Różnica między Warszawą a warszawką jest taka jak między mózgiem a móżdżkiem na grzance.
Z mózgu, jeśli ktoś lubi, można zrobić móżdżek, niestety, proces odwrotny jest niemożliwy. Warszawka składa się ze smaczków, układzików, kreacyjek, polanych tym samym mdłym sosikiem. Warszawka jako swoisty ruch towarzysko-polityczny nie jest naszym oryginalnym tworem, który jak oscypek moglibyśmy wypromować w Europie. Otóż Stary Kontynent już niemal 80 lat temu wyprodukował europkę, równie zapyziałą i kołtuńską jak warszawka. Europka pełna jest oportunistów, konformistów i hipokrytów, nie widzi niczego poza czubkiem swego nosa.
Gdyby dzisiaj żył Wyspiański, mógłby napisać "Wesele Europy". I w tej nowej wersji znalazłoby się słynne zdanie: "Niech na całym świecie wojna, byle europka zaciszna, byle europka spokojna". Największym, rzec by można szczytowym, osiągnięciem europki był układ monachijski z 1938 r. Oczywiście, ten układ dla pokoju na dwa latka poprzedzały inne sukcesy europki, dlatego artykuł "Powrót do Rapallo" Andrzeja Grajewskiego może zaniepokoić czytelników z pewną wyobraźnią historyczną. Rzecz jas-na, wszelkie podobieństwo do osób, a zwłaszcza polityków i zdarzeń ze współczesnej Europy, jest niezamierzone i przypadkowe. Jeżeli premier Berlusconi, osoba głęboko wierząca w demokratyczne przekonania prezydenta Putina, prawosławi bezbronnych Rosjan atakowanych przez czeczeńskich terrorystów, to może zamiast wartości judeochrześcijańskich należy umieścić w preambule do konstytucji europejskiej Kodeks Hammurabiego. Tylko wtedy część polityków europejskich będzie chodziła bez głowy, a Prodi w dodatku bez ręki. Większość europejskich konwentykli politycznych i parlamentów będzie przypominała zakład pracy chronionej.
Cóż, europka pokpiwa sobie z Europy, sama deprecjonując jej rolę w świecie, choć wszystkiemu winne są, rzecz jasna, USA, Izrael, a już czekają w kolejce warchoły z Polski opisane w "Rzeczpospolitej" przez króla kelnerskiej publicystyki. Europka triumfuje nie tylko w publicystyce kelnerskiej, europka triumfuje w Europie, co potwierdzają najnowsze badania opinii publicznej mieszkańców Starego Kontynentu. Jeśli Izrael jest największym zagrożeniem dla pokoju, o czym przekonana jest ponad połowa Europejczyków, a USA (na drugim miejscu) są równie niebezpieczne jak Iran, to rodzi się pytanie: czy leci z nami lekarz, a jeżeli tak, to czy nie jest to doktor Mengele?
Historia, rzecz jasna, się nie powtarza, tylko jakimś dziwnym trafem w Europie ma skłonności do klonowania. A klon na ogół żyje krótko, między innymi dlatego, że kondensuje w sobie wszystkie wady genetyczne pierwowzoru. Czy zatem wyhodowany przez europkę klon antysemityzmu rozwinie się do rozmiarów, które znamy z nieodległej przeszłości, czy zdegeneruje się w Europie ludzi wolnych od rasistowskich uprzedzeń? Jeśli Izrael zagraża pokojowi światowemu, jak wskazuje sondaż, to sygnał, że Europa staje się niebezpieczna dla jej mieszkańców. Tomasz Lis (vide: "Hańba europejska") odradza Prodiemu badanie przyczyn antyizraelskich nastrojów Unii Europejskiej. Obawia się tego, o czym pisze Henryk Grynberg (vide: "Kryptoantysemityzm"). Jeżeli Europę jednoczyć ma nienawiść do Izraela i USA, to znaczy, że Europejczycy stali się eutanazyjczykami, a więc śmierć samobójcza zyskała rangę dyrektywy unijnej.
Wierzę mimo wszystko, że Europa pokona europkę, bo celem życia nie jest śmierć. Major Hieronim Kupczyk nie pojechał do Iraku po śmierć, nie pojechał tam mordować, niszczyć ani nawet okupować kraju. Europka nigdy tej ofiary życia majora nie zrozumie. Europa, w którą należy wierzyć, doceni i otoczy szacunkiem.
Gdyby dzisiaj żył Wyspiański, mógłby napisać "Wesele Europy". I w tej nowej wersji znalazłoby się słynne zdanie: "Niech na całym świecie wojna, byle europka zaciszna, byle europka spokojna". Największym, rzec by można szczytowym, osiągnięciem europki był układ monachijski z 1938 r. Oczywiście, ten układ dla pokoju na dwa latka poprzedzały inne sukcesy europki, dlatego artykuł "Powrót do Rapallo" Andrzeja Grajewskiego może zaniepokoić czytelników z pewną wyobraźnią historyczną. Rzecz jas-na, wszelkie podobieństwo do osób, a zwłaszcza polityków i zdarzeń ze współczesnej Europy, jest niezamierzone i przypadkowe. Jeżeli premier Berlusconi, osoba głęboko wierząca w demokratyczne przekonania prezydenta Putina, prawosławi bezbronnych Rosjan atakowanych przez czeczeńskich terrorystów, to może zamiast wartości judeochrześcijańskich należy umieścić w preambule do konstytucji europejskiej Kodeks Hammurabiego. Tylko wtedy część polityków europejskich będzie chodziła bez głowy, a Prodi w dodatku bez ręki. Większość europejskich konwentykli politycznych i parlamentów będzie przypominała zakład pracy chronionej.
Cóż, europka pokpiwa sobie z Europy, sama deprecjonując jej rolę w świecie, choć wszystkiemu winne są, rzecz jasna, USA, Izrael, a już czekają w kolejce warchoły z Polski opisane w "Rzeczpospolitej" przez króla kelnerskiej publicystyki. Europka triumfuje nie tylko w publicystyce kelnerskiej, europka triumfuje w Europie, co potwierdzają najnowsze badania opinii publicznej mieszkańców Starego Kontynentu. Jeśli Izrael jest największym zagrożeniem dla pokoju, o czym przekonana jest ponad połowa Europejczyków, a USA (na drugim miejscu) są równie niebezpieczne jak Iran, to rodzi się pytanie: czy leci z nami lekarz, a jeżeli tak, to czy nie jest to doktor Mengele?
Historia, rzecz jasna, się nie powtarza, tylko jakimś dziwnym trafem w Europie ma skłonności do klonowania. A klon na ogół żyje krótko, między innymi dlatego, że kondensuje w sobie wszystkie wady genetyczne pierwowzoru. Czy zatem wyhodowany przez europkę klon antysemityzmu rozwinie się do rozmiarów, które znamy z nieodległej przeszłości, czy zdegeneruje się w Europie ludzi wolnych od rasistowskich uprzedzeń? Jeśli Izrael zagraża pokojowi światowemu, jak wskazuje sondaż, to sygnał, że Europa staje się niebezpieczna dla jej mieszkańców. Tomasz Lis (vide: "Hańba europejska") odradza Prodiemu badanie przyczyn antyizraelskich nastrojów Unii Europejskiej. Obawia się tego, o czym pisze Henryk Grynberg (vide: "Kryptoantysemityzm"). Jeżeli Europę jednoczyć ma nienawiść do Izraela i USA, to znaczy, że Europejczycy stali się eutanazyjczykami, a więc śmierć samobójcza zyskała rangę dyrektywy unijnej.
Wierzę mimo wszystko, że Europa pokona europkę, bo celem życia nie jest śmierć. Major Hieronim Kupczyk nie pojechał do Iraku po śmierć, nie pojechał tam mordować, niszczyć ani nawet okupować kraju. Europka nigdy tej ofiary życia majora nie zrozumie. Europa, w którą należy wierzyć, doceni i otoczy szacunkiem.
Więcej możesz przeczytać w 46/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.