Polski wulkan niezadowolenia zaczyna już pomrukiwać i dymić Uchwalenie przez Sejm 50-procentowego podatku dla osób o najwyższych dochodach wywołało falę krytyki ze strony części komentatorów i polityków. Oskarżają oni zwolenników tego rozwiązania o szykanowanie polskiej przedsiębiorczości. Przestrzegają, że najzamożniejsi znajdą sto sposobów, by obejść nową barierę.
Alarm podnieśli ci sami ludzie, którzy wcześniej domagali się dyscypliny w finansach publicznych. Proponując oszczędności, nie mieli wątpliwości, że dobro ogółu wymaga wyrzeczeń od wszystkich grup społecznych. Nie raziło ich ograniczanie dochodów, a przecież chcieli odbierać ludziom, którym się nie przelewa: emerytom, rencistom, matkom samotnie wychowującym dzieci. W myśl tej filozofii za uzdrowienie finansów publicznych mają zapłacić wyłącznie rodziny o najskromniejszych dochodach. Na to nie może być zgody. I nie chodzi o żaden wyborczy populizm, lecz o zwykłą ludzką solidarność, nakazującą, by zamożni łożyli na utrzymanie państwa proporcjonalnie więcej niż osoby, które z trudem wiążą koniec z końcem. Gdzie jak gdzie, ale w naszym kraju nie trzeba przypominać o potrzebie solidarności.
Pamięć o polskim Sierpniu nie tylko zobowiązuje, ale i uczy. W pierwszej kolejności tego, że kiedy arogancja władzy i materialny wyzysk przekraczają granice przyzwoitości, to zaczynają się protesty, takie jak na Wybrzeżu w 1980 r. Warto, aby przypomnieli sobie o tym ludzie tak bardzo dzisiaj wystraszeni perspektywą ucieczki najzamożniejszych do rajów podatkowych. I nie powinni się oni pocieszać, że miliony Polaków egzystujących w najtrudniejszych warunkach nigdzie nie uciekną. Ci ostatni prędzej czy później zbuntują się przeciwko dzieleniu Polski na dwa bieguny: nędzy będącej ich udziałem i bogactwa wręcz prowokującego swoim egoizmem.
Nadciągający bunt wyzwoli ogromną siłę destrukcyjną i cofnie Polskę być może nawet o dziesięciolecia. Wtedy najwięcej nie stracą przecież ci, którzy i tak niczego nie mają. W pierwszej kolejności ucierpi kilka tysięcy najlepiej sytuowanych rodzin, które dzisiaj protestują przeciwko temu podatkowi.
Badania nastrojów społecznych sygnalizują, że polski wulkan niezadowolenia zaczyna pomrukiwać i dymić. Trudno się temu dziwić, skoro wielu Polaków od piętnastu lat oczekuje poprawy swojego położenia. Zamiast tego widzą coraz bardziej rozwierające się nożyce biedy i bogactwa. Rodzi to niezadowolenie, którego nie da się już rozładować kolejnymi obietnicami bez pokrycia.
Lepiej iść drogą reform i ustępstw, niż doświadczać skutków społecznego kataklizmu. Kto tego nie rozumie, zamiast do podatkowego raju może trafić do piekła socjalnych rewindykacji.
Pamięć o polskim Sierpniu nie tylko zobowiązuje, ale i uczy. W pierwszej kolejności tego, że kiedy arogancja władzy i materialny wyzysk przekraczają granice przyzwoitości, to zaczynają się protesty, takie jak na Wybrzeżu w 1980 r. Warto, aby przypomnieli sobie o tym ludzie tak bardzo dzisiaj wystraszeni perspektywą ucieczki najzamożniejszych do rajów podatkowych. I nie powinni się oni pocieszać, że miliony Polaków egzystujących w najtrudniejszych warunkach nigdzie nie uciekną. Ci ostatni prędzej czy później zbuntują się przeciwko dzieleniu Polski na dwa bieguny: nędzy będącej ich udziałem i bogactwa wręcz prowokującego swoim egoizmem.
Nadciągający bunt wyzwoli ogromną siłę destrukcyjną i cofnie Polskę być może nawet o dziesięciolecia. Wtedy najwięcej nie stracą przecież ci, którzy i tak niczego nie mają. W pierwszej kolejności ucierpi kilka tysięcy najlepiej sytuowanych rodzin, które dzisiaj protestują przeciwko temu podatkowi.
Badania nastrojów społecznych sygnalizują, że polski wulkan niezadowolenia zaczyna pomrukiwać i dymić. Trudno się temu dziwić, skoro wielu Polaków od piętnastu lat oczekuje poprawy swojego położenia. Zamiast tego widzą coraz bardziej rozwierające się nożyce biedy i bogactwa. Rodzi to niezadowolenie, którego nie da się już rozładować kolejnymi obietnicami bez pokrycia.
Lepiej iść drogą reform i ustępstw, niż doświadczać skutków społecznego kataklizmu. Kto tego nie rozumie, zamiast do podatkowego raju może trafić do piekła socjalnych rewindykacji.
Więcej możesz przeczytać w 45/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.