Gdzie się wybrać na tańsze zagraniczne zakupy po 1 maja 2004 roku
Już za rok, po wejściu Polski do Unii Europejskiej, będziemy mogli bez przeszkód wyprawiać się do 24 państw wspólnoty, by kupować włoskie garnitury za połowę ceny, jaką musielibyśmy za nie zapłacić w kraju, słowackie piwo po złotówce za butelkę, aparaty cyfrowe z niemieckich hipermarketów po cenach niższych o 500-1000 zł, niedostępne u nas gatunki francuskich win czy czeskie skody prosto z fabryki w Mladá Boleslav.
1 maja 2004 r. znikną cła i limity ilościowe na artykuły przywożone do kraju z państw unii. To, że skorzystamy z okazji, to pewne. Przecież Polacy - jak wynika z badań Ipsos z lutego 2003 r. - są największymi entuzjastami wyprzedaży w Europie: 74 proc. rodaków uważa, że to okazja do korzystnych zakupów, w czym wyprzedzamy m.in. Brytyjczyków (73 proc.), Niemców (69 proc.), Francuzów (69 proc.) i Hiszpanów (49 proc.). W wielu wypadkach ceny dostępnych w unii towarów będą dla nas prawdziwie "promocyjne".
Średnia cena artykułów żywnościowych, napojów i wyrobów tytoniowych w Polsce stanowi dziś tylko 64 proc. przeciętnej unijnej, ale markowe i luksusowe alkohole,
kosmetyki, specjały narodowych kuchni czy nowości RTV bywają nawet dwukrotnie droższe niż w Europie Zachodniej. Nim nasze ceny zbliżą się do poziomu unijnego, warto udać się na zakupy do sąsiadów. - Liczę na rozwój w Polsce śródziemnomorskiej cywilizacji wina i sera, doprawionej szkocką whisky - zauważa Maciej Grelowski, prezes Orbis SA.
Z raju do raju
Dziś za wszelkie zakupy poczynione za granicą o wartości powyżej 350 euro (około 1500 zł) musimy uiścić cło w wysokości od kilku do kilkudziesięciu procent i 22-procentowy VAT. Bez cła przez granicę możemy przewieźć tylko ograniczoną liczbę butelek alkoholu, papierosów, sprzętu RTV, perfum i innych wyrobów. Gdy wstąpimy do unii, raj sklepów wolnocłowych (duty free) na granicach lub lotniskach zamknie dla nas swe podwoje, bo Bruksela w lipcu 1999 r. zlikwidowała handel w nich wewnątrz granic wspólnoty. Choć sklepy duty free wciąż działają, korzystać z nich mogą jedynie obywatele państw spoza unii. Za rok jednak - o ile wybierzemy towary wyprodukowane w UE - będziemy mogli kupić i przywieźć do domu bez cła tyle, ile zmieszczą walizki albo bagażnik auta!
Już dziś zakupy za granicą są często korzystniejsze niż w kraju. - Płacę do 50 proc. mniej! Wprawdzie niemieckie gwarancje są u nas nic niewarte, ale i tak się opłaca - mówi Andrzej Wiśniewski, właściciel sklepu fotograficznego w Lublinie, który po sprzęt jeździ za Odrę. Aparat Olimp Mju 2 kupił w RFN za 300 zł, a w Polsce kosztuje on 600 zł; za lampę błyskową SB zapłacił 1500 zł, u nas wydałby 2400 zł. W Niemczech sprzęt elektroniczny jest w ogóle tańszy, a robiąc na własną rękę zakupy, nie płacimy też m.in. za marże hurtowników sprowadzających go do Polski (około 15 proc. ceny). - Wieżę hi-fi Technics nabyłam tam za 1350 zł, w Polsce identyczna kosztuje 2500 zł. Drukarka HP kosztowała mnie 85 zł, u nas zapłaciłabym za nią 150 zł - wylicza Karolina Wetoszka, studentka warszawskiej Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej. Za zachodnią granicą średniej klasy zestaw kina domowego Pioneer czy Denon (wzmacniacz i odtwarzacz DVD) kosztuje 2700 zł, w Polsce za taką kwotę kupimy sam wzmacniacz. Od 2004 r., kupując sprzęt w RFN, oszczędzimy jeszcze na cle (np. dziś stawka na aparaty wynosi 12 proc.).
Unia okazji
- Raz do roku, zwykle przed świętami Bożego Narodzenia, jadę z rodziną do Berlina. Zatrzymujemy się w hotelu Gromada w dzielnicy Tegel i tam, w sieci markowych sklepów, oddajemy się szaleństwu zakupów - mówi poseł Jan Chaładaj, zastępca szefa Komisji Spraw Zagranicznych. Ceny markowych koszul, spodni, damskich kostiumów czy bluzek w berlińskich domach towarowych są o 30 proc. niższe niż w podobnych salonach odzieżowych u nas. W sklepach z tekstyliami w Cottbus, Görlitz od rana ustawiają się kolejki klientów z przygranicznych polskich miast, bo właśnie rozpoczyna się wyprzedaż kolekcji wiosenno-letniej.
Cała unia to wielki hipermarket okazji do tanich zakupów. Niemcy potrafią jechać po nowego volkswagena do Hiszpanii, gdzie płacą za niego o 2-3 tys. euro mniej niż u siebie. Anglicy na powrotny prom z Calais do Dover podjeżdżają wprost z hipermarketów Géant lub Carrefour autami po dach wyładowanymi tańszymi niż na wyspach francuskimi winami i kosmetykami. Włosi tankują paliwo w Austrii (na baku oszczędzają 20-30 euro), Belgowie kupują w Italii obuwie i odzież. Gdzie za rok powinni się udać Polacy?
Rzeka tańszego alkoholu
Janusz Palikot, prezes Polmosu Lublin i szef rady nadzorczej Ambry SA, największego producenta win w Polsce, wyprawia się do Włoch po mozzarellę i oliwę oraz... wina. - Wina są o 20-30 proc. tańsze niż w Polsce, poza tym mogę nabyć trunki z krótkich serii, pochodzących z przydomowych winiarni - wyjaśnia Palikot. Według niego, z czasem Polacy zaczną wyprawiać się do innych krajów po markowe i rzadko spotykane trunki, np. do francuskiego Bordeaux po 40-50 butelek przedniego wina.
Już w maju 2004 r. najazdu Polaków mogą się spodziewać Czesi i Słowacy, bo alkohole (zwłaszcza piwo) są tam o 40-50 proc. tańsze. Litr słowackiego spirytusu kosztuje tylko 30 zł, butelka śliwowicy
- 12 zł. Dziś lawinę konsumentów z Polski powstrzymują tylko limity ilościowe i ograniczenia w ruchu przygranicznym, mające wyeliminować tzw. mrówki.
Giełda aut i domów
- Średnia cena importowanych do Polski aut przekracza 50 tys. zł, więc muszą być wśród nich także nowe - mówi Wojciech Drzewiecki, prezes firmy konsultingowej Samar. Cła na samochody z unii znieśliśmy na początku 2002 r., a w Polsce nowe auta tych samych koncernów są nawet o 15--20 proc. tańsze niż w Europie Zachodniej. Polaków skusić może więc nie tyle cena, ile bogatsza oferta zachodnich salonów.
- By oszczędzić, warto będzie za to pojechać do Czech po skody
- zauważa Drzewiecki.
W unii warto się rozejrzeć nawet za... domem. W Hiszpanii na Costa Blanca za 200 tys. zł kupimy nowe mieszkanie w apartamentowcu (do 50 m2) na osiedlu z parkingiem, basenem i ogrodem. Drożej niż w Warszawie, ale cena zawiera słońce i temperaturę 30şC przez pół roku, wysoki standard, wieloletnią gwarancję (!) i niski kredyt hipoteczny na 15 lat. Wybierając się na zagraniczne zakupy, warto zatem już dziś zasiąść z kalkulatorem w ręku i zacząć liczyć.
1 maja 2004 r. znikną cła i limity ilościowe na artykuły przywożone do kraju z państw unii. To, że skorzystamy z okazji, to pewne. Przecież Polacy - jak wynika z badań Ipsos z lutego 2003 r. - są największymi entuzjastami wyprzedaży w Europie: 74 proc. rodaków uważa, że to okazja do korzystnych zakupów, w czym wyprzedzamy m.in. Brytyjczyków (73 proc.), Niemców (69 proc.), Francuzów (69 proc.) i Hiszpanów (49 proc.). W wielu wypadkach ceny dostępnych w unii towarów będą dla nas prawdziwie "promocyjne".
Średnia cena artykułów żywnościowych, napojów i wyrobów tytoniowych w Polsce stanowi dziś tylko 64 proc. przeciętnej unijnej, ale markowe i luksusowe alkohole,
kosmetyki, specjały narodowych kuchni czy nowości RTV bywają nawet dwukrotnie droższe niż w Europie Zachodniej. Nim nasze ceny zbliżą się do poziomu unijnego, warto udać się na zakupy do sąsiadów. - Liczę na rozwój w Polsce śródziemnomorskiej cywilizacji wina i sera, doprawionej szkocką whisky - zauważa Maciej Grelowski, prezes Orbis SA.
Z raju do raju
Dziś za wszelkie zakupy poczynione za granicą o wartości powyżej 350 euro (około 1500 zł) musimy uiścić cło w wysokości od kilku do kilkudziesięciu procent i 22-procentowy VAT. Bez cła przez granicę możemy przewieźć tylko ograniczoną liczbę butelek alkoholu, papierosów, sprzętu RTV, perfum i innych wyrobów. Gdy wstąpimy do unii, raj sklepów wolnocłowych (duty free) na granicach lub lotniskach zamknie dla nas swe podwoje, bo Bruksela w lipcu 1999 r. zlikwidowała handel w nich wewnątrz granic wspólnoty. Choć sklepy duty free wciąż działają, korzystać z nich mogą jedynie obywatele państw spoza unii. Za rok jednak - o ile wybierzemy towary wyprodukowane w UE - będziemy mogli kupić i przywieźć do domu bez cła tyle, ile zmieszczą walizki albo bagażnik auta!
Już dziś zakupy za granicą są często korzystniejsze niż w kraju. - Płacę do 50 proc. mniej! Wprawdzie niemieckie gwarancje są u nas nic niewarte, ale i tak się opłaca - mówi Andrzej Wiśniewski, właściciel sklepu fotograficznego w Lublinie, który po sprzęt jeździ za Odrę. Aparat Olimp Mju 2 kupił w RFN za 300 zł, a w Polsce kosztuje on 600 zł; za lampę błyskową SB zapłacił 1500 zł, u nas wydałby 2400 zł. W Niemczech sprzęt elektroniczny jest w ogóle tańszy, a robiąc na własną rękę zakupy, nie płacimy też m.in. za marże hurtowników sprowadzających go do Polski (około 15 proc. ceny). - Wieżę hi-fi Technics nabyłam tam za 1350 zł, w Polsce identyczna kosztuje 2500 zł. Drukarka HP kosztowała mnie 85 zł, u nas zapłaciłabym za nią 150 zł - wylicza Karolina Wetoszka, studentka warszawskiej Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej. Za zachodnią granicą średniej klasy zestaw kina domowego Pioneer czy Denon (wzmacniacz i odtwarzacz DVD) kosztuje 2700 zł, w Polsce za taką kwotę kupimy sam wzmacniacz. Od 2004 r., kupując sprzęt w RFN, oszczędzimy jeszcze na cle (np. dziś stawka na aparaty wynosi 12 proc.).
Unia okazji
- Raz do roku, zwykle przed świętami Bożego Narodzenia, jadę z rodziną do Berlina. Zatrzymujemy się w hotelu Gromada w dzielnicy Tegel i tam, w sieci markowych sklepów, oddajemy się szaleństwu zakupów - mówi poseł Jan Chaładaj, zastępca szefa Komisji Spraw Zagranicznych. Ceny markowych koszul, spodni, damskich kostiumów czy bluzek w berlińskich domach towarowych są o 30 proc. niższe niż w podobnych salonach odzieżowych u nas. W sklepach z tekstyliami w Cottbus, Görlitz od rana ustawiają się kolejki klientów z przygranicznych polskich miast, bo właśnie rozpoczyna się wyprzedaż kolekcji wiosenno-letniej.
Cała unia to wielki hipermarket okazji do tanich zakupów. Niemcy potrafią jechać po nowego volkswagena do Hiszpanii, gdzie płacą za niego o 2-3 tys. euro mniej niż u siebie. Anglicy na powrotny prom z Calais do Dover podjeżdżają wprost z hipermarketów Géant lub Carrefour autami po dach wyładowanymi tańszymi niż na wyspach francuskimi winami i kosmetykami. Włosi tankują paliwo w Austrii (na baku oszczędzają 20-30 euro), Belgowie kupują w Italii obuwie i odzież. Gdzie za rok powinni się udać Polacy?
Rzeka tańszego alkoholu
Janusz Palikot, prezes Polmosu Lublin i szef rady nadzorczej Ambry SA, największego producenta win w Polsce, wyprawia się do Włoch po mozzarellę i oliwę oraz... wina. - Wina są o 20-30 proc. tańsze niż w Polsce, poza tym mogę nabyć trunki z krótkich serii, pochodzących z przydomowych winiarni - wyjaśnia Palikot. Według niego, z czasem Polacy zaczną wyprawiać się do innych krajów po markowe i rzadko spotykane trunki, np. do francuskiego Bordeaux po 40-50 butelek przedniego wina.
Już w maju 2004 r. najazdu Polaków mogą się spodziewać Czesi i Słowacy, bo alkohole (zwłaszcza piwo) są tam o 40-50 proc. tańsze. Litr słowackiego spirytusu kosztuje tylko 30 zł, butelka śliwowicy
- 12 zł. Dziś lawinę konsumentów z Polski powstrzymują tylko limity ilościowe i ograniczenia w ruchu przygranicznym, mające wyeliminować tzw. mrówki.
Giełda aut i domów
- Średnia cena importowanych do Polski aut przekracza 50 tys. zł, więc muszą być wśród nich także nowe - mówi Wojciech Drzewiecki, prezes firmy konsultingowej Samar. Cła na samochody z unii znieśliśmy na początku 2002 r., a w Polsce nowe auta tych samych koncernów są nawet o 15--20 proc. tańsze niż w Europie Zachodniej. Polaków skusić może więc nie tyle cena, ile bogatsza oferta zachodnich salonów.
- By oszczędzić, warto będzie za to pojechać do Czech po skody
- zauważa Drzewiecki.
W unii warto się rozejrzeć nawet za... domem. W Hiszpanii na Costa Blanca za 200 tys. zł kupimy nowe mieszkanie w apartamentowcu (do 50 m2) na osiedlu z parkingiem, basenem i ogrodem. Drożej niż w Warszawie, ale cena zawiera słońce i temperaturę 30şC przez pół roku, wysoki standard, wieloletnią gwarancję (!) i niski kredyt hipoteczny na 15 lat. Wybierając się na zagraniczne zakupy, warto zatem już dziś zasiąść z kalkulatorem w ręku i zacząć liczyć.
Robert Kwaśniak wiceminister finansów, szef Służby Celnej RP Stając się członkiem Unii Europejskiej, zostaniemy objęci unią celną. Oznacza to, że od 1 maja 2004 r. zniesiona zostanie celna granica lądowa między Polską a naszymi sąsiadami w poszerzonej unii: Niemcami, Czechami, Słowacją i Litwą. Na tych granicach zniknie kontrola celna, choć do momentu przystąpienia naszego kraju do układu z Schengen wciąż sprawdzane będą paszporty podróżnych. Po akcesji polski kodeks celny zostanie uchylony, wprowadzona zostanie wspólna zewnętrzna taryfa celna. Średnia ważona stawka celna wynosi w UE 1,38 proc., podczas gdy stosowana u nas ponad 2 proc. Nowa taryfa będzie jednak dotyczyła wyłącznie przywozu towarów z obszaru poza wspólnotą, w unii nie będzie ceł ani limitów przywozowych. Hanna Gronkiewicz-Waltz wiceprezes EBOiR Zwykle zakupy robię w Polsce, gdzie towary na ogół są najtańsze. W Wielkiej Brytanii nie odmawiam sobie jednak likieru Pimms i soku z suszonych śliwek, w ogóle u nas niedostępnego. Za tani kraj uchodzi Portugalia. Po naszym wejściu do unii popularnością wciąż będą się cieszyły znajdujące się poza unią strefy wolnocłowe, np. San Marino. Już dziś Polacy, kupując głównie sprzęt RTV i AGD, zostawiają tam 30 proc. pieniędzy, jakie wydają na zakupy w całych Włoszech! Robert Smoktunowicz senator RP, prawnik Nie waham się polecieć do Mediolanu po włoski garnitur, bo ceny są o 50 proc. niższe, a wybór znacznie większy niż w Polsce, gdzie dostępne są z reguły końcówki serii. Ten sam garnitur firmy Ermenegilda Zegny kosztuje we Włoszech 1000 USD, w Warszawie - 2000 USD. W wielu krajach unii tańsze niż w Polsce są też domy i mieszania. Tak jest choćby w Grecji, w Atenach. Podczas spotkań przed referendum wiele osób pytało mnie o ceny i zakup alkoholi za granicą, więc myślę, że po akcesji i zniesieniu limitów przywozowych najazdu Polaków mogą się spodziewać Czesi i Słowacy. Marek Różycki dyrektor generalny Masterlink Express Na kupionych w Wielkiej Brytanii głośnikach zaoszczędziłem 500 funtów, czyli 3150 zł. Dziś jedynie za odprawę celną wysyłanej do Polski paczki, na przykład z kupioną kamerą, płacimy 20-30 euro, za rok nie zapłacimy nic. Jeśli chodzi o ubrania, najlepsze okazje trafiają się w Mediolanie, a dobrą jakość za rozsądną cenę zapewnia londyński Marks & Spencer. Po akcesji wróżę u nas wielką karierę czeskiemu piwu. |
Więcej możesz przeczytać w 25/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.