Jak najdrożej sprzedać skórę na rynku paliw?
Żaden wiatr nie jest dobry dla okrętu, który nie zna portu przeznaczenia" - uczył Konfucjusz. Portu przeznaczenia, czyli pomysłu na przyszłość polskiego rynku paliw, nie znalazło trzech kolejnych ministrów skarbu. Efekt? Zmarnowano niemal sześć lat - bo tyle trwa prywatyzacja Rafinerii Gdańskiej, spółki kontrolującej 20 proc. polskiego rynku paliw.
Kłopoty ze znalezieniem kupca na RG opóźniły dokończenie prywatyzacji PKN Orlen (60 proc. polskiego rynku paliw). Obecnie rząd stoi przed dylematem: sprzedać Rafinerię Gdańską konsorcjum brytyjskiej firmy Rotch i PKN Orlen albo stworzyć nowy koncern paliwowy Lotos, wykorzystując majątek i pozycję rynkową RG. Marzenia o dwóch odrębnych - konkurujących z sobą - koncernach paliwowych w Płocku i Gdańsku albo jednym, za to polskim, to raczej mrzonki. - Najdalej za 10 lat polskie rafinerie przejmą zachodni potentaci lub koncerny rosyjskie. Musimy więc myśleć, jak się sprzedać najdrożej, a nie jak zachować samodzielność - przekonuje Robert Gwiazdowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha, były członek rady nadzorczej Nafty Polskiej (spółki skarbu państwa i nominalnego właściciela RG). A najwyższą cenę dostaniemy za udziały w środkowoeuropejskim koncernie, zbudowanym dzięki połączeniu RG, PKN Orlen, węgierskiego MOL i austriackiego ÖMV! Utworzenie swego rodzaju CK Nafty to najkorzystniejsze dla skarbu państwa rozwiązanie problemu prywatyzacji polskiego sektora paliwowego.
Być rozgrywającym, a nie rozgrywanym
O sojuszu, a nawet fuzji, trzech środkowoeuropejskich firm paliwowych mówi się głośno co najmniej od 2000 r., a zakup 9,2 proc. akcji MOL przez ÖMV i rozpisanie przetargu na 17,8 proc. akcji polskiego Orlenu - dopuszczono do niego oferty austriackiej i węgierskiej spółki - wydawały się dobrym wstępem do konsolidacji branży. Połączone w CK Naftę trzy narodowe koncerny przerabiałyby 50 mln ton ropy rocznie i miałyby 5,3 tys. stacji benzynowych od Bałtyku po Morze Czarne. Byłby to - pod względem przychodów (łącznie nawet 19 mld USD) - szósty koncern paliwowy w Europie! - To szansa, żeby być jednym z rozgrywających, a nie rozgrywanym - przekonuje Jan Kulczyk, właściciel Kulczyk Holding, kontrolujący ponad 10 proc. głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy PKN Orlen.
Ale do narodzin polsko-austriacko-węgierskiego megakoncernu jeszcze daleko. - Zawiesiłem rozmowy w tej sprawie do czasu rozstrzygnięcia przetargu na sprzedaż RG. Kupno pomorskiej rafinerii przez Orlen zmieniłoby bowiem układ sił - wyjaśnia były minister skarbu Wiesław Kaczmarek, poseł SLD. Za przeznaczone na sprzedaż akcje płockiej spółki skarb państwa mógłby wtedy zażądać wyższej ceny, ale wlokące się negocjacje ze spółką Rotch zablokowały w końcu na dwa lata trzeci etap prywatyzacji PKN i plany zacieśnienia współpracy z Austriakami oraz Węgrami.
Całe zamieszanie to wina fatalnego błędu, jakim było przyznanie w maju 2001 r. wyłączności na negocjacje kupna RG spółce Rotch Energy, będącej - mówiąc słowami Charliego Chaplina - niczym kobieta, która "może uczynić milio-
nerem tylko miliardera". Tajemnicza brytyjska firma za
75 proc. akcji gdańskiej spółki obiecywała złote góry. Na ich zakup i późniejszą modernizację rafinerii Rotch miał wydać prawie miliard dolarów. Problemem jest to, że niemal przez trzy lata nikt tych dolarów nie zobaczył.
Rotch zerwał w zeszłym roku przymierze z rosyjskim Łukoilem i utworzył konsorcjum z PKN Orlen (oferuje ono za pakiet akcji RG około 274 mln USD). By pozbyć się tego niepotrzebnego przy sprzedaży Rafinerii Gdańskiej pośrednika, należałoby przetarg unieważnić. - A to ryzykowne, bo nie wiadomo, czy nie powrócimy do punktu wyjścia, a za kilka lat RG wciąż będzie należała do państwa - komentuje Rafał Zagórny, poseł PO, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Skarbu Państwa.
Skazani na pożarcie
Na placu boju o RG poza Rotchem i Orlenem najważniejszą rolę odgrywają Rosjanie, którzy z radością przywitaliby decyzję o powtórzeniu obecnego przetargu. Już dziś mogą wejść nawet do Orlenu: kilkanaście procent będących w obrocie akcji PKN stanowią GDR-y, czyli tzw. kwity depozytowe notowane na zagranicznych giełdach (Bank of New York ma 12,69 proc. akcji Orlenu) i łatwe do kupienia dla każdego. Nie byłoby to dla Łukoilu albo Jukosu problemem - pierwszy miał w 2002 r. 1,5 mld USD wolnych środków na kontach, drugi zaś - 3 mld USD. - Przy każdej cenie wynoszącej ponad 20 USD za baryłkę zyski rosyjskich kompanii wydobywczych są gigantyczne. Nikt nie jest w stanie im się oprzeć - mówi Andrzej Modrzejewski, były prezes Orlenu. Na razie interesuje ich głównie Gdańsk, który byłby idealnym przyczółkiem do ekspansji w Polsce i skoku na rynek niemiecki.
Unieważnienia przetargu chce także (oprócz Rosjan) Paweł Olechnowicz, prezes zarządu Rafinerii Gdańskiej. Chce on w Trójmieście stworzyć koncern Lotos; w tym celu nawiązał współpracę z małymi rafineriami z południa Polski - Jasłem, Gilmarem i Czechowicami. W sukurs przyszedł mu amerykański Lockheed Martin, zwycięzca przetargu na 48 myśliwców dla wojska. W ramach offsetu deklaruje on udział w wartej 540 mln USD budowie dla RG nowoczesnej instalacji do produkcji ekologicznego oleju napędowego (IGCC). Pomorska rafineria ma też szansę wziąć udział w odbudowie irackiego przemysłu naftowego, a nawet w zarządzaniu częścią tamtejszych złóż ropy. Wzmacnia to jej pozycję i daje nadzieję na zachowanie niezależności. Dla państwa stworzenie Lotosu i późniejsza jego sprzedaż prywatnemu inwestorowi jest jednak rozwiązaniem najmniej opłacalnym. Na takiej transakcji mogłoby zarobić maksymalnie 500 mln USD, podczas gdy wartość udziałów skarbu państwa w Orlenie (dziś ma 28 proc. akcji płockiej spółki), wzmocnionym przez przejęcie RG i tworzącym CK Nafta, wzrosłaby nawet do kilku miliardów dolarów! - Zagwarantowanie odrębności i rywalizacji dwóch największych polskich rafinerii na dłuższą metę nie jest możliwe. Gdy tylko którąś z nich przejmie zagraniczny potentat, szybko dokupi też drugą - uważa Gwiazdowski.
Wyścig do dystrybutora
- Do 2004 r. między PKN, MOL i ÖMV będzie trwał wyścig o pozycję lidera w Europie Środkowej. Zwycięzca weźmie cały rynek - tłumaczy Zbigniew Wróbel, szef PKN Orlen. Pod koniec 2002 r. za 140 mln USD Orlen kupił od BP 494 stacje benzynowe w Niemczech. Walczy też z ÖMV i MOL o zakup większościowego (63 proc.) pakietu udziałów spółki Unipetrol, którą czeski rząd chce sprzedać jesienią 2003 r. Warta 350 mln USD firma ma 329 stacji i jest największym dostawcą paliw w Czechach. - Zdobycie Rafinerii Gdańskiej dałoby nam palmę pierwszeństwa w rywalizacji - mówi Wróbel.
W ostatnich latach konkurenci polskiego koncernu znacznie się wzmocnili: przychody ÖMV w 2002 r. były o 50 proc. wyższe niż MOL i o 82 proc. wyższe niż Orlenu! Węgrzy w latach 2000-2003 kupili 72,3 proc. akcji słowackiej rafinerii Slovnaft za 622 mln USD, ÖMV w lutym tego roku za 377 mln euro przejął od BP 313 stacji na południu Niemiec, w Słowacji i na Węgrzech oraz 45 proc. akcji rafinerii niemieckiej Bayernoil i 18 proc. akcji w firmie TAL, eksploatującej rurociągi. Austriacy wcześniej kupili 25,1 proc. akcji rumuńskiego Rompetrolu. Rywalizują z Węgrami w przetargach na akcje PKN, chorwackiej rafinerii INA i Unipetrolu.
Gra warta świeczki
- Kancelaria premiera to dziś "departament prywatyzacji bezpośredniej", jednoosobowa komisja przetargowa - uważa Wiesław Walendziak, poseł PiS i przewodniczący sejmowej Komisji Skarbu. Unieważnienie przetargu rekomenduje państwowa Nafta Polska. Opowiada się ona za budową wokół RG samodzielnego koncernu Lotos, czyli konkurencyjnego wobec PKN Orlen ośrodka paliwowego. Podobnego zdania są odpowiedzialni za prywatyzację urzędnicy resortu skarbu. Decyzja miała zapaść w połowie maja. W ostatniej chwili ustalono, że szef rządu podejmie ją w czerwcu (po analizie znaczenia offsetu w RG dla jej prywatyzacji i po unijnym referendum). Ma co rozważać. Analitycy giełdowi szacują, że kupno RG i Unipetrolu podniosłoby rynkową wartość Orlenu nawet o 50 proc., czyli o miliard dolarów! Wówczas płocka firma stałaby się równorzędnym partnerem dla Austriaków i Węgrów: mogłaby wynegocjować korzystne warunki zawarcia triumwiratu i współdecydować o losach powstałego w ten sposób megakoncernu. Utrzymanie samodzielności CK Nafty również nie byłoby możliwe: byłby to kolos na glinianych nogach, o dużych mocach przerobowych, lecz bez własnych źródeł ropy. - Wtedy dopiero moglibyśmy zaprosić do stołu Rosjan lub koncerny zachodnie i czekać, kto da więcej - tłumaczy Gwiazdowski. A CK Nafta warta byłaby, według zarządu PKN Orlen, 12-15 mld USD!
Kłopoty ze znalezieniem kupca na RG opóźniły dokończenie prywatyzacji PKN Orlen (60 proc. polskiego rynku paliw). Obecnie rząd stoi przed dylematem: sprzedać Rafinerię Gdańską konsorcjum brytyjskiej firmy Rotch i PKN Orlen albo stworzyć nowy koncern paliwowy Lotos, wykorzystując majątek i pozycję rynkową RG. Marzenia o dwóch odrębnych - konkurujących z sobą - koncernach paliwowych w Płocku i Gdańsku albo jednym, za to polskim, to raczej mrzonki. - Najdalej za 10 lat polskie rafinerie przejmą zachodni potentaci lub koncerny rosyjskie. Musimy więc myśleć, jak się sprzedać najdrożej, a nie jak zachować samodzielność - przekonuje Robert Gwiazdowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha, były członek rady nadzorczej Nafty Polskiej (spółki skarbu państwa i nominalnego właściciela RG). A najwyższą cenę dostaniemy za udziały w środkowoeuropejskim koncernie, zbudowanym dzięki połączeniu RG, PKN Orlen, węgierskiego MOL i austriackiego ÖMV! Utworzenie swego rodzaju CK Nafty to najkorzystniejsze dla skarbu państwa rozwiązanie problemu prywatyzacji polskiego sektora paliwowego.
Być rozgrywającym, a nie rozgrywanym
O sojuszu, a nawet fuzji, trzech środkowoeuropejskich firm paliwowych mówi się głośno co najmniej od 2000 r., a zakup 9,2 proc. akcji MOL przez ÖMV i rozpisanie przetargu na 17,8 proc. akcji polskiego Orlenu - dopuszczono do niego oferty austriackiej i węgierskiej spółki - wydawały się dobrym wstępem do konsolidacji branży. Połączone w CK Naftę trzy narodowe koncerny przerabiałyby 50 mln ton ropy rocznie i miałyby 5,3 tys. stacji benzynowych od Bałtyku po Morze Czarne. Byłby to - pod względem przychodów (łącznie nawet 19 mld USD) - szósty koncern paliwowy w Europie! - To szansa, żeby być jednym z rozgrywających, a nie rozgrywanym - przekonuje Jan Kulczyk, właściciel Kulczyk Holding, kontrolujący ponad 10 proc. głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy PKN Orlen.
Ale do narodzin polsko-austriacko-węgierskiego megakoncernu jeszcze daleko. - Zawiesiłem rozmowy w tej sprawie do czasu rozstrzygnięcia przetargu na sprzedaż RG. Kupno pomorskiej rafinerii przez Orlen zmieniłoby bowiem układ sił - wyjaśnia były minister skarbu Wiesław Kaczmarek, poseł SLD. Za przeznaczone na sprzedaż akcje płockiej spółki skarb państwa mógłby wtedy zażądać wyższej ceny, ale wlokące się negocjacje ze spółką Rotch zablokowały w końcu na dwa lata trzeci etap prywatyzacji PKN i plany zacieśnienia współpracy z Austriakami oraz Węgrami.
Całe zamieszanie to wina fatalnego błędu, jakim było przyznanie w maju 2001 r. wyłączności na negocjacje kupna RG spółce Rotch Energy, będącej - mówiąc słowami Charliego Chaplina - niczym kobieta, która "może uczynić milio-
nerem tylko miliardera". Tajemnicza brytyjska firma za
75 proc. akcji gdańskiej spółki obiecywała złote góry. Na ich zakup i późniejszą modernizację rafinerii Rotch miał wydać prawie miliard dolarów. Problemem jest to, że niemal przez trzy lata nikt tych dolarów nie zobaczył.
Rotch zerwał w zeszłym roku przymierze z rosyjskim Łukoilem i utworzył konsorcjum z PKN Orlen (oferuje ono za pakiet akcji RG około 274 mln USD). By pozbyć się tego niepotrzebnego przy sprzedaży Rafinerii Gdańskiej pośrednika, należałoby przetarg unieważnić. - A to ryzykowne, bo nie wiadomo, czy nie powrócimy do punktu wyjścia, a za kilka lat RG wciąż będzie należała do państwa - komentuje Rafał Zagórny, poseł PO, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Skarbu Państwa.
Skazani na pożarcie
Na placu boju o RG poza Rotchem i Orlenem najważniejszą rolę odgrywają Rosjanie, którzy z radością przywitaliby decyzję o powtórzeniu obecnego przetargu. Już dziś mogą wejść nawet do Orlenu: kilkanaście procent będących w obrocie akcji PKN stanowią GDR-y, czyli tzw. kwity depozytowe notowane na zagranicznych giełdach (Bank of New York ma 12,69 proc. akcji Orlenu) i łatwe do kupienia dla każdego. Nie byłoby to dla Łukoilu albo Jukosu problemem - pierwszy miał w 2002 r. 1,5 mld USD wolnych środków na kontach, drugi zaś - 3 mld USD. - Przy każdej cenie wynoszącej ponad 20 USD za baryłkę zyski rosyjskich kompanii wydobywczych są gigantyczne. Nikt nie jest w stanie im się oprzeć - mówi Andrzej Modrzejewski, były prezes Orlenu. Na razie interesuje ich głównie Gdańsk, który byłby idealnym przyczółkiem do ekspansji w Polsce i skoku na rynek niemiecki.
Unieważnienia przetargu chce także (oprócz Rosjan) Paweł Olechnowicz, prezes zarządu Rafinerii Gdańskiej. Chce on w Trójmieście stworzyć koncern Lotos; w tym celu nawiązał współpracę z małymi rafineriami z południa Polski - Jasłem, Gilmarem i Czechowicami. W sukurs przyszedł mu amerykański Lockheed Martin, zwycięzca przetargu na 48 myśliwców dla wojska. W ramach offsetu deklaruje on udział w wartej 540 mln USD budowie dla RG nowoczesnej instalacji do produkcji ekologicznego oleju napędowego (IGCC). Pomorska rafineria ma też szansę wziąć udział w odbudowie irackiego przemysłu naftowego, a nawet w zarządzaniu częścią tamtejszych złóż ropy. Wzmacnia to jej pozycję i daje nadzieję na zachowanie niezależności. Dla państwa stworzenie Lotosu i późniejsza jego sprzedaż prywatnemu inwestorowi jest jednak rozwiązaniem najmniej opłacalnym. Na takiej transakcji mogłoby zarobić maksymalnie 500 mln USD, podczas gdy wartość udziałów skarbu państwa w Orlenie (dziś ma 28 proc. akcji płockiej spółki), wzmocnionym przez przejęcie RG i tworzącym CK Nafta, wzrosłaby nawet do kilku miliardów dolarów! - Zagwarantowanie odrębności i rywalizacji dwóch największych polskich rafinerii na dłuższą metę nie jest możliwe. Gdy tylko którąś z nich przejmie zagraniczny potentat, szybko dokupi też drugą - uważa Gwiazdowski.
Wyścig do dystrybutora
- Do 2004 r. między PKN, MOL i ÖMV będzie trwał wyścig o pozycję lidera w Europie Środkowej. Zwycięzca weźmie cały rynek - tłumaczy Zbigniew Wróbel, szef PKN Orlen. Pod koniec 2002 r. za 140 mln USD Orlen kupił od BP 494 stacje benzynowe w Niemczech. Walczy też z ÖMV i MOL o zakup większościowego (63 proc.) pakietu udziałów spółki Unipetrol, którą czeski rząd chce sprzedać jesienią 2003 r. Warta 350 mln USD firma ma 329 stacji i jest największym dostawcą paliw w Czechach. - Zdobycie Rafinerii Gdańskiej dałoby nam palmę pierwszeństwa w rywalizacji - mówi Wróbel.
W ostatnich latach konkurenci polskiego koncernu znacznie się wzmocnili: przychody ÖMV w 2002 r. były o 50 proc. wyższe niż MOL i o 82 proc. wyższe niż Orlenu! Węgrzy w latach 2000-2003 kupili 72,3 proc. akcji słowackiej rafinerii Slovnaft za 622 mln USD, ÖMV w lutym tego roku za 377 mln euro przejął od BP 313 stacji na południu Niemiec, w Słowacji i na Węgrzech oraz 45 proc. akcji rafinerii niemieckiej Bayernoil i 18 proc. akcji w firmie TAL, eksploatującej rurociągi. Austriacy wcześniej kupili 25,1 proc. akcji rumuńskiego Rompetrolu. Rywalizują z Węgrami w przetargach na akcje PKN, chorwackiej rafinerii INA i Unipetrolu.
Gra warta świeczki
- Kancelaria premiera to dziś "departament prywatyzacji bezpośredniej", jednoosobowa komisja przetargowa - uważa Wiesław Walendziak, poseł PiS i przewodniczący sejmowej Komisji Skarbu. Unieważnienie przetargu rekomenduje państwowa Nafta Polska. Opowiada się ona za budową wokół RG samodzielnego koncernu Lotos, czyli konkurencyjnego wobec PKN Orlen ośrodka paliwowego. Podobnego zdania są odpowiedzialni za prywatyzację urzędnicy resortu skarbu. Decyzja miała zapaść w połowie maja. W ostatniej chwili ustalono, że szef rządu podejmie ją w czerwcu (po analizie znaczenia offsetu w RG dla jej prywatyzacji i po unijnym referendum). Ma co rozważać. Analitycy giełdowi szacują, że kupno RG i Unipetrolu podniosłoby rynkową wartość Orlenu nawet o 50 proc., czyli o miliard dolarów! Wówczas płocka firma stałaby się równorzędnym partnerem dla Austriaków i Węgrów: mogłaby wynegocjować korzystne warunki zawarcia triumwiratu i współdecydować o losach powstałego w ten sposób megakoncernu. Utrzymanie samodzielności CK Nafty również nie byłoby możliwe: byłby to kolos na glinianych nogach, o dużych mocach przerobowych, lecz bez własnych źródeł ropy. - Wtedy dopiero moglibyśmy zaprosić do stołu Rosjan lub koncerny zachodnie i czekać, kto da więcej - tłumaczy Gwiazdowski. A CK Nafta warta byłaby, według zarządu PKN Orlen, 12-15 mld USD!
MACIEJ GIEREJ prezes Nafty Polskiej - Jeżeli chcemy mieć konkurencję na rynku sprzedaży paliw, wskazane byłoby znalezienie dwóch zagranicznych inwestorów, innego dla Rafinerii Gdańskiej, a innego dla PKN Orlen. Jeśli chcemy mieć monopol, najlepiej sprzedać Rafinerię Gdańską Orlenowi. Pamiętajmy jednak, że zysk z tzw. renty monopolowej najprawdopodobniej będzie trafiał do prywatnych właścicieli monopolisty, a nie do jego klientów. Utworzenie środkowoeuropejskiego megakoncernu złożonego z PKN Orlen - wzmocnionego Rafinerią Gdańską - oraz węgierskiego koncernu MOL i austriackiego ÖMV to ryzykowna koncepcja. Rząd nie będzie miał żadnego wpływu na to, kto kupi takiego kolosa i jaką politykę będzie prowadził. |
Rotch, czyli co? Znajdujące się w Companies House (rejestrze spółek prawa angielskiego) w Cardiff dokumenty wskazują, że Rotch Energy Ltd. z siedzibą w Londynie zarejestrowała 9 października 2000 r. specjalizująca się w zakładaniu spółek firma Creata.co.uk z Birmingham. Stanowiska członka pierwszego jednoosobowego zarządu oraz sekretarza spółki obsadziły profesjonalnie zajmujące się takimi formalnościami firmy Central Directors i Central Secretaries. Obie reprezentowała ta sama osoba, która w imieniu zarządu objęła jedyny udział w RE, wnosząc... jednego funta. Rotch Energy informuje, że jego właścicielem jest znana w branży nieruchomości w Wielkiej Brytanii Rotch Property Group. RPG ma udziały w 10 brytyjskich hotelach Hilton, posiada 80 budynków pod wynajem i 25 burs uniwersyteckich. Należy do niej firma posiadająca 2000 pubów, a kolejna (1200 pubów) jest partnerem grupy. Wliczając 130 spółek zależnych (!), aktywa grupy szacowane są na 3 mld funtów. Po 5 proc. udziałów PRG mają Irańczycy Vincent i Robert Tchenguizowie, małe pakiety należą do spółek Mecard Development i Malf Ltd., zarejestrowanych w raju podatkowym na wyspie Jersey, a 1 proc. posiada Uri Moallem. Około 78 proc. udziałów w RPG ma tzw. spółka offshore Vin-Rotch Properties Limited Inc., zarejestrowana w Panamie. Wywiadownia Dun & Bradstreet ustaliła, że udziałowcami Vin-Rotcha są: Keith Turbervill, Deborah Smued, Norson Harris oraz Mark Le Page. - Firma należy do rodziny Tchenguizów - zapewnia jednak dyrektor generalny Rotch Energy Keyvan Rahimian. Bracia Robert i Vincent Tchenguizowie uciekli do Wielkiej Brytanii z Iranu w 1979 r., gdy islamska rewolucja obaliła monarchię w Teheranie (ich ojciec był doradcą inwestycyjnym ostatniego szacha Rezy Pahlawiego). Na wyspach inwestowali w nieruchomości pod wynajem. |
Więcej możesz przeczytać w 20/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.