Opuszczenie koalicji rządowej przez Partię Pracy - zainicjowane przez jej szefa Amira Peretza - wrzuciło Izrael w wir kampanii przedwyborczej. Szesnasta kadencja Knesetu skurczyła się do trzech lat. Trwałość rządu Szarona i tak stała pod znakiem zapytania, bo premier stracił poparcie swojej partii - Likudu. Szaron skręcił na lewo, likwidując osiedla żydowskie w Strefie Gazy, lecz większość posłów Likudu pozostała w niewoli ideologii opartej na koncepcji Wielkiego Izraela.
Ariel Szaron zdominował swoją osobowością politykę Izraela. Na początku 2002 r. pokonał Ehuda Baraka z Partii Pracy w bezpośrednich wówczas wyborach premiera. Ponownie zwyciężył w 2003 r., gdy tylko dzięki niemu Likud podwoił liczbę mandatów w parlamencie (z 19 do 38), stając się największą siłą w Knesecie. Szaron znów stworzył rząd.
Likud przeżywa kryzys, a większość jego posłów opowiada się przeciw premierowi. Bez poparcia Partii Pracy i opozycyjnej Szinui Szaron nie zdołałby zrealizować planu tzw. mapy drogowej i zbudować porozumienia z Palestyńczykami. W rezultacie zdecydował się opuścić Likud, który założył przed 32 laty, i powołać nową, narodowo-liberalną partię.
Większość kierownictwa Likudu - z byłym premierem i ministrem finansów Beniaminem Netanjahu, ministrem spraw zagranicznych Silwanem Szalomem, ministrem obrony Szaulem Mofazem oraz minister oświaty Limor Liwnat - pozostała w Likudzie. Na razie ci politycy rywalizują o fotel zwolniony przez Szarona. Nastąpiła eksplozja, która zmieniła polityczny krajobraz Izraela. Izrael przeżywa głęboką przemianę: powrót lewicy na czele z Peretzem do zasad socjaldemokratycznych oraz rozłam na prawicy. Na boisku politycznym Izraela na ogół gra 10-12 partii, które spierają się w 120-osobowym Knesecie. Proporcjonalna ordynacja wyborcza oraz niski próg wyborczy (tylko 1,5 proc.) umożliwiają rozdrobnienie parlamentu. Istnieją dwie - trzy koncepcje w dziedzinie polityki, problemów społecznych czy w kwestii "religia a państwo", ale debatuje o tym 10-12 frakcji parlamentarnych. Na ten temat powstały nawet dowcipy. Na przykład taki: w pewnym mieście były dwie synagogi, ale mieszkał tam tylko jeden Żyd. Kiedy spytali go, po co mu dwie synagogi, odpowiedział: "W jednej się modlę, a w drugiej - nie!".
Izrael dryfuje dziś na lewo i ku centrum. Jeśli Szaron zbierze poparcie wystarczające do stworzenia koalicji, będzie zapewne nadal działał zgodnie ze wskazówkami mapy drogowej. Jeśli koalicję zbuduje Peretz, pierwszy raz w historii Izraela premierem zostanie przedstawiciel gmin sefardyjskich, a Partia Pracy tak jak Szaron - a nawet w większym stopniu - będzie budowała porozumienie z Palestyńczykami. Co ciekawe, koalicja na czele z Netanjahu, Mofazem, Szalomem lub Liwnat też będzie zmuszona przyjąć mapę drogową, bo w przeciwnym razie Izrael czeka izolacja polityczna ze strony USA i UE. Chyba że Palestyńczycy wznowią na wielką skalę ataki terrorystyczne przeciw Izraelowi i ostatecznie stracą kontrolę nad Hamasem i Islamskim Dżihadem. Każdy rząd i każdy premier w drodze do porozumienia z Palestyńczykami napotka poważne trudności. Każdy jednak będzie musiał do tego porozumienia dążyć.
Ariel Szaron zdominował swoją osobowością politykę Izraela. Na początku 2002 r. pokonał Ehuda Baraka z Partii Pracy w bezpośrednich wówczas wyborach premiera. Ponownie zwyciężył w 2003 r., gdy tylko dzięki niemu Likud podwoił liczbę mandatów w parlamencie (z 19 do 38), stając się największą siłą w Knesecie. Szaron znów stworzył rząd.
Likud przeżywa kryzys, a większość jego posłów opowiada się przeciw premierowi. Bez poparcia Partii Pracy i opozycyjnej Szinui Szaron nie zdołałby zrealizować planu tzw. mapy drogowej i zbudować porozumienia z Palestyńczykami. W rezultacie zdecydował się opuścić Likud, który założył przed 32 laty, i powołać nową, narodowo-liberalną partię.
Większość kierownictwa Likudu - z byłym premierem i ministrem finansów Beniaminem Netanjahu, ministrem spraw zagranicznych Silwanem Szalomem, ministrem obrony Szaulem Mofazem oraz minister oświaty Limor Liwnat - pozostała w Likudzie. Na razie ci politycy rywalizują o fotel zwolniony przez Szarona. Nastąpiła eksplozja, która zmieniła polityczny krajobraz Izraela. Izrael przeżywa głęboką przemianę: powrót lewicy na czele z Peretzem do zasad socjaldemokratycznych oraz rozłam na prawicy. Na boisku politycznym Izraela na ogół gra 10-12 partii, które spierają się w 120-osobowym Knesecie. Proporcjonalna ordynacja wyborcza oraz niski próg wyborczy (tylko 1,5 proc.) umożliwiają rozdrobnienie parlamentu. Istnieją dwie - trzy koncepcje w dziedzinie polityki, problemów społecznych czy w kwestii "religia a państwo", ale debatuje o tym 10-12 frakcji parlamentarnych. Na ten temat powstały nawet dowcipy. Na przykład taki: w pewnym mieście były dwie synagogi, ale mieszkał tam tylko jeden Żyd. Kiedy spytali go, po co mu dwie synagogi, odpowiedział: "W jednej się modlę, a w drugiej - nie!".
Izrael dryfuje dziś na lewo i ku centrum. Jeśli Szaron zbierze poparcie wystarczające do stworzenia koalicji, będzie zapewne nadal działał zgodnie ze wskazówkami mapy drogowej. Jeśli koalicję zbuduje Peretz, pierwszy raz w historii Izraela premierem zostanie przedstawiciel gmin sefardyjskich, a Partia Pracy tak jak Szaron - a nawet w większym stopniu - będzie budowała porozumienie z Palestyńczykami. Co ciekawe, koalicja na czele z Netanjahu, Mofazem, Szalomem lub Liwnat też będzie zmuszona przyjąć mapę drogową, bo w przeciwnym razie Izrael czeka izolacja polityczna ze strony USA i UE. Chyba że Palestyńczycy wznowią na wielką skalę ataki terrorystyczne przeciw Izraelowi i ostatecznie stracą kontrolę nad Hamasem i Islamskim Dżihadem. Każdy rząd i każdy premier w drodze do porozumienia z Palestyńczykami napotka poważne trudności. Każdy jednak będzie musiał do tego porozumienia dążyć.
Więcej możesz przeczytać w 48/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.