****
Film "Kill Bill" i cały zestaw krwawych B-movies, na których Quentin Tarantino się wzorował, dobitnie wskazywały, że wiotkie, kruche kobietki mogą być nie mniej efektywnymi, a na pewno bardziej wyrafinowanymi i bezlitosnymi mścicielkami niż mężczyźni. Tak jest też w wypadku anielskiej Geum-ji, bohaterki filmu "Pani Zemsta" - trzeciej części trylogii Park Chan-wooka, jednego z kilku reżyserów, którzy w ciągu ostatnich kilku lat wprowadzili kinematografię południowokoreańską do światowego kina. Wprawdzie nie dotarła do nas jeszcze pierwsza część tego cyklu o różnych obliczach zemsty - "Pan Zemsta", ale druga - "Old Boy" - wywołała spore poruszenie wśród kinomanów w 2004 r. Każda z trzech opowieści zupełnie innym filmowym językiem opowiada historię krzywdy tak okrutnej, że tylko równie okrutny odwet na sprawcy cierpienia może przynieść ukojenie. Tak się przynajmniej każdej z ofiar wydaje. W przeciwieństwie do klaustrofobicznego, infernalnego "Old Boya" "Pani Zemsta" jest niezwykle poetycka, podszyta surrealizmem i czarnym humorem. Im jednak dalej posuwa się Geum-ja w realizacji swego koronkowego planu zgładzenia odrażającego porywacza i zabójcy dzieci, za którego niewinnie odsiedziała trzynaście lat w więzieniu, tym więcej w filmie mroku i udręki. Chan-wook tym razem unika aktów przemocy na ekranie. Wszystko pozostawia wyobraźni widza. I doskonale wie, co robi.
"Pani Zemsta" (Chinjeolhan geumjassi), reż. Park Chan-wook, Korea Południowa, 2005 (Gutek Film)
Film "Kill Bill" i cały zestaw krwawych B-movies, na których Quentin Tarantino się wzorował, dobitnie wskazywały, że wiotkie, kruche kobietki mogą być nie mniej efektywnymi, a na pewno bardziej wyrafinowanymi i bezlitosnymi mścicielkami niż mężczyźni. Tak jest też w wypadku anielskiej Geum-ji, bohaterki filmu "Pani Zemsta" - trzeciej części trylogii Park Chan-wooka, jednego z kilku reżyserów, którzy w ciągu ostatnich kilku lat wprowadzili kinematografię południowokoreańską do światowego kina. Wprawdzie nie dotarła do nas jeszcze pierwsza część tego cyklu o różnych obliczach zemsty - "Pan Zemsta", ale druga - "Old Boy" - wywołała spore poruszenie wśród kinomanów w 2004 r. Każda z trzech opowieści zupełnie innym filmowym językiem opowiada historię krzywdy tak okrutnej, że tylko równie okrutny odwet na sprawcy cierpienia może przynieść ukojenie. Tak się przynajmniej każdej z ofiar wydaje. W przeciwieństwie do klaustrofobicznego, infernalnego "Old Boya" "Pani Zemsta" jest niezwykle poetycka, podszyta surrealizmem i czarnym humorem. Im jednak dalej posuwa się Geum-ja w realizacji swego koronkowego planu zgładzenia odrażającego porywacza i zabójcy dzieci, za którego niewinnie odsiedziała trzynaście lat w więzieniu, tym więcej w filmie mroku i udręki. Chan-wook tym razem unika aktów przemocy na ekranie. Wszystko pozostawia wyobraźni widza. I doskonale wie, co robi.
"Pani Zemsta" (Chinjeolhan geumjassi), reż. Park Chan-wook, Korea Południowa, 2005 (Gutek Film)
Więcej możesz przeczytać w 3/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.