Piotrusiu! Piszę do ciebie, z trudem formułując myśli i zdania, bowiem wściekłość czarnym welonem przesłania mi oczy i powoduje dokuczliwe drgania w mózgu. Oto przed chwilą chciałem przygotować chłopcom i sobie kolację. Nic wielkiego, jajka na szynce. W tym celu wyjąłem z lodówki kostkę masła, a raczej coś, co nią być powinno, kawałek włożyłem na patelnię i po chwili poczułem zapach podgrzewanego oleju. Uważna obserwacja opakowania potwierdziła najgorsze podejrzenia - nie było to masło, ale tak zwany mix, przez niektórych wytwórców pieszczotliwie nazywany miksełkiem.
Nie ja robiłem zakupy, po kilku pomyłkach z holmesowską dokładnością oglądam maślane opakowania, gdyż sprytni producenci pakują tak owe kurioza, że na pierwszy rzut oka nie poznasz, co zacz. A mam wrażenie, że ten mleczarski bastard przyszedł na świat jedynie z żądzy zysku. Dla kogóż bowiem przeznaczono ów produkt? Amatorzy masła do ust go nie wezmą, gdyż każda domieszka roślinnych olejów jest im równie przykra jak psu kąpiel w wannie. Margaryniarze też go nie tkną, bowiem zawiera pokaźne pokłady znienawidzonego masła. Mleczarze imputują, że miksełka wprost z lodówki lepiej się rozsmarowują od masła, lecz właśnie przed chwilą stwierdziłem, jak wierutna to bzdura - posiadany przeze mnie okaz jest twardy niczym linia partii w roku 1970. Rodzi się zatem całkiem zasadne podejrzenie, że miksełka, celowo formowane w kostki identyczne z maślanymi, ozdabiane łudząco podobnymi etykietami, wpadać mają do koszyków tych, którzy kupują w pośpiechu.
Wierząc w ludzkość, wypada zarazem wierzyć, że jest to kolejna - cymbalska, lecz przemijająca - moda. Pamiętam cappuccino z proszku podawane bez pytania w kawiarniach jeszcze kilka lat temu, pamiętam napoje, jogurty, a nawet szampony i proszki do prania o zapachu zielonego jabłuszka - to wszystko szczęśliwie już za nami. Teraz czekam na wiosnę, zmianę premiera, obniżkę akcyz i upadek miksełka.
Twój Robert M.
Przyjacielu!
A ja zauważyłem, że ostatnio przebiegli margaryniarze próbują się reklamować za pomocą... oliwy. Sprzedają margarynę w opakowaniu ozdobionym oliwką i kręcą reklamy z gajami oliwnymi. Niezła bezczelność, co? Chodzi, oczywiście, o to, żeby ten człowiek przed telewizorem pomyślał sobie: "Tak, lubię oliwę, ale nie mogę jej rozsmarować na chlebie". Nie ma u nas zwyczaju zakąszania chlebem maczanym w oliwie, ale warto to propagować, zamiast psuć dobry produkt. Ale, swoją drogą, oliwa wraca do łask. Przez pół wieku pozostawała ingrediencją nie znaną lub nieosiągalną, a teraz każdy ambitny kulinarnie Polak może śmiało się włączyć w dysputę o wyższości pierwszego tłoczenia nad drugim. Może też się zapoznać z oliwami nalewanymi na ziołach i korzeniach, przesiąkniętymi aromatem rozmarynu albo bazylii, albo trufli!
Kręgi wtajemniczonych we właściwości oliwy truflowej wyraźnie się poszerzają. Włoską widziałem już nawet w prowincjonalnych sklepach, zaś w pobliskim sklepie z serami nabyłem hiszpańską, z pływającym w niej kawałkiem najprawdziwszej czarnej trufli. Same trufle jeszcze do nas za bardzo nie dotarły - cieszmy się więc tą oliwą. Parę kropel może dokomponować mnóstwo dań - sosów, zup, sałatek, pieczeni. Ostatnio dosmaczałem nią zupę szparagowo-kalafiorową. Było bosko.
Na zakończenie muszę cię zmartwić, że chociaż premier trzyma się słabo i do wiosny może nie doczekać, to jednak cappuccino z proszku nadal występuje. Mało gdzie parzą dobrą kawę, bo - zgodnie z prawem odkrytym przez Mikołaja Kopernika - pieniądz fałszywy wypiera z rynku prawdziwy.
O czym przypomina
Bikont O Smaku Truflowym
Wierząc w ludzkość, wypada zarazem wierzyć, że jest to kolejna - cymbalska, lecz przemijająca - moda. Pamiętam cappuccino z proszku podawane bez pytania w kawiarniach jeszcze kilka lat temu, pamiętam napoje, jogurty, a nawet szampony i proszki do prania o zapachu zielonego jabłuszka - to wszystko szczęśliwie już za nami. Teraz czekam na wiosnę, zmianę premiera, obniżkę akcyz i upadek miksełka.
Twój Robert M.
Przyjacielu!
A ja zauważyłem, że ostatnio przebiegli margaryniarze próbują się reklamować za pomocą... oliwy. Sprzedają margarynę w opakowaniu ozdobionym oliwką i kręcą reklamy z gajami oliwnymi. Niezła bezczelność, co? Chodzi, oczywiście, o to, żeby ten człowiek przed telewizorem pomyślał sobie: "Tak, lubię oliwę, ale nie mogę jej rozsmarować na chlebie". Nie ma u nas zwyczaju zakąszania chlebem maczanym w oliwie, ale warto to propagować, zamiast psuć dobry produkt. Ale, swoją drogą, oliwa wraca do łask. Przez pół wieku pozostawała ingrediencją nie znaną lub nieosiągalną, a teraz każdy ambitny kulinarnie Polak może śmiało się włączyć w dysputę o wyższości pierwszego tłoczenia nad drugim. Może też się zapoznać z oliwami nalewanymi na ziołach i korzeniach, przesiąkniętymi aromatem rozmarynu albo bazylii, albo trufli!
Kręgi wtajemniczonych we właściwości oliwy truflowej wyraźnie się poszerzają. Włoską widziałem już nawet w prowincjonalnych sklepach, zaś w pobliskim sklepie z serami nabyłem hiszpańską, z pływającym w niej kawałkiem najprawdziwszej czarnej trufli. Same trufle jeszcze do nas za bardzo nie dotarły - cieszmy się więc tą oliwą. Parę kropel może dokomponować mnóstwo dań - sosów, zup, sałatek, pieczeni. Ostatnio dosmaczałem nią zupę szparagowo-kalafiorową. Było bosko.
Na zakończenie muszę cię zmartwić, że chociaż premier trzyma się słabo i do wiosny może nie doczekać, to jednak cappuccino z proszku nadal występuje. Mało gdzie parzą dobrą kawę, bo - zgodnie z prawem odkrytym przez Mikołaja Kopernika - pieniądz fałszywy wypiera z rynku prawdziwy.
O czym przypomina
Bikont O Smaku Truflowym
Krem kartoflano-porowy podaje Piotr Bikont |
---|
Pory (tylko ich białe części) pokroić w cienkie plasterki, podsmażyć na maśle i zalać wodą. Gdy woda się zagotuje, dodać obrane i pokrojone w kostkę kartofle. Gotować około godziny na małym ogniu, a następnie zmiksować, doprawić solą, pieprzem i oliwą truflową. Przed podaniem posypać siekaną natką pietruszki. Gotową zupę można dodatkowo zaciągnąć śmietaną. |
Więcej możesz przeczytać w 46/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.