Sportowcy i twórcy obdarzeni autorytetem nie zawahali się go wykorzystać w słusznej sprawie
"Robić swoje"
najpierw Platon, a znacznie
później Wojciech Młynarski
Świat polityki rządzi się specyficznymi prawami. Trudno w nim zachować autonomię własnej osoby, twarzy i nazwiska. Jest się sklejanym z tuzinami, a bywa, że i tysiącami ludzi nawet nie dlatego, że reprezentuje się tę samą partię, ale raczej w ramach najszerzej pojętej kategorii "polityków w ogóle". Dlatego niemal każdy poseł będzie dziś utożsamiany z takim na przykład posłem Pękiem i jego trzystoma poprawkami do kilkuwyrazowej ustawy odtajniającej frekwencję referendalną. Ileż razy, posłując w poprzedniej kadencji, musiałem się tłumaczyć moim i cudzym wyborcom z poprawek posła Manickiego, z którym łączyło mnie tyle, że uprzejmym skinieniem głowy witaliśmy się w sejmowych korytarzach.
Z pewnym żalem patrzę na inne "światy". Małysz, Hołowczyc, Żebrowski czy Torbicka zachowują prawo do własnego nazwiska. Nie mówi się o nich i do nich per "wy", choć ich także otacza aura "osób publicznych". Ich opinie, styl bycia i postawy budzą więcej zaufania i są traktowane w sposób bardziej naturalny i godny. To dodatkowy powód tego, że Polska Fundacja im. Roberta Schumana uhonorowała Adama Małysza Polską Nagrodą Europejską 2003. Uszanowano w nim Krzysztofa Hołowczyca, Michała Żebrowskiego, Grażynę Torbicką i tych wszystkich, którzy zdołali zachować swe cechy i przymioty i nie zawahali się oddać ich w słusznej sprawie na użytek publiczny. Ich nazwiska i podpisy pod kampanią na rzecz poparcia integracji w referendum unijnym są dziś więcej warte niż setki podpisów poselsko-ministerialnych. Mają tę przewagę, że przeciętni obywatele rozglądający się przed podjęciem decyzji w referendum za wzorcem czy punktem odniesienia mogą z wewnętrznym komfortem pomyśleć: jeśli Małysz, Hołowczyc, Żebrowski czy Torbicka idą na referendum (i do tego jeszcze oddadzą głos za przystąpieniem do unii), to i ja pójdę ich śladem.
Świat sportowców, aktorów czy dziennikarzy nie jest światem idealnym. Także i tam trafiają się różności, jakie się filozofom nie śniły, ale nie sprawia to, że wszyscy podciągani są pod jeden strychulec, że sportowa wersja Pęka myli się publiczności z aktorskim lub telewizyjnym Lepperem i że wszyscy lądują w tym samym worku. Jako oldbojowi polityki doskwiera mi mocno to, że jej świat zatracił w dużym stopniu zdolność chronienia wizerunku poszczególnych postaci.
Opowiadał mi Krzysztof Hołowczyc o spotkaniu z młodzieżą w ramach kampanii przedreferendalnej. Poza manierami i sposobem bycia jego wielkim atutem była możliwość opowiedzenia młodym słuchaczom o tym, z jak długą i ciężką pracą łączyło się zdobycie mistrzostwa Europy. I jak wielkim wzruszeniem było dla niego osiągnięcie wymarzonego trofeum, które oznaczało, że jego kraj - Polska - staje się równorzędnym partnerem europejskich sław. To dwuzdaniowe przesłanie jest w gruncie rzeczy wszystkim, co ja i moi przyjaciele z Fundacji Schumana próbujemy przekazać naszym polskim rozmówcom w ramach kampanii prowadzonej najczęściej w małych prowincjonalnych miejscowościach. Na Hołowczyca nikt nie napadał za to, że szybko przejeżdżający samochód rajdowy wzbudza kurz na drodze. Nikt mu nie wyrzucał, że jakiś czas temu była głośna awantura w PZPN lub że kolejna drużyna znowu poległa. Rozmawiano z nim, z Hołowczycem, nie mylono go z aferzystami, nie podejrzewano o interesowność, nie wykrzykiwano: "Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela". Pozwolono mu mówić o ciężkiej pracy czekającej każdego i o emocjach, z których nikt nie drwił.
Sportowcy, artyści i twórcy nie zastąpią polityków. Był taki epizod na przełomie PRL i III RP, kiedy wielkie postacie z "innych" światów zasiadały w fotelach parlamentarnych i rządowych. Ten czas minął, ale nadal potrzeba, by ludzie obdarzeni autentycznym autorytetem - "robiąc swoje" - użyli go w słusznej sprawie. n
Więcej możesz przeczytać w 20/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.