Kogo oskarży oskarżony Milorad Luković Legija?
Kto nie bierze, nie żyje" - to stwierdzenie kilka lat temu robiło furorę w Bułgarii i każdy je interpretował po swojemu. Na Bałkanach ze świecą by szukać polityków o czystych rękach, w żaden sposób nie powiązanych z mafią. Opornych eliminowano. Najgłośniejszym echem odbiło się ubiegłoroczne zabójstwo Zorana Dzindzicia, premiera Serbii. Czternaście miesięcy po zamachu jego domniemany zleceniodawca, były szef jednostek specjalnych policji Milorad Luković, ps. Legija, sam oddał się w ręce policji. Prawdopodobnie był tak pijany, że nie wiedział, co robi. Zeznania Legii mogą wstrząsnąć światem politycznym Bałkanów.
Pies wojny
Niespełna 40-letni Legija po służbie w Legii Cudzoziemskiej (stąd pseudonim) wstąpił do oddziałów serbskich i uczestniczył w walkach w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie. Wtedy poznał Z"eljko Raz"natovicia Arkana, związanego z mafią szefa paramilitarnych "tygrysów". Po powrocie do Serbii Legija rozpoczął pracę w jednostkach specjalnych policji i szybko został dowódcą osławionych Czerwonych Beretów. Na łamy gazet trafił podczas obalania Milos"evicia w 2000 r. - na mocy ustnej umowy z premierem Dzindziciem wsparł przeciwników Slobo.
W marcu ubiegłego roku jego nazwisko ponownie stało się głośne - został uznany za głównego zleceniodawcę zabójstwa Dzindzicia. W niedzielę 2 maja uprzejmie przedstawił się serbskiej policji, obserwującej jego belgradzki dom, i poprosił o aresztowanie. Przez serbskie media przetoczyła się burza - nikt nie wierzy w skruchę watażki, sugeruje się raczej cichy układ między nim a policją. Na co miałby liczyć za to, że się poddał? Status świadka koronnego nie wchodzi w rachubę, nawet na Bałkanach główny oskarżony nie może być jednocześnie świadkiem we własnej sprawie. Może Legija ma nadzieję na łagodniejszy wymiar kary? Na polityków padł blady strach. Legija wie sporo o ich powiązaniach ze służbami specjalnymi i mafią, a jeżeli tylko zechce mówić prawdę...
Klany prezydenckie
- Wraz z powstawaniem prywatnego sektora rozwinęła się szara strefa. Podczas wojen narodziło się wiele fortun dzisiejszych milionerów - mówi Veran Matić, szef niezależnego radia serbskiego B92. - Wtedy powstały też powiązania między biznesem, policją, wojskiem, sądownictwem i polityką. Obarczeni złą sławą watażkowie wstępowali do policji i chronili starych przyjaciół. Służb bezpieczeństwa nie oczyszczono z komunistycznych oficerów, większość z nich przeskoczyła w uniformy nacjonalistów. Wysocy rangą funkcjonariusze państwowi dorabiali do pensji, wspierając biznesmenów. Powstała pajęczyna, której nie sposób przeciąć. A ryba psuje się od głowy.
Majątek Milos"eviciów oszacowano na kilkadziesiąt milionów dolarów. Syn Slobodana Marko zapracował na miano jednego z najsłynniejszych mafiosów serbskich. Specjalizował się w przemycie papierosów, luksusowych samochodów i narkotyków. Jego siostra Marija przez swoją prywatną telewizję Pink była powiązana z biznesmenami o przestępczej reputacji. O tym, że klan Milos"eviciów łączyły ścisłe związki ze służbami specjalnymi, nie trzeba nawet przypominać. To za prezydentury Milos"evicia Legija wspiął się na szczyty oficjalnej kariery. Obaj - eksprezydent i ekslegionista - są oskarżani o zorganizowanie zabójstwa Ivana Stambolicia, byłego prezydenta Jugosławii.
Sławą mafijną Marko Milos"evicia przewyższał jedynie Milo Dziukanović, prezydent Czarnogóry. Nad głową Dziukanovicia, który początkowo z racji młodego wieku i wielkich ambicji był nazywany bałkańskim Johnem Kennedym, szybko zaczęły się gromadzić czarne chmury. Śledztwo prowadzone przez niezależnych dziennikarzy wskazywało na powiązania Dziukanovicia z mafią czarnogórską i jego udział w tzw. aferze tytoniowej, czyli przemycie gigantycznych ilości papierosów. Mimo że prezydentem zainteresowała się włoska prokuratura, rodzimy wymiar sprawiedliwości umorzył śledztwo.
Franjo Tudźman, nieżyjący prezydent Chorwacji, i jego najbliżsi współpracownicy, łącznie z synem Miroslavem, byli bohaterami innego skandalu. W 1999 r. oskarżono ich o defraudację ogromnych sum ze skarbu państwa i umieszczenie tych pieniędzy na prywatnych kontach. Nikt, rzecz jasna, nie trafił za kratki ani nie poniósł innych konsekwencji. Dopiero Ivo Sanader, obecny premier Chorwacji, rok temu wprowadzając zmiany w swojej partii, Chorwackiej Wspólnocie Narodowej, wyrzucił najbardziej skompromitowanych polityków, m.in. Ivicę Pas"alicia, byłego doradcę Tudźmana. Majątek Tudźmanów media szacują na 700 mln USD - tajemnicą pozostaje, jak członkowie rodu zdobyli taką fortunę. Nikt nie przeprowadził rzetelnego śledztwa na temat powiązań gospodarczych Tudźmanów, ale skoro do niedawna chorwackimi służbami specjalnymi kierował Miroslav Tudźman...
Alija Izetbegović, współtwórca porozumienia z Dayton, nieżyjący muzułmański prezydent Bośni i Hercegowiny, kilka lat temu też nie chciał przedstawić wyciągów z prywatnego konta. Podobnie jak w wypadku Tudźmanów i Milos"eviciów - interesy jego rodziny kwitły. Córkę Izetbegovicia oskarżano o malwersacje, a prezydentowi zarzucano kontakty z islamskimi terrorystami, m.in. z Osamą bin Ladenem.
Mafia plemienna
W Kosowie związki mafii i polityki zostały niemal prawnie usankcjonowane. Hashim Tha"i, były przywódca Wyzwoleńczej Armii Kosowa, poza partyzantką zajmował się handlem bronią i narkotykami. O postawieniu go przed sądem nikt nie myśli, a międzynarodowe instytucje traktują go jak męża stanu. Korupcja jak rak toczy władzę i sądownictwo - od najniższych po najwyższe szczeble. Podobnie jak w Bośni w Kosowie w szarej strefie zanikają podziały polityczne i etniczne. Przez góry przecinające Kosowo, Czarnogórę i Albanię wiodą przemytnicze szlaki. Żołnierze KFOR dla bezpieczeństwa często starają się nawet nie patrolować przejeżdżających nocą ciężarówek. Można w nich znaleźć wszystko: broń, narkotyki, papierosy. Gdyby zaczęto sądzić mafiosów, mogłyby wyjść na jaw powiązania niektórych dowódców, lepiej więc mafii nie ruszać.
Albanię można zaliczyć do tygrysów światowej szarej strefy. Na początku lat 90. wszyscy obywatele zaczynali od zera. Teraz szacuje się, że 30 tys. osób posiada majątki o wartości ponad miliona dolarów. Tiraną stale wstrząsają skandale. Ostatnio ulica domaga się ustąpienia skompromitowanego komunistycznego premiera Fatosa Nano. Defraudacja mienia, wykorzystywanie stanowiska do bogacenia się (pierwsza dama, nie mając 30 lat, stała się właścicielką największej albańskiej firmy przewozowej), przychylność wobec wybranych biznesmenów - lista grzechów Nano jest długa. Znamienne, że Sali Berisha, przywódca opozycji i były prezydent, najgłośniej żądający ustąpienia premiera, ma na sumieniu niewiele mniej przewin. To za jego kadencji wybuchła największa afera współczesnej Albanii - w 1997 r. runęła "piramida oszczędnościowa", z tego powodu setki tysięcy drobnych ciułaczy straciły wszystkie pieniądze. Ulica zażądała ustąpienia Berishy i tak się stało. Procesów sądowych doczekały się jedynie płotki.
Długo można jeszcze wymieniać afery, którymi w ostatnich latach żyły Bałkany. Równie długa jest lista dziennikarzy, polityków, prokuratorów i policjantów, którzy próbowali je zwalczać. Sytuację komplikuje mentalność plemienna, żywa w wielu bałkańskich krajach (głównie w Czarnogórze, Kosowie i Albanii). Polityczni rywale oficjalnie walczą z sobą, a nieoficjalnie robią wspólnie interesy. Nakaz lojalności - będący głównym przykazaniem wobec krewnych - idzie w parze z potępieniem donosicielstwa. A współpraca z wymiarem sprawiedliwości jest uznawana za donosicielstwo.
- Misterna pajęczyna łącząca świat polityki, sądy i mafię to najpoważniejszy problem Serbii i sąsiednich krajów - mówi Vojislav Kos"tunica, premier Serbii. - Dlatego najbardziej potrzebna jest teraz ustawa antykorupcyjna i oczyszczenie wymiaru sprawiedliwości oraz służb specjalnych ze skompromitowanych funkcjonariuszy. O tym, czy ta deklaracja jest cokolwiek warta, przekonamy się podczas procesu Legii.
Pies wojny
Niespełna 40-letni Legija po służbie w Legii Cudzoziemskiej (stąd pseudonim) wstąpił do oddziałów serbskich i uczestniczył w walkach w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie. Wtedy poznał Z"eljko Raz"natovicia Arkana, związanego z mafią szefa paramilitarnych "tygrysów". Po powrocie do Serbii Legija rozpoczął pracę w jednostkach specjalnych policji i szybko został dowódcą osławionych Czerwonych Beretów. Na łamy gazet trafił podczas obalania Milos"evicia w 2000 r. - na mocy ustnej umowy z premierem Dzindziciem wsparł przeciwników Slobo.
W marcu ubiegłego roku jego nazwisko ponownie stało się głośne - został uznany za głównego zleceniodawcę zabójstwa Dzindzicia. W niedzielę 2 maja uprzejmie przedstawił się serbskiej policji, obserwującej jego belgradzki dom, i poprosił o aresztowanie. Przez serbskie media przetoczyła się burza - nikt nie wierzy w skruchę watażki, sugeruje się raczej cichy układ między nim a policją. Na co miałby liczyć za to, że się poddał? Status świadka koronnego nie wchodzi w rachubę, nawet na Bałkanach główny oskarżony nie może być jednocześnie świadkiem we własnej sprawie. Może Legija ma nadzieję na łagodniejszy wymiar kary? Na polityków padł blady strach. Legija wie sporo o ich powiązaniach ze służbami specjalnymi i mafią, a jeżeli tylko zechce mówić prawdę...
Klany prezydenckie
- Wraz z powstawaniem prywatnego sektora rozwinęła się szara strefa. Podczas wojen narodziło się wiele fortun dzisiejszych milionerów - mówi Veran Matić, szef niezależnego radia serbskiego B92. - Wtedy powstały też powiązania między biznesem, policją, wojskiem, sądownictwem i polityką. Obarczeni złą sławą watażkowie wstępowali do policji i chronili starych przyjaciół. Służb bezpieczeństwa nie oczyszczono z komunistycznych oficerów, większość z nich przeskoczyła w uniformy nacjonalistów. Wysocy rangą funkcjonariusze państwowi dorabiali do pensji, wspierając biznesmenów. Powstała pajęczyna, której nie sposób przeciąć. A ryba psuje się od głowy.
Majątek Milos"eviciów oszacowano na kilkadziesiąt milionów dolarów. Syn Slobodana Marko zapracował na miano jednego z najsłynniejszych mafiosów serbskich. Specjalizował się w przemycie papierosów, luksusowych samochodów i narkotyków. Jego siostra Marija przez swoją prywatną telewizję Pink była powiązana z biznesmenami o przestępczej reputacji. O tym, że klan Milos"eviciów łączyły ścisłe związki ze służbami specjalnymi, nie trzeba nawet przypominać. To za prezydentury Milos"evicia Legija wspiął się na szczyty oficjalnej kariery. Obaj - eksprezydent i ekslegionista - są oskarżani o zorganizowanie zabójstwa Ivana Stambolicia, byłego prezydenta Jugosławii.
Sławą mafijną Marko Milos"evicia przewyższał jedynie Milo Dziukanović, prezydent Czarnogóry. Nad głową Dziukanovicia, który początkowo z racji młodego wieku i wielkich ambicji był nazywany bałkańskim Johnem Kennedym, szybko zaczęły się gromadzić czarne chmury. Śledztwo prowadzone przez niezależnych dziennikarzy wskazywało na powiązania Dziukanovicia z mafią czarnogórską i jego udział w tzw. aferze tytoniowej, czyli przemycie gigantycznych ilości papierosów. Mimo że prezydentem zainteresowała się włoska prokuratura, rodzimy wymiar sprawiedliwości umorzył śledztwo.
Franjo Tudźman, nieżyjący prezydent Chorwacji, i jego najbliżsi współpracownicy, łącznie z synem Miroslavem, byli bohaterami innego skandalu. W 1999 r. oskarżono ich o defraudację ogromnych sum ze skarbu państwa i umieszczenie tych pieniędzy na prywatnych kontach. Nikt, rzecz jasna, nie trafił za kratki ani nie poniósł innych konsekwencji. Dopiero Ivo Sanader, obecny premier Chorwacji, rok temu wprowadzając zmiany w swojej partii, Chorwackiej Wspólnocie Narodowej, wyrzucił najbardziej skompromitowanych polityków, m.in. Ivicę Pas"alicia, byłego doradcę Tudźmana. Majątek Tudźmanów media szacują na 700 mln USD - tajemnicą pozostaje, jak członkowie rodu zdobyli taką fortunę. Nikt nie przeprowadził rzetelnego śledztwa na temat powiązań gospodarczych Tudźmanów, ale skoro do niedawna chorwackimi służbami specjalnymi kierował Miroslav Tudźman...
Alija Izetbegović, współtwórca porozumienia z Dayton, nieżyjący muzułmański prezydent Bośni i Hercegowiny, kilka lat temu też nie chciał przedstawić wyciągów z prywatnego konta. Podobnie jak w wypadku Tudźmanów i Milos"eviciów - interesy jego rodziny kwitły. Córkę Izetbegovicia oskarżano o malwersacje, a prezydentowi zarzucano kontakty z islamskimi terrorystami, m.in. z Osamą bin Ladenem.
Mafia plemienna
W Kosowie związki mafii i polityki zostały niemal prawnie usankcjonowane. Hashim Tha"i, były przywódca Wyzwoleńczej Armii Kosowa, poza partyzantką zajmował się handlem bronią i narkotykami. O postawieniu go przed sądem nikt nie myśli, a międzynarodowe instytucje traktują go jak męża stanu. Korupcja jak rak toczy władzę i sądownictwo - od najniższych po najwyższe szczeble. Podobnie jak w Bośni w Kosowie w szarej strefie zanikają podziały polityczne i etniczne. Przez góry przecinające Kosowo, Czarnogórę i Albanię wiodą przemytnicze szlaki. Żołnierze KFOR dla bezpieczeństwa często starają się nawet nie patrolować przejeżdżających nocą ciężarówek. Można w nich znaleźć wszystko: broń, narkotyki, papierosy. Gdyby zaczęto sądzić mafiosów, mogłyby wyjść na jaw powiązania niektórych dowódców, lepiej więc mafii nie ruszać.
Albanię można zaliczyć do tygrysów światowej szarej strefy. Na początku lat 90. wszyscy obywatele zaczynali od zera. Teraz szacuje się, że 30 tys. osób posiada majątki o wartości ponad miliona dolarów. Tiraną stale wstrząsają skandale. Ostatnio ulica domaga się ustąpienia skompromitowanego komunistycznego premiera Fatosa Nano. Defraudacja mienia, wykorzystywanie stanowiska do bogacenia się (pierwsza dama, nie mając 30 lat, stała się właścicielką największej albańskiej firmy przewozowej), przychylność wobec wybranych biznesmenów - lista grzechów Nano jest długa. Znamienne, że Sali Berisha, przywódca opozycji i były prezydent, najgłośniej żądający ustąpienia premiera, ma na sumieniu niewiele mniej przewin. To za jego kadencji wybuchła największa afera współczesnej Albanii - w 1997 r. runęła "piramida oszczędnościowa", z tego powodu setki tysięcy drobnych ciułaczy straciły wszystkie pieniądze. Ulica zażądała ustąpienia Berishy i tak się stało. Procesów sądowych doczekały się jedynie płotki.
Długo można jeszcze wymieniać afery, którymi w ostatnich latach żyły Bałkany. Równie długa jest lista dziennikarzy, polityków, prokuratorów i policjantów, którzy próbowali je zwalczać. Sytuację komplikuje mentalność plemienna, żywa w wielu bałkańskich krajach (głównie w Czarnogórze, Kosowie i Albanii). Polityczni rywale oficjalnie walczą z sobą, a nieoficjalnie robią wspólnie interesy. Nakaz lojalności - będący głównym przykazaniem wobec krewnych - idzie w parze z potępieniem donosicielstwa. A współpraca z wymiarem sprawiedliwości jest uznawana za donosicielstwo.
- Misterna pajęczyna łącząca świat polityki, sądy i mafię to najpoważniejszy problem Serbii i sąsiednich krajów - mówi Vojislav Kos"tunica, premier Serbii. - Dlatego najbardziej potrzebna jest teraz ustawa antykorupcyjna i oczyszczenie wymiaru sprawiedliwości oraz służb specjalnych ze skompromitowanych funkcjonariuszy. O tym, czy ta deklaracja jest cokolwiek warta, przekonamy się podczas procesu Legii.
Więcej możesz przeczytać w 20/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.