wiceprezydenta Richarda B. Cheneya wykazało prawie czterokrotnie wyższy marker zawału. Skutki: 62-letni Cheney przeżył już cztery zawały serca (pierwszy w wieku 37 lat). Przed trzynastu laty przeszedł operację wszczepienia czterech bypassów, a od dwóch lat ma rozrusznik serca.
Zabójcze blaszki
Większość lekarzy nie zaleca przeprowadzania testów CRP w profilaktyce zawałów, gdyż podwyższony poziom tego białka jest objawem zarówno stanu zapalnego w śródbłonku tętnicy serca, jak też zapalenia stawów, gorączki reumatycznej i wrzodziejącego zapalenia jelita grubego. Mimo tych trudności prof. Ridker uważa, że regularnie powtarzany test CRP pozwala wykryć podwyższone ryzyko zawału z wyprzedzeniem dziesięciu, a nawet piętnastu lat.
- Do nagłego zawału doprowadzają pękające w naczyniach wieńcowych blaszki miażdżycowe - mówi prof. Rużyłło. Zanim do tego dojdzie, przez wiele lat rozwija się proces zapalny (blaszki są atakowane przez komórki odpornościowe). "Gorące" na skutek zapalenia blaszki stają się niestabilne, każda z nich może zostać rozerwana. Gdy zaczynają pękać (podobnie jak pęczniejące ziarna prażonej kukurydzy), w naczyniach serca powstaje skrzep, a następnie zator blokujący przepływ krwi do mięśnia sercowego. To z tego właśnie powodu aż 70 proc. zawałów zdarza się u ludzi, którzy mają zwężone tętnice jedynie w 20-40 proc.!
Osłona przed zawałem
"Ryzyko zawału zwiększają zakażenia powodujące ogólny stan zapalny w organizmie" - twierdzi prof. Petru Liuba z Uniwersytetu Lund. Wieloletnie obserwacje specjalistów z Harvard Medical School w Bostonie wykazały, że kobiety cierpiące na reumatoidalne zapalenie stawów częściej mają zawały serca. Wczesne objawy miażdżycy szwedzcy kardiolodzy wykryli już u kilkuletnich dzieci przyjmowanych do szpitala z powodu poważnych infekcji dróg moczowych lub układu oddechowego.
Oprócz testów CRP w zapobieganiu zawałom serca wkrótce będą stosowane leki przeciwzapalne. Wiadomo już, że atak serca rzadziej zdarza się u osób, które zażywają środki stosowane u chorych na reumatyzm, na przykład aspirynę i jej pochodne, nazywane superaspirynami (vioxx i celebrex), oraz ibuprofen. Podobnie działają antybiotyki. Badania prof. Juana Carlosa Kaskiego z St. George's Hospital Medical School w Londynie wykazały, że zmniejszają one o jedną trzecią ryzyko zawału.
Niestety, leki nie zastąpią zdrowego stylu życia - prawidłowego odżywiania się, uprawiania sportów i zerwania z nałogiem palenia tytoniu. Według Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego, farmaceutyki mogą jedynie dodatkowo zmniejszyć ryzyko zawału serca.
Gaszenie raka |
---|
To że procesy zapalne mogą doprowadzić do zawału serca, przestało być tylko hipotezą" - twierdzi prof. Eric Topol, szef oddziału kardiologicznego słynnej Cleveland Clinic. Zapewne wkrótce hipotezą przestanie być również podejrzenie, że procesy zapalne mogą być jednym z głównych powodów niektórych nowotworów, a nawet cukrzycy i choroby Alzheimera! Jeszcze niedawno takie przypuszczenie uważano w medycynie za herezję. Dziś coraz więcej specjalistów podziela przekonanie, że tak różne choroby mają podobne przyczyny. - Wrzodziejące zapalenie okrężnicy zwiększa ryzyko raka jelita grubego. Źle rokuje również powikłany i gorączkowy przebieg pooperacyjny u chorych na ten typ nowotworu złośliwego - mówi prof. Marek Nowacki, dyrektor Centrum Onkologii w Warszawie. Na raka szyjki macicy najbardziej narażone są kobiety zakażone wirusami brodawczaka przenoszonymi drogą płciową. Dwie najgroźniejsze odmiany tego zarazka - HPV-16 i HPV-18 - prawdopodobnie wywołują również nowotwory prącia i jamy ustnej, a także szyi i głowy. Z kolei wirus żółtaczki typu B aż stukrotnie zwiększa ryzyko zachorowania na raka wątroby. Długotrwałe procesy zapalne (mogą je wywoływać bytujące w przewodzie pokarmowym bakterie, takie jak Helicobacter pylori i Escherechia coli) prawdopodobnie powodują w niektórych tkankach i narządach powstawanie substancji rakotwórczych i nieprawidłowy podział komórek. Prof. Carl Nathan, immunolog z Cornell University, podejrzewa, że procesy zapalne mogą się przyczyniać do rozwoju raka piersi, płuc, skóry, a także prostaty. Przed ponad 20 laty dwaj australijscy uczeni przekonywali świat, że bakterie Helicobacter pylori mogą wywoływać wrzody przewodu pokarmowego. Przez wiele lat niewielu dawało temu wiarę. Dziś błędem w sztuce lekarskiej jest niestosowanie antybiotyków w terapii tego schorzenia. Wkrótce podobnie może być z leczeniem nowotworów środkami przeciwzapalnymi (oprócz innych metod terapii). |
Więcej możesz przeczytać w 12/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.