Podobieństwo proletariatu płciowego do zwykłego jest uderzające - oba z trudem wiążą koniec z końcem
Polska podzieliła się na dwa obozy. Jedni domagają się wyzwolenia homoseksualistów z okowów niewoli, położenia kresu niesprawiedliwości, wprowadzenia równości i sprawiedliwości płciowej. Drudzy bronią heteroseksualizmu jako naturalnego porządku rzeczy, zgodnego z prawami ludzkimi i boskimi. Postęp i zachowawczość. Klasyczna sytuacja, zwłaszcza że większość w ogóle nie rozumie, o co chodzi.
Sporo wyjaśnić może jednak fakt, że na czele ruchu wyzwolenia homoseksualistów stanęła awangarda świeżo osierocona przez klasę robotniczą i chłopów małorolnych, zniechęcona przez gospodarkę rynkową do organizowania rewolucji w imieniu biednych, uwłaszczona na kapitale i syta. Ale też wyzuta z ideologii, bez której trudno jej ruszyć w bój o lepsze jutro. Marksizm w klasycznej postaci, oparty na rozróżnianiu klas społecznych i szczuciu jednych na drugie w imię sprawiedliwego podziału dóbr materialnych, na razie nie nadaje się do reanimacji. Mamy więc do czynienia z montowaniem nowych sprzeczności w społeczeństwie rozbitym na klasy płciowe, w którym będzie się zaprowadzać sprawiedliwy podział dóbr seksualnych. Podobieństwo proletariatu płciowego do zwykłego jest uderzające - i jeden, i drugi z trudem wiąże koniec z końcem. Najpierw będzie się dawać każdemu według zasług, potem każdemu według potrzeb. Socjalizm płciowy wiodący nieuchronnie do takiegoż komunizmu.
Ponieważ historia powtarza się jako parodia, spodziewam się lada dzień ogłoszenia "Manifestu homoseksualnego", rozpoczynającego się od słów: "Widmo homoseksualizmu krąży nad Europą". Ponieważ mała jest nadzieja, żeby Karol Marks zmartwychwstał, jego duch wcieli się w któregoś z aktywistów lewicy seksualnej, może w Gadzinowskiego, a może nawet w Jarugę-Nowacką, i powstanie monumentalne dzieło pod tytułem "Kapitalne genitalia". Już nie stosunki produkcji będą kluczem do objaśniania świata, ale stosunki seksualne. Genitalia ogłosi się bazą, a kulturę - całą, nie tylko erotyczną - nadbudową.
Heteroseksualiści zostaną oskarżeni o zawłaszczanie wartości dodatkowej, powstającej podczas używania genitaliów. Nierozerwalny sojusz homoseksualno-lesbijski będzie obwołany podstawą nowego porządku społecznego. Obie te przodujące klasy muszą wytworzyć świadomość rewolucyjną, ponieważ w ich sytuacji życiowej koncentruje się maksimum dehumanizacji. Te klasy będą więc dążyć do wyzwolenia nie partykularnego, wąsko homoseksualnego, tylko jako uniwersalny ruch, który ludzkości przywróci jej zagubione człowieczeństwo.
Na czele ruchu stanie oczywiście awangarda najbardziej świadomych bojowników o wyzwolenie homoseksualne, teoretyków i płomiennych trybunów płciowych, z sędziwym nestorem wyzwolenia Jerzym Urbanem na czele. Hasło "wolność, równość, braterstwo" w ustach bojowników o sprawiedliwość seksualną nabierze wreszcie głębokiego znaczenia. Na wiecach będzie się śpiewać "Nasz członek płynie ponad trony, a kolor jego jest czerwony". Oczywiście, wsteczni heterycy i ich sługusy nie poddadzą się bez walki. Dywersyjni onaniści z Naszości będą śpiewać na wiecach "Tysiące rąk, miliony rąk". Ale dialektyka historii jest nieubłagana. Najpierw place, potem pałace. Homoseksualismo o muert�. No pasar�n. Rozwiązane zostaną wszystkie problemy i wątpliwości oralne. Zwycięży internacjonalizm homoseksualny przy wsparciu Unii Europejskiej, która wyda dyrektywy, jak używać genitaliów dla dobra wspólnego.
"Trybuna" będzie się ukazywać z podtytułem "Homoseksualiści wszystkich krajów, łączcie się". Najważniejszą instytucją państwa zostanie Biuro Płciowe, złożone z członków i zastępców członków, którzy będą czuwać nad ideologiczną czystością. Odnowiona Służba Bezpieczeństwa Seksualnego zajmie się ściganiem ukrywających się po lasach niedobitków heteroseksualistów odmawiających udziału w budowie realnego homoseksualizmu. Kiedy wszyscy już będą napchani homoseksualnym szczęściem aż po wszystkie dziurki, także od nosa, zacznie się kontrrewolucja. Nielegalne wydawnictwa będą głosić pochwałę heteroseksualizmu. Amerykańskie Radio Wolna Miłość będzie szerzyć destrukcję. Homo zaczną próbować, jak to jest być hetero. I któregoś dnia PRL - Polska Republika Lędźwiowa - znów się zawali. Nie czuję żadnej niechęci do homoseksualistów. Przeciwnie, mam do nich wiele sympatii. Dlatego żal mi ich, że dają siebie i swoje skłonności wykorzystywać tak naiwnie w interesie politycznych wyciruchów, którzy krocząc w awangardzie, już niejednego zaopiekowanego wyprowadzili na stos ofiarny.
Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej"
Sporo wyjaśnić może jednak fakt, że na czele ruchu wyzwolenia homoseksualistów stanęła awangarda świeżo osierocona przez klasę robotniczą i chłopów małorolnych, zniechęcona przez gospodarkę rynkową do organizowania rewolucji w imieniu biednych, uwłaszczona na kapitale i syta. Ale też wyzuta z ideologii, bez której trudno jej ruszyć w bój o lepsze jutro. Marksizm w klasycznej postaci, oparty na rozróżnianiu klas społecznych i szczuciu jednych na drugie w imię sprawiedliwego podziału dóbr materialnych, na razie nie nadaje się do reanimacji. Mamy więc do czynienia z montowaniem nowych sprzeczności w społeczeństwie rozbitym na klasy płciowe, w którym będzie się zaprowadzać sprawiedliwy podział dóbr seksualnych. Podobieństwo proletariatu płciowego do zwykłego jest uderzające - i jeden, i drugi z trudem wiąże koniec z końcem. Najpierw będzie się dawać każdemu według zasług, potem każdemu według potrzeb. Socjalizm płciowy wiodący nieuchronnie do takiegoż komunizmu.
Ponieważ historia powtarza się jako parodia, spodziewam się lada dzień ogłoszenia "Manifestu homoseksualnego", rozpoczynającego się od słów: "Widmo homoseksualizmu krąży nad Europą". Ponieważ mała jest nadzieja, żeby Karol Marks zmartwychwstał, jego duch wcieli się w któregoś z aktywistów lewicy seksualnej, może w Gadzinowskiego, a może nawet w Jarugę-Nowacką, i powstanie monumentalne dzieło pod tytułem "Kapitalne genitalia". Już nie stosunki produkcji będą kluczem do objaśniania świata, ale stosunki seksualne. Genitalia ogłosi się bazą, a kulturę - całą, nie tylko erotyczną - nadbudową.
Heteroseksualiści zostaną oskarżeni o zawłaszczanie wartości dodatkowej, powstającej podczas używania genitaliów. Nierozerwalny sojusz homoseksualno-lesbijski będzie obwołany podstawą nowego porządku społecznego. Obie te przodujące klasy muszą wytworzyć świadomość rewolucyjną, ponieważ w ich sytuacji życiowej koncentruje się maksimum dehumanizacji. Te klasy będą więc dążyć do wyzwolenia nie partykularnego, wąsko homoseksualnego, tylko jako uniwersalny ruch, który ludzkości przywróci jej zagubione człowieczeństwo.
Na czele ruchu stanie oczywiście awangarda najbardziej świadomych bojowników o wyzwolenie homoseksualne, teoretyków i płomiennych trybunów płciowych, z sędziwym nestorem wyzwolenia Jerzym Urbanem na czele. Hasło "wolność, równość, braterstwo" w ustach bojowników o sprawiedliwość seksualną nabierze wreszcie głębokiego znaczenia. Na wiecach będzie się śpiewać "Nasz członek płynie ponad trony, a kolor jego jest czerwony". Oczywiście, wsteczni heterycy i ich sługusy nie poddadzą się bez walki. Dywersyjni onaniści z Naszości będą śpiewać na wiecach "Tysiące rąk, miliony rąk". Ale dialektyka historii jest nieubłagana. Najpierw place, potem pałace. Homoseksualismo o muert�. No pasar�n. Rozwiązane zostaną wszystkie problemy i wątpliwości oralne. Zwycięży internacjonalizm homoseksualny przy wsparciu Unii Europejskiej, która wyda dyrektywy, jak używać genitaliów dla dobra wspólnego.
"Trybuna" będzie się ukazywać z podtytułem "Homoseksualiści wszystkich krajów, łączcie się". Najważniejszą instytucją państwa zostanie Biuro Płciowe, złożone z członków i zastępców członków, którzy będą czuwać nad ideologiczną czystością. Odnowiona Służba Bezpieczeństwa Seksualnego zajmie się ściganiem ukrywających się po lasach niedobitków heteroseksualistów odmawiających udziału w budowie realnego homoseksualizmu. Kiedy wszyscy już będą napchani homoseksualnym szczęściem aż po wszystkie dziurki, także od nosa, zacznie się kontrrewolucja. Nielegalne wydawnictwa będą głosić pochwałę heteroseksualizmu. Amerykańskie Radio Wolna Miłość będzie szerzyć destrukcję. Homo zaczną próbować, jak to jest być hetero. I któregoś dnia PRL - Polska Republika Lędźwiowa - znów się zawali. Nie czuję żadnej niechęci do homoseksualistów. Przeciwnie, mam do nich wiele sympatii. Dlatego żal mi ich, że dają siebie i swoje skłonności wykorzystywać tak naiwnie w interesie politycznych wyciruchów, którzy krocząc w awangardzie, już niejednego zaopiekowanego wyprowadzili na stos ofiarny.
Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej"
Więcej możesz przeczytać w 48/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.