Kiedy byłem ostatnio w Rosji i jeździłem samochodem po prowincji, korzystałem co nieco z przydrożnej gastronomii. Nie byłoby specjalnie o czym mówić, bo tam się nie jada najlepiej, gdyby nie pewna przekąska - niewielkie szaszłyki, nie mam pojęcia z jakiego mięsa, ale bardzo fachowo przyrządzane na małych dymiących grillach. Do tych szaszłyczków stałym i jedynym dodatkiem jest surówka z pomidorów i ogórków, obowiązkowo posypana świeżą kolendrą. Wygląda to tak samo jak pietruszka, ale smakuje zupełnie inaczej. Cóż za miła odmiana.
Żeby było jasne - lubię siekaną natkę tu i ówdzie, ale po prostu dostrzegam wokół jej nadmiar. Postuluję więc niniejszym - więcej koperku! Należymy przecież do kultury koperkowej, która - mam wrażenie - cechuje ludy północy, w każdym razie niektóre. Owszem, były czasy błędów i wypaczeń, kiedy peerelowskie służby masowego rażenia, przepraszam
- żywienia, obrzydziły nam skutecznie zupę koperkową i pulpety w koperkowym sosie. Ale nie w nich wszelako tkwi koperkowa istota. Ja uwielbiam siekany koperek do rosołu, a już zwłaszcza kiedy jest to rosół z kołdunami. Także do kurczaka w cytrynowej potrawce.
I - obowiązkowo - w chłodniku litewskim.
Inną naszą bardzo tradycyjną zieleniną jest szczypiorek (który notabene wcale nie jest cebulowym odrostem, tylko osobną rośliną, zaledwie spokrewnioną z cebulą). Lubię go drobniutko posiekać i wytarzać w nim chleb grubo posmarowany masłem. No i jajecznicę ze szczypiorkiem, zimne sosy śmietanowo-majonezowe. Ciekawe, czy dałoby się zrobić szczypiorkową zupę? Masz jakiś pogląd w tej sprawie? Lubisz koperek? Czy twardo trzymasz się gorzkawej pietruchy?
Szczerze zaintrygowany
Bikont Na Pęczki
Piotrze!
Przede wszystkim bardzo bym ciĘ prosiŁ, byś nie zaliczał mnie do ludów północy. Włosy mam czarne, wzrost nikczemny, od smalcu wolę oliwę, a błękit ciepłego morza przedkładam nad białe noce i zorzę polarną. Czy jednak wolę pietruszkę od koperku? Tu akurat trafiłeś celnie - wcale nie. Bo koperek jest bardziej aromatyczny, kapitalnie pasuje do ryb, świetnie łączy się ze śmietaną, cudownie gładzi ogórki, podrasowuje cielęcinę. Zauważyłem, że rodacy rzuceni przez los na daleką obczyznę smak koperku wymieniają jako jedną ze swych podstawowych tęsknot. Z wielkim zdziwieniem obserwowałem dumę, z jaką Wacek Morawski pokazywał mi koperkową grządkę w swym ekwadorskim ogródku. Nigdy nie byłem na dłużej od koperku odcięty i do głowy mi nie przyszło, że można pokonywać oceany z koperkowymi nasionkami, by wskrzesić smak stron ojczystych.
Skandynawowie koperek dodają nie tylko do potraw. Jestem ciągle szczęśliwym posiadaczem skromnego zapasiku duńskiego aqavitu koperkowego - wódki pędzonej z koperkiem, nim pachnącej i smakującej. Lodowaty kieliszeczek tej ambrozji do łososia w wersji gravlax albo śledzia to czysta rozkosz.
Wracając do pietruszki
- mniemam, że jej nadużycia biorą się ze zwykłego lenistwa. To najpowszechniejsza zielenina, więc najchętniej jest w garnki sypana. Kilka dni temu bawiłem w Belgii i studiując tamtejsze przepisy w angielskojęzycznych książkach, co rusz natykałem się na słowo chervil. Wiedziałem, że chodzi o zieleninę, lecz o jaką, do kata?! Nie miałem pojęcia, miałem tylko telefon do przyjaciela, tłumacza Pawła Lesisza.
- To trybula, cymbale - usłyszałem i łuski opadły mi z oczu. Trybula ogrodowa vel trybulka, drobne, podobne do kolendry listki o lekko cytrynowym, nieco anyżowym posmaku. Podstawowa zielenina w kuchni francuskiej, niegdyś wszechobecna i w naszej, co łatwo stwierdzić, czytając przedwojenne przepisy. I co powiesz
- czy widziałeś u nas trybulę w sklepie? Więc nie ograniczajmy się do koperku i szczypiorku, lecz krzyczmy wielkim głosem: więcej zielonego wszelakiego, banknotów w rzeczonym kolorze nie wyłączając!
Robert Makłowicz
Gravlax Podaje Robert MakŁowicz 1 kg łososia, 70 g soli, najlepiej morskiej, 90 g cukru, 1 łyżka zgniecionego białego pieprzu, 2-3 pęczki koperku (razem z łodyżkami) Łososia wyfiletować, usuwając ości. Skórę zostawić, delikatnie nakłuwając ją końcówką małego noża. Przyprawy wymieszać z posiekanym koperkiem i częścią marynaty pokryć dno porcelanowego naczynia. Rybę ułożyć na przyprawach (skórą do dołu), wierzch natrzeć pozostałą marynatą. Naczynie przykryć przezroczystą folią, zostawić dwie, trzy godziny w temperaturze pokojowej, aż marynata puści soczek (łososia obracać kilka razy). Wsadzić do lodówki i marynować przez 24 godziny. Przed podaniem pokroić rybę w plastry, przybrać gałązkami koperku i cząstkami cytryny. |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.