***
Cieślik ma wyobraźnię, jest bystry i potrafi pisać. Niestety te zalety nie zagwarantowały dobrej, sprawnie skonstruowanej powieści. Dlaczego Cieślikowi się nie udało? Dlatego, że za bardzo chciał napisać powieść ważną, rozrachunkową, a nie po prostu strawną. W efekcie miejscami czyta się ją jak podręcznik do wiedzy o społeczeństwie. Jest przeładowana wiedzą historyczną i eksponowaną przez autora erudycją, co sprawia że bywa nieznośnie przemądrzała. Widać to już na poziomie języka i stylu: "nie należy żartować z epifanii" czy "mógłby ex post budować swój mit szczęśliwego dzieciństwa". Wybuchowy ładunek powieściowy, który ujawniał początek, został rozbrojony przez nudne kronikarstwo i nadmiar treści. Co najgorsze, autor wątpi w zdolności swgo czytelnika, zabija poetyckie opisy dopowiedzeniami, nie potrafi też jaskrawo nakreślić bohaterów. Książka niezaprzeczalnie ma dwie wartości - dla potomnych będzie świetną pigułą historyczno-socjologiczną - od tragicznych wydarzeń Grudnia '70, przez "mdłe jak oranżadki w proszku" lata 80. i "epokę aluminium" po "wiek plastiku". Druga wartość to niezłe opisy, jak choćby sensualna scena wśród czereśniowych drzew, która jest już jedną z moich ulubionych scenek miłosnych w polskiej literaturze. Od dziś czereśnie smakują dla mnie inaczej.
Marta Sawicka
Mariusz Cieślik: "Święto wniebowzięcia", wydawnictwo Świat Książki
Cieślik ma wyobraźnię, jest bystry i potrafi pisać. Niestety te zalety nie zagwarantowały dobrej, sprawnie skonstruowanej powieści. Dlaczego Cieślikowi się nie udało? Dlatego, że za bardzo chciał napisać powieść ważną, rozrachunkową, a nie po prostu strawną. W efekcie miejscami czyta się ją jak podręcznik do wiedzy o społeczeństwie. Jest przeładowana wiedzą historyczną i eksponowaną przez autora erudycją, co sprawia że bywa nieznośnie przemądrzała. Widać to już na poziomie języka i stylu: "nie należy żartować z epifanii" czy "mógłby ex post budować swój mit szczęśliwego dzieciństwa". Wybuchowy ładunek powieściowy, który ujawniał początek, został rozbrojony przez nudne kronikarstwo i nadmiar treści. Co najgorsze, autor wątpi w zdolności swgo czytelnika, zabija poetyckie opisy dopowiedzeniami, nie potrafi też jaskrawo nakreślić bohaterów. Książka niezaprzeczalnie ma dwie wartości - dla potomnych będzie świetną pigułą historyczno-socjologiczną - od tragicznych wydarzeń Grudnia '70, przez "mdłe jak oranżadki w proszku" lata 80. i "epokę aluminium" po "wiek plastiku". Druga wartość to niezłe opisy, jak choćby sensualna scena wśród czereśniowych drzew, która jest już jedną z moich ulubionych scenek miłosnych w polskiej literaturze. Od dziś czereśnie smakują dla mnie inaczej.
Marta Sawicka
Mariusz Cieślik: "Święto wniebowzięcia", wydawnictwo Świat Książki
Więcej możesz przeczytać w 48/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.