Furda awantury w Sejmie! Dokonała się rzecz znacznie bardziej wiekopomna. Nie tylko dla Polski, ale dla całego kosmosu. Oto wreszcie, po latach próżniowej tułaczki, do Tytana dotarła sonda, na której pokładzie znajduje się autograf Adama Michnika. Radość ogarnęła cały wszechświat. Tylko malkontenci z Syriusza dopytywali podobno o autograf Geremka.
Żeby nie było, że się tylko nad "Gazetą Wyborczą" znęcamy. Otóż nie. Również śledzimy rozkwit publicystycznego talentu niejakiego Wojciecha Załuski. Wydawałoby się, że chłopina powoli się będzie na emeryturę szykował, a tu serwuje najciekawsze chyba analizy tego, co się teraz w polityce dzieje. Procentują lata spędzone w sejmowych kuluarach i nabyta w nich wiedza o politykach. A ponieważ Załuska to człek skromny, o poklask nie zabiegający, postanowiliśmy go trochę polansować. Ma jednak i wady: na drugie imię dali mu Edward.
Szpiedzy donieśli nam, jak kopulanci, to jest przepraszamy, wszechpolacy, nazywają Romana Giertycha. Mówią o nim Wielki Koń. Niezła rodzinka. Ojciec - Długi, synek - Wielki Koń. Wrzodak pewnie pęka z zazdrości.
Donald Tusk nam zaimponował. Przełknął wszelkie upokorzenia, puścił w niepamięć osobiste urazy i zadzwonił do Prezesa. Żeby o koalicji porozmawiać. Rozumiemy, że musiał, bo mu się partia zaczynała rozpadać, ale przecież mógł się uprzeć. Panowie się spotkali i wkrótce potem stosunki PO z PiS były jeszcze gorsze niż wcześniej. Kaczor znowu zrobił Tuska w tuska.
Przy okazji tak się zastanawiamy, kogo PiS poprze do Krajowej Rady Tego i Owego. W Sejmie zgłoszono tylko jedną sensowną kandydaturę: Tomasza Arabskiego. Uczyniła to Platforma Obywatelska, ale dla równowagi wysunęła drugą kandydaturę - całkiem bezsensowną. To nie lepiej było już namaścić Czarzastego?
Ten, no... jak mu tam... Marek Kotlinowski postanowił przestać być anonimowy. W tym celu pogonił Marka Jurka, kiedy ten próbował odebrać mu laskę marszałkowską. Obawiamy się jednak, że wbicie do głów nazwiska Kotlinowski wcale nie będzie łatwe. Prościej będzie o nim mówić: ten, no... jak mu tam... co Jurka pogonił.
W Sejmie nastąpił wielki bunt opozycji przeciwko zamordyzmowi PiS. Właściwie opozycja zawiązała koalicję i na dobrą sprawę mogłaby ubezwłasnowolnić gabinet Marcinkiewicza, przegłosowując, co jej się tylko podoba. Mniejszościowy rząd musiałby robić to, co mu dyktuje większościowa opozycja. W skrócie: mniejszość ma większość, ale większość ma mniejszość.
Pytanie, jak zachowałaby się w tej sytuacji Mniejszość Niemiecka? Czy byłaby z mniejszością przeciw większości, czy z większością przeciw mniejszości, ale nie niemieckiej. Ot, takie paradoksy polskiej sceny politycznej.
Niestety, koalicja opozycji się rozpadła, bo wszyscy zaczęli się pchać do rządu. Pojawiły się pogłoski, że Andrzej Lepper mógłby zostać wicepremierem. No, to już będzie VI Rzeczpospolita.
PiS ciągnie też do rządu PSL. Tylko niech nie ciągnie za mocno. PSL w każdej chwili może się rozsypać, toż to istne próchno.
O dziwo, do rządu nie garnie się największy polski polityk, który jeszcze niedawno chciał zostać marszałkiem Sejmu. Roman Giertych proponuje natomiast PiS koalicję programową. Jak rozumiemy, chodziłoby o podzielenie się programami w telewizji publicznej?
koalicja&[email protected]
Żeby nie było, że się tylko nad "Gazetą Wyborczą" znęcamy. Otóż nie. Również śledzimy rozkwit publicystycznego talentu niejakiego Wojciecha Załuski. Wydawałoby się, że chłopina powoli się będzie na emeryturę szykował, a tu serwuje najciekawsze chyba analizy tego, co się teraz w polityce dzieje. Procentują lata spędzone w sejmowych kuluarach i nabyta w nich wiedza o politykach. A ponieważ Załuska to człek skromny, o poklask nie zabiegający, postanowiliśmy go trochę polansować. Ma jednak i wady: na drugie imię dali mu Edward.
Szpiedzy donieśli nam, jak kopulanci, to jest przepraszamy, wszechpolacy, nazywają Romana Giertycha. Mówią o nim Wielki Koń. Niezła rodzinka. Ojciec - Długi, synek - Wielki Koń. Wrzodak pewnie pęka z zazdrości.
Donald Tusk nam zaimponował. Przełknął wszelkie upokorzenia, puścił w niepamięć osobiste urazy i zadzwonił do Prezesa. Żeby o koalicji porozmawiać. Rozumiemy, że musiał, bo mu się partia zaczynała rozpadać, ale przecież mógł się uprzeć. Panowie się spotkali i wkrótce potem stosunki PO z PiS były jeszcze gorsze niż wcześniej. Kaczor znowu zrobił Tuska w tuska.
Przy okazji tak się zastanawiamy, kogo PiS poprze do Krajowej Rady Tego i Owego. W Sejmie zgłoszono tylko jedną sensowną kandydaturę: Tomasza Arabskiego. Uczyniła to Platforma Obywatelska, ale dla równowagi wysunęła drugą kandydaturę - całkiem bezsensowną. To nie lepiej było już namaścić Czarzastego?
Ten, no... jak mu tam... Marek Kotlinowski postanowił przestać być anonimowy. W tym celu pogonił Marka Jurka, kiedy ten próbował odebrać mu laskę marszałkowską. Obawiamy się jednak, że wbicie do głów nazwiska Kotlinowski wcale nie będzie łatwe. Prościej będzie o nim mówić: ten, no... jak mu tam... co Jurka pogonił.
W Sejmie nastąpił wielki bunt opozycji przeciwko zamordyzmowi PiS. Właściwie opozycja zawiązała koalicję i na dobrą sprawę mogłaby ubezwłasnowolnić gabinet Marcinkiewicza, przegłosowując, co jej się tylko podoba. Mniejszościowy rząd musiałby robić to, co mu dyktuje większościowa opozycja. W skrócie: mniejszość ma większość, ale większość ma mniejszość.
Pytanie, jak zachowałaby się w tej sytuacji Mniejszość Niemiecka? Czy byłaby z mniejszością przeciw większości, czy z większością przeciw mniejszości, ale nie niemieckiej. Ot, takie paradoksy polskiej sceny politycznej.
Niestety, koalicja opozycji się rozpadła, bo wszyscy zaczęli się pchać do rządu. Pojawiły się pogłoski, że Andrzej Lepper mógłby zostać wicepremierem. No, to już będzie VI Rzeczpospolita.
PiS ciągnie też do rządu PSL. Tylko niech nie ciągnie za mocno. PSL w każdej chwili może się rozsypać, toż to istne próchno.
O dziwo, do rządu nie garnie się największy polski polityk, który jeszcze niedawno chciał zostać marszałkiem Sejmu. Roman Giertych proponuje natomiast PiS koalicję programową. Jak rozumiemy, chodziłoby o podzielenie się programami w telewizji publicznej?
koalicja&[email protected]
Więcej możesz przeczytać w 3/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.