Listy od czytelników
Gdy wygrywa gorszy
Cezary Banasiński napisał w artykule "Gdy wygrywa gorszy" (nr 18), że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów "nie ma ani możliwości prawnych, ani ochoty, by ingerować w rynek w jakikolwiek sposób" i dalej "nie regulujemy i nie będziemy regulować cen". Wszystko rozbija się o definicję tego, czym jest "rynek". Prezes UOKiK definiuje "rynek" jako system, w którym istnieje urząd zajmujący się ingerowaniem w dobrowolną wymianę. Niestety, jest to podejście niewłaściwe. Rynek, a precyzyjniej "wolny rynek", jest systemem opierającym się na własności prywatnej. Każdy przedsiębiorca, kapitalista, pracownik, właściciel dokonuje wymiany z innymi właścicielami zależnie od zawartej umowy. W tym systemie ceny są wynikiem działań prywatnych właścicieli, więc pochodną odpowiedniego systemu prawnego. Taki system nazywamy wolną konkurencją.
Monopolem natomiast jest złamanie zasady wolnego rynku. Monopolem jest sytuacja, kiedy jakaś osoba lub instytucja otrzymuje prawny przywilej ograniczania wolności i prawa własności innych. Czym zajmuje się UOKiK? Zajmuje się ingerowaniem w dobrowolnie zawierane umowy na rynku między partnerami. Jest zatem instytucją monopolizującą rynek, a nie monopol zwalczającą. Urząd ten rości sobie prawo do decydowania o własności innych ludzi i o tym, jakie umowy między sobą dobrowolnie podpisali. Użycie przez Cezarego Banasińskiego terminu o "regulacjach cenowych" jest trochę mylące. Z pewnego punktu widzenia każda cena jest "regulowana", bo jest ostatecznie w jakiś sposób "ustawiana". Pytanie jest tylko jedno: kto powinien ustawiać te ceny? Odpowiedź wolnorynkowej tradycji jest dosyć prosta - prywatni właściciele decydują o tym, jaki system cenowy zostaje wykształcony przez swobodną wymianę.
MATEUSZ MACHAJ
fundator Instytutu Ludwiga von Misesa
Bieg po rozum
Dziękuję za trafny artykuł Pawła Zarzecznego ("Bieg po rozum", nr 15) o sportowcach. Nikt do tej pory nie zwrócił uwagi na oczywistą zależność wyników sportowych od inteligencji. Podczas mojego sportowego życia spotkałem kilka wybitnych indywidualności, które oprócz zdolności motorycznych cechował właśnie intelekt. Takim sportowcem jest Robert Korzeniowski, choć to też dobry przykład na to, że oprócz wytrenowanych mięśni i wysokiego IQ potrzebna jest determinacja w przezwyciężaniu słabości i dążeniu do celu.
PIOTR LEKS
Orzesze
Cezary Banasiński napisał w artykule "Gdy wygrywa gorszy" (nr 18), że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów "nie ma ani możliwości prawnych, ani ochoty, by ingerować w rynek w jakikolwiek sposób" i dalej "nie regulujemy i nie będziemy regulować cen". Wszystko rozbija się o definicję tego, czym jest "rynek". Prezes UOKiK definiuje "rynek" jako system, w którym istnieje urząd zajmujący się ingerowaniem w dobrowolną wymianę. Niestety, jest to podejście niewłaściwe. Rynek, a precyzyjniej "wolny rynek", jest systemem opierającym się na własności prywatnej. Każdy przedsiębiorca, kapitalista, pracownik, właściciel dokonuje wymiany z innymi właścicielami zależnie od zawartej umowy. W tym systemie ceny są wynikiem działań prywatnych właścicieli, więc pochodną odpowiedniego systemu prawnego. Taki system nazywamy wolną konkurencją.
Monopolem natomiast jest złamanie zasady wolnego rynku. Monopolem jest sytuacja, kiedy jakaś osoba lub instytucja otrzymuje prawny przywilej ograniczania wolności i prawa własności innych. Czym zajmuje się UOKiK? Zajmuje się ingerowaniem w dobrowolnie zawierane umowy na rynku między partnerami. Jest zatem instytucją monopolizującą rynek, a nie monopol zwalczającą. Urząd ten rości sobie prawo do decydowania o własności innych ludzi i o tym, jakie umowy między sobą dobrowolnie podpisali. Użycie przez Cezarego Banasińskiego terminu o "regulacjach cenowych" jest trochę mylące. Z pewnego punktu widzenia każda cena jest "regulowana", bo jest ostatecznie w jakiś sposób "ustawiana". Pytanie jest tylko jedno: kto powinien ustawiać te ceny? Odpowiedź wolnorynkowej tradycji jest dosyć prosta - prywatni właściciele decydują o tym, jaki system cenowy zostaje wykształcony przez swobodną wymianę.
MATEUSZ MACHAJ
fundator Instytutu Ludwiga von Misesa
Bieg po rozum
Dziękuję za trafny artykuł Pawła Zarzecznego ("Bieg po rozum", nr 15) o sportowcach. Nikt do tej pory nie zwrócił uwagi na oczywistą zależność wyników sportowych od inteligencji. Podczas mojego sportowego życia spotkałem kilka wybitnych indywidualności, które oprócz zdolności motorycznych cechował właśnie intelekt. Takim sportowcem jest Robert Korzeniowski, choć to też dobry przykład na to, że oprócz wytrenowanych mięśni i wysokiego IQ potrzebna jest determinacja w przezwyciężaniu słabości i dążeniu do celu.
PIOTR LEKS
Orzesze
Więcej możesz przeczytać w 20/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.