Polski przemysł fonograficzny podrzyna sobie gardło
Spadek obrotów krajowego przemysłu fonograficznego w 2002 r. aż o 24 proc. dał nam niechlubne piąte miejsce wśród upadających rynków fonograficznych. Gorzej było tylko w Argentynie, Peru, Paragwaju i Wenezueli. Powszechnie uważa się, że największy wpływ na to załamanie mają zawyżone ceny płyt, zwłaszcza jeśli ogólnie dostępne są produkcje pirackie za 10-15 zł. - Sprzedaż płyt po cenie niższej od pirackiej sprawi, że pojawi się całkiem nowa grupa klientów, którzy później sięgną po płyty innych artystów - przekonuje Piotr Kabaj, szef polskiego koncernu EMI i dystrybutor albumu "Moja i twoja muzyka", rozpowszechnianego po dumpingowej cenie 9,99 zł. To szkodliwe złudzenie. Premierowe albumy krajowych wykonawców nigdy nie będą kosztowały mniej niż 25-30 zł. Decydują o tym koszty nagrań, tantiem, produkcji płyty, jej promocji oraz dystrybucji. Wprowadzenie do sklepów prawie trzykrotnie tańszego albumu nie tylko nie nakręci koniunktury, ale spowoduje dodatkowy drenaż chylącego się ku upadkowi rynku.
Wojna w eterze
Jak to możliwe, by album wyprodukowany przez ogólnopolską stację radiową był tak tani? Po pierwsze, większość kosztów pokrył sponsor - producent napojów chłodzących. Po drugie, RMF traktuje wydanie albumu jako element kampanii promocyjnej, czyli liczy na wzrost popularności stacji, a nie na zyski ze sprzedaży. Po trzecie, ta płyta tak naprawdę nie jest płytą. To kupon loteryjny. Dzięki temu podlega innemu opodatkowaniu. Album jest dodatkiem do dwóch zdrapek umieszczonych na obwolucie. Po czwarte, wykonawcy - Kasia Kowalska, De Mono, Varius Manx, Urszula, Anita Lipnicka, Edyta Górniak, Perfect i Patrycja Markowska - dostali bardzo skromne honoraria. Co skłania pierwszoligowych artystów, by reklamować na billboardach nie tylko stację radiową, ale również napoje chłodzące? Można przypuszczać, że do wzięcia udziału w tej kampanii skłoniła ich obawa przed zniknięciem z anteny na rzecz tych, którzy przystaną na ten układ.
Kampania krakowskiej radiostacji jest odpowiedzią na akcję "Więcej muzyki" Radia Zet, którą to stację wsparli m.in. Ryszard Rynkowski, Urszula, Kayah, Piasek i bracia Golcowie. Walka pomiędzy dwoma gigantami radiowymi - z udziałem muzyków - trwa od dawna. Kilka lat temu obie stacje prześcigały się w organizowaniu bezpłatnych imprez plenerowych. Skutek był taki, że publiczność przestała przychodzić na płatne koncerty. A nasze gwiazdy, z wyjątkiem nielicznych, żyją ze śpiewania na bankietach promocyjnych.
Równanie w dół
Sprzedaż płyt w Polsce maleje od pięciu lat. Firmy fonograficzne udają, że nic się nie dzieje i regularnie obniżają limit sprzedaży konieczny do otrzymania prestiżowego tytułu złotej płyty. Do 1997 r. wynosił on 100 tys. sprzedanych egzemplarzy, przez kolejne pięć lat - 50 tys., a od czerwca ubiegłego roku zmalał do 35 tys. Dodatkowo producenci uznali, że nakłady płyt podwójnych liczone będą podwójnie, mimo że w większości wypadków cena tych wydawnictw jest taka jak płyty pojedynczej. Dzięki temu zabiegowi ostatni album Edyty Górniak "Perła" teoretycznie rozszedł się w nakładzie 57 tys., faktycznie zaś 36 tys. (część nakładu stanowiły pojedyncze kasety). Nawet Ich Troje, bezapelacyjni królowie naszej estrady, tak naprawdę sprzedali w ubiegłym roku nieco ponad 250 tys. egzemplarzy albumu "Po piąte a niech gadają", a nie jak podały raporty - 384 tys. W niektórych sklepach ten podwójny album był sprzedawany nawet po 20 zł, czyli poniżej przeciętnej ceny pojedynczej polskiej płyty.
Droga do zatracenia
Polscy szefowie zachodnich koncernów fonograficznych są rozliczani nie z liczby zdobytych złotych płyt, ale z obrotów. Cztery lata temu wywindowali ceny kompaktów polskich wykonawców do 40 zł i przekonywali, że taniej sprzedawać się nie da. W 2001 r. firma Universal wypuściła na rynek album "AD.4" Ich Troje w cenie 29,99 zł. Konkurencja musiała przyjąć nową stawkę i niemożliwe stało się możliwe. W konsekwencji niektóre koncerny rozstały się z dziesiątkami wykonawców, których działalność nie zapowiadała komercyjnych sukcesów, i przestały promować debiutantów.
Ukazanie się płyty "Moja i twoja muzyka" stanowi kulminację ciągu samobójczych działań polskiego przemysłu fonograficznego. W ubiegłym roku rynek został zasypany płytami dołączanymi do czasopism. W ten sposób wydano 24 mln bezpłatnych krążków. W tym samym czasie w sklepach sprzedano tylko 14 mln pyt. Siedem lat temu gratisowe płyty rozłożyły rynek grecki. Do dzisiaj nie podniósł się z upadku.
1 kwietnia po raz dziewiąty wręczone zostaną Fryderyki - nagrody polskiego przemysłu fonograficznego. Po raz pierwszy nie będzie transmisji telewizyjnej ani wielkiej gali. Będzie za to skromny bankiecik uświetniający otwarcie w stolicy nowego domu handlowego.
Więcej możesz przeczytać w 12/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.