Listy czytelników
Dolaroekonomika
Wbrew temu, co pisze autor artykułu "Dolaroekonomika" (nr 22), prawdziwą przyczyną wzrostu ceny euro wobec dolara jest atak spekulantów. I to nie pierwszy. Jakiś czas temu George Soros zaatakował brytyjskiego funta. Na tyle skutecznie, że funt wypadł z ówczesnego "węża walutowego". W podobnym czasie "ktoś" zaatakował jena - Japonia do dziś nie może się podnieść z recesji i deflacji. Atak na jena był najważniejszą przyczyną amerykańskiego boomu lat 90., gdy skośnooki konkurent USA zamiast kontynuować ekspansję, musiał lizać rany.
Obecnie znowu zaatakowano jena (ponownie "anonimowo") i dla odmiany euro (tu Soros przyznał się do autorstwa - ta demonstracja siły, skuteczności i bezkarności to najlepsza reklama dla jego funduszu Quantum). Mechanizm ataku jest prosty. Na największej giełdzie towarowej świata - Chicago Mercantile Exchange - za pomocą umówionych transakcji co kilka dni podbijano ceny kontraktów terminowych na krosie euro/dolar. Następnie jedynie pilnowano, by wahania kursu nie były zbyt gwałtowne. Stały wzrost podrożyłby koszt podciągania ceny i spowodował, że inni, nieświadomi sztuczki inwestorzy przyłączaliby się do gry po stronie organizatorów zwyżki - a oni przecież mieli zajmować pozycje odwrotne i dostarczać im pieniędzy...
Wbrew temu, co pisze nowojorski autor, w czasie pracy giełd azjatyckich euro najczęściej taniało. Tylko ludzie zawodowo obecni na zachodnich giełdach wiedzą, jakie to krasnoludki organizują piramidy finansowe. Teoretycznie takie operacje są przestępstwem. Lecz Sorosowi tylko we Francji udowodniono przestępstwo korzystania z poufnych informacji. W USA jest bezkarny, nie tylko dlatego, że gra na zniżkę dolara jest dla amerykańskiej gospodarki korzystna. Również z przyczyn etniczno-wyznaniowych, co się starannie przemilcza.
Jaki ma zysk atakujący, jeśli sam na zabezpieczenie transakcji ma głównie dolary, nie euro? Ogromny. Kontrakty terminowe na waluty mają najwyższą dźwignię finansową na świecie. Wystarczy ruch ceny kontraktów o 1 proc., by pokryć koszty operacji i spadek ceny waluty służącej do ataku.
Niestety, wzrost kursu zaatakowanej waluty ma destrukcyjny wpływ na gospodarkę zaatakowanego. Nieuchronnie spada eksport. Pierwszy atak bywa zazwyczaj zaskoczeniem, lecz przed kolejnymi można się bronić. Obniżyć stopy, pozbawiając agresora pretekstu, deklarując, że w razie kontynuacji ataku obniży się stopy bardziej, a nawet dokona interwencji.
Japończycy wyciągnęli wnioski z pierwszego ataku. Stóp obniżyć nie mogli, bo obecnie wynoszą one 0 proc. Ale najpierw ogłosili, że kurs 116 jenów za dolara uważają za najwyższy dopuszczalny. Nie pomogło - dokonali więc kilku cichych interwencji. Agresorzy odpuścili - cena dolara od kilku tygodni nie przekroczyła 117 jenów z haczykiem. Ale w Europie - szopka krakowska. Niemcy w pierwszym kwartale br. mają ujemny wzrost gospodarczy, w całej strefie euro eksport się sypie, a unijni prominenci... wyrażają zadowolenie z faktu posiadania silnej waluty! Dlatego atak trwa nadal - od czasu, gdy zacząłem pisać ten list, kontrakty na euro podrożały o 24 tzw. tiki.
ROBERT SOBALSKI
Ranking szkół wyższych
Wskutek pomyłki program MBA Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego i Polsko-Amerykańskiego Centrum Zarządzania - Polsko-Amerykańskie Studia Executive MBA znalazł się w naszym rankingu ("Ranking szkół wyższych", nr 20) na 12. miejscu. Tymczasem powinien być na miejscu 4.
Redakcja
Seksualne nawrócenie
Gratuluję odwagi. Decydując się na druk artykułu "Seksualne nawrócenie" (nr 23), w którym autor dowodzi, że homoseksualizm można leczyć, redakcja chyba świadomie wbiła kij w mrowisko. Już widzę, jak organizacje gejowskie zasypują was protestami i sprostowaniami.
Sam jestem gejem po czterdziestce. Zawsze wiedziałem, że moja orientacja seksualna wynika z niezbyt zdrowych relacji rodzinnych w czasie mojego dzieciństwa i młodości. Ale jakoś to akceptowałem. Potem przyszedł czas, kiedy udało mi się stworzyć trwały związek. Kiedy spotkałem się kilka lat temu z opisywaną w artykule teorią, że homoseksualizm można leczyć, nie podjąłem tej próby tylko ze względu na istniejący już związek. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że miałem szansę zmienić swoją orientację seksualną, ale dokonałem wyboru. Czas pokaże, czy to dobry wybór dla mnie i mojego partnera. Ale wiem, że to moja decyzja.
Uważam natomiast, że organizacje gejowskie wyrządzają wielu ludziom olbrzymią krzywdę, wmawiając, że ich homoseksualizm to sprawa genów czy czegoś tam jeszcze. Dotyczy to szczególnie młodych ludzi, którzy
w okresie dojrzewania mogą stosunkowo łatwo podjąć próbę ukierunkowania swojej orientacji. Wiedząc, że - statystycznie rzecz biorąc - związki heteroseksualne są bardziej trwałe i szczęśliwsze (to są fakty, a nie przekonania), nie warto w imię ideologii tolerancji i równouprawnienia odbierać młodym ludziom szansy na ułożenie sobie szczęśliwszego życia.
TOMASZ DANECKI
Ministerstwo skandali
Skandale przeplatają się z informacjami o korupcji. Co dzień nowe rewelacje. Jak nie podejrzenie o łapówki za leki, to bicie dziennikarzy. Już drugi układ polityczny płaci najwyższą cenę za próby reformy systemu ochrony zdrowia. AWS przestała istnieć na scenie politycznej. Teraz dramatycznie spada poparcie dla SLD. Udział w "sukcesach" obu formacji miały bez wątpienia kolejne reformy systemu ochrony zdrowia realizowane wedle koncepcji i rękoma lekarzy - przedstawicieli lobby profesorsko-ordynatorskiego.
Zarządzanie służbą zdrowia w skali państwa wymaga innej wiedzy niż ta, którą zdobywają na studiach lekarze. Jest to wiedza, której uczą się studenci zarządzania czy administracji. W Polsce jednak lobby lekarskie zagwarantowało sobie nadzór nad ochroną zdrowia i prawami pacjentów.
Od czasów towarzysza W. Gomułki, który twierdził, iż "lekarzami nie ma się co przejmować, bo i tak sobie poradzą", kariery zawodowe idą często w parze z głębokimi kieszeniami i otwartymi szufladami biurek. Zwyczaje te przenoszone bywają ze szpitali do gabinetów ministerstw. Interes społeczeństwa często jest inny niż wąskiej grupy zawodowej. Z tej przyczyny np. państwa bloku NATO mają cywilny, a nie wojskowy nadzór nad obroną narodową.
We Francji nie ma ministerstwa zdrowia. W interesie publicznym nadzór nad służbą zdrowia sprawuje tam minister administracji i spraw wewnętrznych. Warto postawić otwarcie pytanie, jaki ma cel, poza utrzymywaniem siedliska korupcji, afer i niekompetentnych decyzji, istnienie w Polsce samodzielnego resortu zdrowia.
ADAM SANDAUER
prezes stowarzyszenia
Primum Non Nocere
Wbrew temu, co pisze autor artykułu "Dolaroekonomika" (nr 22), prawdziwą przyczyną wzrostu ceny euro wobec dolara jest atak spekulantów. I to nie pierwszy. Jakiś czas temu George Soros zaatakował brytyjskiego funta. Na tyle skutecznie, że funt wypadł z ówczesnego "węża walutowego". W podobnym czasie "ktoś" zaatakował jena - Japonia do dziś nie może się podnieść z recesji i deflacji. Atak na jena był najważniejszą przyczyną amerykańskiego boomu lat 90., gdy skośnooki konkurent USA zamiast kontynuować ekspansję, musiał lizać rany.
Obecnie znowu zaatakowano jena (ponownie "anonimowo") i dla odmiany euro (tu Soros przyznał się do autorstwa - ta demonstracja siły, skuteczności i bezkarności to najlepsza reklama dla jego funduszu Quantum). Mechanizm ataku jest prosty. Na największej giełdzie towarowej świata - Chicago Mercantile Exchange - za pomocą umówionych transakcji co kilka dni podbijano ceny kontraktów terminowych na krosie euro/dolar. Następnie jedynie pilnowano, by wahania kursu nie były zbyt gwałtowne. Stały wzrost podrożyłby koszt podciągania ceny i spowodował, że inni, nieświadomi sztuczki inwestorzy przyłączaliby się do gry po stronie organizatorów zwyżki - a oni przecież mieli zajmować pozycje odwrotne i dostarczać im pieniędzy...
Wbrew temu, co pisze nowojorski autor, w czasie pracy giełd azjatyckich euro najczęściej taniało. Tylko ludzie zawodowo obecni na zachodnich giełdach wiedzą, jakie to krasnoludki organizują piramidy finansowe. Teoretycznie takie operacje są przestępstwem. Lecz Sorosowi tylko we Francji udowodniono przestępstwo korzystania z poufnych informacji. W USA jest bezkarny, nie tylko dlatego, że gra na zniżkę dolara jest dla amerykańskiej gospodarki korzystna. Również z przyczyn etniczno-wyznaniowych, co się starannie przemilcza.
Jaki ma zysk atakujący, jeśli sam na zabezpieczenie transakcji ma głównie dolary, nie euro? Ogromny. Kontrakty terminowe na waluty mają najwyższą dźwignię finansową na świecie. Wystarczy ruch ceny kontraktów o 1 proc., by pokryć koszty operacji i spadek ceny waluty służącej do ataku.
Niestety, wzrost kursu zaatakowanej waluty ma destrukcyjny wpływ na gospodarkę zaatakowanego. Nieuchronnie spada eksport. Pierwszy atak bywa zazwyczaj zaskoczeniem, lecz przed kolejnymi można się bronić. Obniżyć stopy, pozbawiając agresora pretekstu, deklarując, że w razie kontynuacji ataku obniży się stopy bardziej, a nawet dokona interwencji.
Japończycy wyciągnęli wnioski z pierwszego ataku. Stóp obniżyć nie mogli, bo obecnie wynoszą one 0 proc. Ale najpierw ogłosili, że kurs 116 jenów za dolara uważają za najwyższy dopuszczalny. Nie pomogło - dokonali więc kilku cichych interwencji. Agresorzy odpuścili - cena dolara od kilku tygodni nie przekroczyła 117 jenów z haczykiem. Ale w Europie - szopka krakowska. Niemcy w pierwszym kwartale br. mają ujemny wzrost gospodarczy, w całej strefie euro eksport się sypie, a unijni prominenci... wyrażają zadowolenie z faktu posiadania silnej waluty! Dlatego atak trwa nadal - od czasu, gdy zacząłem pisać ten list, kontrakty na euro podrożały o 24 tzw. tiki.
ROBERT SOBALSKI
Ranking szkół wyższych
Wskutek pomyłki program MBA Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego i Polsko-Amerykańskiego Centrum Zarządzania - Polsko-Amerykańskie Studia Executive MBA znalazł się w naszym rankingu ("Ranking szkół wyższych", nr 20) na 12. miejscu. Tymczasem powinien być na miejscu 4.
Redakcja
Seksualne nawrócenie
Gratuluję odwagi. Decydując się na druk artykułu "Seksualne nawrócenie" (nr 23), w którym autor dowodzi, że homoseksualizm można leczyć, redakcja chyba świadomie wbiła kij w mrowisko. Już widzę, jak organizacje gejowskie zasypują was protestami i sprostowaniami.
Sam jestem gejem po czterdziestce. Zawsze wiedziałem, że moja orientacja seksualna wynika z niezbyt zdrowych relacji rodzinnych w czasie mojego dzieciństwa i młodości. Ale jakoś to akceptowałem. Potem przyszedł czas, kiedy udało mi się stworzyć trwały związek. Kiedy spotkałem się kilka lat temu z opisywaną w artykule teorią, że homoseksualizm można leczyć, nie podjąłem tej próby tylko ze względu na istniejący już związek. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że miałem szansę zmienić swoją orientację seksualną, ale dokonałem wyboru. Czas pokaże, czy to dobry wybór dla mnie i mojego partnera. Ale wiem, że to moja decyzja.
Uważam natomiast, że organizacje gejowskie wyrządzają wielu ludziom olbrzymią krzywdę, wmawiając, że ich homoseksualizm to sprawa genów czy czegoś tam jeszcze. Dotyczy to szczególnie młodych ludzi, którzy
w okresie dojrzewania mogą stosunkowo łatwo podjąć próbę ukierunkowania swojej orientacji. Wiedząc, że - statystycznie rzecz biorąc - związki heteroseksualne są bardziej trwałe i szczęśliwsze (to są fakty, a nie przekonania), nie warto w imię ideologii tolerancji i równouprawnienia odbierać młodym ludziom szansy na ułożenie sobie szczęśliwszego życia.
TOMASZ DANECKI
Ministerstwo skandali
Skandale przeplatają się z informacjami o korupcji. Co dzień nowe rewelacje. Jak nie podejrzenie o łapówki za leki, to bicie dziennikarzy. Już drugi układ polityczny płaci najwyższą cenę za próby reformy systemu ochrony zdrowia. AWS przestała istnieć na scenie politycznej. Teraz dramatycznie spada poparcie dla SLD. Udział w "sukcesach" obu formacji miały bez wątpienia kolejne reformy systemu ochrony zdrowia realizowane wedle koncepcji i rękoma lekarzy - przedstawicieli lobby profesorsko-ordynatorskiego.
Zarządzanie służbą zdrowia w skali państwa wymaga innej wiedzy niż ta, którą zdobywają na studiach lekarze. Jest to wiedza, której uczą się studenci zarządzania czy administracji. W Polsce jednak lobby lekarskie zagwarantowało sobie nadzór nad ochroną zdrowia i prawami pacjentów.
Od czasów towarzysza W. Gomułki, który twierdził, iż "lekarzami nie ma się co przejmować, bo i tak sobie poradzą", kariery zawodowe idą często w parze z głębokimi kieszeniami i otwartymi szufladami biurek. Zwyczaje te przenoszone bywają ze szpitali do gabinetów ministerstw. Interes społeczeństwa często jest inny niż wąskiej grupy zawodowej. Z tej przyczyny np. państwa bloku NATO mają cywilny, a nie wojskowy nadzór nad obroną narodową.
We Francji nie ma ministerstwa zdrowia. W interesie publicznym nadzór nad służbą zdrowia sprawuje tam minister administracji i spraw wewnętrznych. Warto postawić otwarcie pytanie, jaki ma cel, poza utrzymywaniem siedliska korupcji, afer i niekompetentnych decyzji, istnienie w Polsce samodzielnego resortu zdrowia.
ADAM SANDAUER
prezes stowarzyszenia
Primum Non Nocere
Więcej możesz przeczytać w 25/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.