- Zeznania Juliusza Brauna przed komisją śledczą przypomniały, że nieboszczka Unia Wolności kontroluje jeszcze kilka ważnych punktów państwa. Ma na przykład przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Działania tej partii w radzie i w ogóle w mediach publicznych są dosyć pouczające. Unia od lat pozostawała w tak zwanej medialnej koalicji z SLD i PSL. Związek ten polegał z grubsza na tym, że unia dawała ciała (a raczej pewną część ciała) na prawo i lewo (tak naprawdę tylko na lewo), a w zamian miała zero przyjemności i mnóstwo obciachu. Mądrzy ludzie nazywają to etosem.
- Przewodniczący Braun chyba zdaje sobie sprawę, że w radzie nie wszystko było w porządku. Ba! Pytany przez posła Rokitę doszedł nawet do wniosku, że niektórzy jego podwładni brzydko się zachowywali i bezustannie robili go w bambuko. Dlaczego przewodniczący Braun to tolerował? Można to wyjaśnić na trzy sposoby: głupotą, przywiązaniem do pensji lub zaślepiającą miłością do Danuty Waniek. Po namyśle wybieramy trzecią opcję.
- Sensacja w klubie Prawa i Sprawiedliwości! Partyjny intelektualista i ideolog Ludwik Dorn ogłosił, że posłowie PiS mogą się już kolegować z SLD-owcami (wcześniej takie kontakty nie były mile widziane). Ba! PiS-owcy wręcz powinni nawiązywać stosunki towarzyskie z posłami lewicy. Po to, by dowiadywać się od nich, co knuje władza. Niejedną wątrobę trzeba poświęcić dla Polski. Najgorzej będzie miał ten, któremu przypadnie Oleksy. Chyba tylko Dorn może mu sprostać!
- Choć o rychłym upadku Jarosława Kalinowskiego w PSL muczą już wszystkie polskie krówki, to jednak prezes ludowców został na razie wyniesiony do godności szefa klubu poselskiego. Niewykluczone, że w następnym Sejmie koło PSL będzie się składać wyłącznie z byłych premierów, wicepremierów i prezesów. Oraz Janusza Piechocińskiego, oczywiście.
- Poszła wieść w miasto, że Platforma Obywatelska skumała się z Aleksandrem Kwaśniewskim i gotowa jest poprzeć rząd, który byłby tworzony pod auspicjami prezydenta. Platforma uroczyście zaprotestowała ustami wielbiciela Jolanty Pieńkowskiej Donalda Tuska, choć i Maciej Płażyński przynudzał gdzieś w telewizji. Nas jednak najbardziej interesuje, jak wyglądają auspicje prezydenta. Miejmy nadzieję, że wyjaśni to nam Janina Paradowska. Wszak ona wie nawet, co to są billingi.
- PiS uznał, że Leszek Miller powinien się podać do dymisji. Leszek Miller uznał, że PiS-owcy to awanturnicy. I to wszystko? Nic o seksie, męskości albo chociaż facetach spoconych w pogoni za władzą (copyright by Andrzej Celiński, partyjny kolega)? Oj, rzeczywiście Miller się kończy.
- Opozycja pod przewodem PiS próbowała przegłosować w Sejmie apel do premiera, żeby dał sobie siana i podał się do dymisji. Ale zamiast siana, opozycja dała ciała. Znowu jacyś kolesie nie przyszli na głosowanie i mniejszościowy rząd chwilowo okazał się większościowy. Po tej klapie Platforma Obywatelska rozpoczęła śledztwo i odkryła, że podczas głosowania Paweł Piskorski szusował na nartach, a Jerzy Hertel smażył się pod słońcem Sri Lanki. Bumelanci mają zostać surowo ukarani. Będą klapsy na gołą pupę?
- Wydawało się, że z Ligi Polskich Rodzin odeszli już wszyscy, którzy tylko mogli odejść, i teraz będzie spokój. A guzik. Podobno rozpada się znany tandem ligowych dyktatorów Zygmunt Wrzodak - Roman Giertych. Obaj mają chrapkę na kierowanie partią w Warszawie. Szykuje się starcie na miarę filmu "Godzilla kontra Gigant". Tym razem, inaczej niż w filmie, stawiamy na Giganta.
Więcej możesz przeczytać w 12/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.