Rozmowa z AHMEDEM ZAKAJEWEM, przedstawicielem prezydenta Czeczenii Asłana Maschadowa
Wielcy tego świata obdarowują suwerennością wybrane narody w imię własnych interesów
Marek Berowski: Dlaczego świat odmawia Czeczenii prawa do samostanowienia?
Ahmed Zakajew: Przykład Czeczenii ilustruje różnicę między literą prawa a realiami polityki. W myśl prawa międzynarodowego uznanie de iure terytorium zależnego za suwerenne państwo przez jakikolwiek inny podmiot prawa międzynarodowego jest jednoznaczne z zaakceptowaniem go na arenie światowej. 13 marca 1992 r. Gruzja uznała niepodległość Czeczenii, więc tego dnia republika stała się niezależna. To jednak tylko prawo. W rzeczywistości państwa nie są sobie równe, a pogrążona w 1992 r. w chaosie wojny domowej Gruzja sama potrzebowała uznania i pomocy, więc jej głos niewiele znaczył.
- Na wolność nie udało się wybić ani szejkowi Mansurowi w 1725 r., ani imamowi Szamilowi w 1859 r. Niepodległości republice nie dała też II wojna światowa ani rozpad ZSRR. Czy nad Czeczenią ciąży fatum?
- Suwerennością wielcy obdarowują wybranych w imię własnych interesów. Świat wie o dramacie Kurdów, ale nie zgadza się na powstanie ich państwa, wiedział też o Timorczykach, ale im państwowość podarował. Nam mówi się, że niepodległości - w europejskim rozumieniu - nie mieliśmy nigdy. A przecież nie jest to argument przemawiający za tym, by niezależności nigdy nie otrzymać.
- Ilu Czeczenów mówi po czeczeńsku? Ilu wie, kim był Mansur?
- Niewielu, to prawda, ale to krzywdzący argument. Gdyby przyjąć taką miarę, okazałoby się, że ani Ukraińcy, ani Kirgizi, Kazachowie, Tadżycy czy nawet Białorusini nie zasługują na niepodległość. Na obszarze postradzieckim rzeczywistość nie jest czarno-biała. Przez lata uprawiano politykę wynaradawiania, tępienia języka i tradycji. ZSRR chciał zniszczyć odmienność, stworzyć coś, czego nie dało się stworzyć - naród radziecki.
- Reprezentuje pan Asłana Maschadowa, którego za głowę państwa uważa coraz mniej osób. Rosja nazywa go bandytą, niektórzy Czeczeni uzurpatorem.
- Czeczenia ma demokratycznie wybranego prezydenta. Wybory odbyły się w lutym 1997 r. Kandydatów było kilku, wygrał Maschadow. To wszystko.
- Najprawdopodobniej 23 marca odbędą się w Czeczenii zorganizowane przez Rosjan wybory prezydenckie. Bez udziału Maschadowa.
- Bez udziału większości czeczeńskich polityków. Są to wybory organizowane przez Rosję i dla Rosji. W ostatnich latach tak wybranych "prezydentów" mieliśmy wielu. Dziś w nagrodę pełnią funkcje ambasadorów Rosji za granicą.
- Rosjanie w liście gończym wysłanym za panem piszą, że brał pan udział w rajdzie na Kizlar i tworzył oddziały partyzanckie podczas I wojny czeczeńskiej.
- Jak każdy obywatel zaatakowanego państwa stanąłem w jego obronie. Trudno to nazwać przestępstwem. Kiedy czytam uzasadnienie zawarte w liście, przypomina mi się prawo hitlerowskich Niemiec - karano śmiercią za tworzenie opozycyjnych struktur. Podobne rozwiązania wprowadził stalinizm.
- Rosjanie twierdzą , że zabijał pan obywateli federacji. Czy to prawda?
- Nie odpowiem na to pytanie.
- Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo istotna.
- Wbrew pozorom nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dlatego staję przed sądem i mam nadzieję, że ten proces wiele wyjaśni. Jeśli na jego zakończenie przyjedzie pan do Londynu, zapozna się z materiałami i nie zada mi pytania o zabijanie Rosjan, uznam, że powiedziałem światu to, co powinienem, co świat musi usłyszeć, nawet jeśli zatyka uszy i nie wierzy. Tak jak kiedyś nie wierzył w Holocaust.
Rozmawiał Marek Berowski
Londyn
Marek Berowski: Dlaczego świat odmawia Czeczenii prawa do samostanowienia?
Ahmed Zakajew: Przykład Czeczenii ilustruje różnicę między literą prawa a realiami polityki. W myśl prawa międzynarodowego uznanie de iure terytorium zależnego za suwerenne państwo przez jakikolwiek inny podmiot prawa międzynarodowego jest jednoznaczne z zaakceptowaniem go na arenie światowej. 13 marca 1992 r. Gruzja uznała niepodległość Czeczenii, więc tego dnia republika stała się niezależna. To jednak tylko prawo. W rzeczywistości państwa nie są sobie równe, a pogrążona w 1992 r. w chaosie wojny domowej Gruzja sama potrzebowała uznania i pomocy, więc jej głos niewiele znaczył.
- Na wolność nie udało się wybić ani szejkowi Mansurowi w 1725 r., ani imamowi Szamilowi w 1859 r. Niepodległości republice nie dała też II wojna światowa ani rozpad ZSRR. Czy nad Czeczenią ciąży fatum?
- Suwerennością wielcy obdarowują wybranych w imię własnych interesów. Świat wie o dramacie Kurdów, ale nie zgadza się na powstanie ich państwa, wiedział też o Timorczykach, ale im państwowość podarował. Nam mówi się, że niepodległości - w europejskim rozumieniu - nie mieliśmy nigdy. A przecież nie jest to argument przemawiający za tym, by niezależności nigdy nie otrzymać.
- Ilu Czeczenów mówi po czeczeńsku? Ilu wie, kim był Mansur?
- Niewielu, to prawda, ale to krzywdzący argument. Gdyby przyjąć taką miarę, okazałoby się, że ani Ukraińcy, ani Kirgizi, Kazachowie, Tadżycy czy nawet Białorusini nie zasługują na niepodległość. Na obszarze postradzieckim rzeczywistość nie jest czarno-biała. Przez lata uprawiano politykę wynaradawiania, tępienia języka i tradycji. ZSRR chciał zniszczyć odmienność, stworzyć coś, czego nie dało się stworzyć - naród radziecki.
- Reprezentuje pan Asłana Maschadowa, którego za głowę państwa uważa coraz mniej osób. Rosja nazywa go bandytą, niektórzy Czeczeni uzurpatorem.
- Czeczenia ma demokratycznie wybranego prezydenta. Wybory odbyły się w lutym 1997 r. Kandydatów było kilku, wygrał Maschadow. To wszystko.
- Najprawdopodobniej 23 marca odbędą się w Czeczenii zorganizowane przez Rosjan wybory prezydenckie. Bez udziału Maschadowa.
- Bez udziału większości czeczeńskich polityków. Są to wybory organizowane przez Rosję i dla Rosji. W ostatnich latach tak wybranych "prezydentów" mieliśmy wielu. Dziś w nagrodę pełnią funkcje ambasadorów Rosji za granicą.
- Rosjanie w liście gończym wysłanym za panem piszą, że brał pan udział w rajdzie na Kizlar i tworzył oddziały partyzanckie podczas I wojny czeczeńskiej.
- Jak każdy obywatel zaatakowanego państwa stanąłem w jego obronie. Trudno to nazwać przestępstwem. Kiedy czytam uzasadnienie zawarte w liście, przypomina mi się prawo hitlerowskich Niemiec - karano śmiercią za tworzenie opozycyjnych struktur. Podobne rozwiązania wprowadził stalinizm.
- Rosjanie twierdzą , że zabijał pan obywateli federacji. Czy to prawda?
- Nie odpowiem na to pytanie.
- Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo istotna.
- Wbrew pozorom nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dlatego staję przed sądem i mam nadzieję, że ten proces wiele wyjaśni. Jeśli na jego zakończenie przyjedzie pan do Londynu, zapozna się z materiałami i nie zada mi pytania o zabijanie Rosjan, uznam, że powiedziałem światu to, co powinienem, co świat musi usłyszeć, nawet jeśli zatyka uszy i nie wierzy. Tak jak kiedyś nie wierzył w Holocaust.
Rozmawiał Marek Berowski
Londyn
Ahmed Zakajew (44 lata), wicepremier Czeczenii w latach 1996-1999, od ataku wojsk rosyjskich na Czeczenię jesienią 1999 r. przedstawiciel prezydenta Maschadowa w rozmowach pokojowych z Moskwą. Od początku 2001 r. mieszka w Londynie. Pod presją Rosji został trzy miesiące temu aresztowany. |
Więcej możesz przeczytać w 12/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.