Czy Paweł Piskorski miał powiązania z przestępcami, jak zeznał świadek koronny amerykańskiej agencji antynarkotykowej DEA?
Jak państwo za jakiś czas zobaczycie różnego rodzaju dokumenty, to dowiecie się, co się przez te lata również z winy tych ludzi wyprawiało". Tak mówił 14 stycznia w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński. Kogo i co miał na myśli? Mogło chodzić m.in. o byłego prezydenta Warszawy, obecnie eurodeputowanego PO Pawła Piskorskiego. "Wprost" dotarł do materiałów prokuratury, w których są zeznania obciążające Piskorskiego. Zeznania - przed oficerami Centralnego Biura Śledczego i prokuratorem z krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej - złożył świadek koronny amerykańskiej Drug Enforcement Administration. Świadek zeznawał w Wiedniu podczas sesji wyjazdowej przedstawicieli polskich organów ścigania. - Dla amerykańskich organów ścigania ten świadek jest wiarygodny. Jego zeznania dotychczas zawsze się potwierdzały. Ma on świadomość, że gdyby próbował przekazywać nam nieprawdziwe informacje, naraziłby się na zaostrzony wymiar kary w USA - powiedział "Wprost" oficer DEA, który uczestniczy w międzynarodowych operacjach antynarkotykowych prowadzonych na terenie Europy.
Dowiedzieliśmy się, że około Wielkanocy przedstawiciele polskiej prokuratury i CBŚ będą w USA ponownie przesłuchiwać dwóch skruszonych gangsterów, oskarżonych w sprawach narkotykowych, którzy współpracują z DEA. Przesłuchania dwóch świadków koronnych i nowych osób, z którymi kontakt ułatwiły amerykańskie władze, ma umożliwić zweryfikowanie materiału dowodowego dotyczącego domniemanych powiązań przestępczych polskich polityków, w tym Pawła Piskorskiego.
Łącznik z Chicago
Zeznania obciążające eurodeputowanego PO pochodzą od dwóch świadków współpracujących z wymiarem sprawiedliwości USA. Przestępcze interesy zaczęli oni od sprowadzania do naszego kraju samochodów z USA - rzekomo jako mienia przesiedleńczego, co umożliwiało zwolnienie aut z cła. Następnie zajmowali się przemytem kokainy z Ameryki Południowej do Polski. Piskorskiego obciąża m.in. gangster Leszek P., którego główną bazą było Chicago. W latach 90. odsiadywał wyrok za przemyt narkotyków w Hondurasie, ale udało mu się zbiec z więzienia. Zeznał na przykład: "Wielokrotnie Marian W. mówił do mnie, że prowadził przestępcze interesy z ówczesnym prezydentem Warszawy Pawłem Piskorskim. Ja nie interesowałem się tą sprawą, dlatego nie znam szczegółów, poza tym iż wspólnie z Pawłem Piskorskim i jakimś Włochem zamierzali wyłudzić pieniądze z zagranicznego banku".
Marian W., o którym wspomina świadek, został przez amerykańskie władze federalne oskarżony o pomoc w przemycie ponad 100 kg kokainy z USA do krajów Europy Wschodniej. Według zeznań świadka DEA, Marian W. ma powody, by obawiać się o swe życie. Po pierwsze, nie rozliczył się z 2 mln USD zaliczki od bossa mafii pruszkowskiej Andrzeja Zielińskiego ps. Słowik. Nie dostarczył mu 600-800 kg kokainy - tak zeznał świadek. Dlatego był poszukiwany przez ludzi Słowika. Podobną kwotę Marian W. jest winny kolumbijskim baronom kokainowym. Pieniądze dla nich miał wpłacić na konto panamskiej spółki Speed Joyeros. Firma ta - zdaniem amerykańskich organów ścigania - służyła do prania pieniędzy na międzynarodową skalę.
Bardzo szlachetne kamienie
Świadek DEA Leszek P. zeznał polskiemu prokuratorowi: "Opinia o ich [szlachetnych kamieni] wartości miała być znacznie zawyżona. Te kamienie następnie miały stanowić zabezpieczenie dla banku odnośnie wyłudzonego kredytu i miały być ubezpieczone w towarzystwie Lloyd `s. O ile sobie dobrze przypominam, to w związku z wyłudzeniem tego kredytu (...) W. mówił, że spotykał się z Piskorskim [wówczas prezydentem Warszawy] jakiś Włoch. Według W., miał to być adwokat włoskiej Camorry. Te rozmowy były prowadzone po to, by omówić szczegóły związane z wyłudzeniem z banku kredytu przy okazji prowadzenia robót przy budowie warszawskiego metra".
Dowiedzieliśmy się, że krakowska prokuratura chce sprawdzić, czy bank wymieniany w zeznaniach gangsterów to londyński Goldman Sachs, który w okresie, gdy Paweł Piskorski był prezydentem Warszawy, zaoferował miastu przygotowanie emisji euro-obligacji dla sfinansowania dalszej budowy metra i stołecznej obwodnicy. Pośrednikiem w transakcji między miastem a bankiem miał być finansista Piotr Wassermann, znajomy sekretarza generalnego PO Grzegorza Schetyny, który w 1999 r. rekomendował go zarządowi KGHM jako specjalistę od operacji na międzynarodowych rynkach finansowych. Piskorski tłumaczy, że jego kontakt jako prezydenta Warszawy z londyńskim bankiem ograniczył się do kurtuazyjnego spotkania. - Plan budowy drugiej linii metra zakładał znalezienie prywatnego inwestora, czym ten bank nie był zainteresowany. Miasto z kolei nie było zainteresowane emisją obligacji, którą proponował bank. (...) dalszej współpracy z tym bankiem nie było - zapewnił "Wprost" Paweł Piskorski.
Politycy i gangsterzy
Dla eurodeputowanego platformy podjęta przez "Wprost" próba wyjaśnienia zarzutów, jakie pod jego adresem sformułowali świadkowie koronni, dowodzi, że padliśmy ofiarą manipulacji lub dezinformacji. Paweł Piskorski stanowczo zaprzeczył, jakoby miał kamienie szlachetne i próbował zaciągnąć kredyt w zagranicznym banku, zarówno we własnym imieniu, jak i jako prezydent Warszawy na budowę metra. Twierdzi, że nigdy nie miał do czynienia z Marianem W.- Nie znam tego pana i wydaje mi się, że nawet nie zetknąłem się z tym nazwiskiem, a co za tym idzie nie mogłem "prowadzić z nim interesów" - oświadczył, dodając, że oprócz kilku parlamentarzystów z Włoch nie zna żadnego prawnika z tego kraju.
Świadkowie obciążający Pawła Piskorskiego są dobrze znani krakowskiej Prokuraturze Apelacyjnej i funkcjonariuszom Centralnego Biura Śledczego z Nowego Sącza. O tym, że dotychczas byli wiarygodni, zapewnili dziennikarzy "Wprost" opiekujący się nimi oficerowie DEA. Na podstawie zeznań tych świadków w 2005 r. na wniosek krakowskiej prokuratury sąd aresztował osiem osób pod zarzutem przemytu kokainy do Polski. Wiosną 2005 r. w jednej z europejskich stolic DEA umożliwiła krakowskiemu prokuratorowi Markowi Woźniakowi i oficerom CBŚ pierwsze przesłuchanie. Wówczas zeznali oni, że Mieczysław Wachowski, sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, brał udział w przemycie kokainy. Mówili także o mafijnych powiązaniach Ireneusza Sekuły, wicepremiera w rządzie Mieczysława Rakowskiego, a potem posła SLD, który w 2000 r. zginął w niejasnych okolicznościach. - Podejrzani, składając wyjaśnienia do protokołu, rzeczywiście obciążyli grupę osób publicznych, w tym Mieczysława W. Wyjaśnienia te są weryfikowane przez prokuraturę - mówił w lipcu 2005 r. reporterom "Wprost" Bogusław Słupik, ówczesny prokurator apelacyjny w Krakowie.
Rzecznik krakowskiej prokuratury Jerzy Balicki poinformował nas, że śledztwo, w którym sprawdzane są zeznania skruszonych gangsterów, a dotyczące związków polskich polityków z mafią, jest nadal prowadzone. - W żadnym z wątków nie umorzyliśmy postępowania, mimo że materiał jest trudny do zweryfikowania ze względu na upływ czasu i niemożność przesłuchania osób, które przebywają za granicą lub już nie żyją - stwierdził Balicki.
Drzwi w drzwi z mafiosami
Zeznania świadków koronnych DEA sugerujące przestępcze związki Pawła Piskorskiego nie są pierwszymi zarzutami przeciw temu politykowi. Kilka lat temu głośno było w mediach o spółdzielni mieszkaniowej Dembud, której jednym z założycieli był Piskorski. W wybudowanych przez spółdzielnię domach obok elity finansowej i politycznej zamieszkali m.in. Jarosław Sokołowski ps. Masa, jeden z byłych bossów gangu, i Andrzej Zieliński (Słowik), oskarżany o zlecenie zabójstwa gen. Papały. O kokainowych interesach Słowika opowiadali prokuraturze ci sami świadkowie koronni, którzy teraz sugerowali związki Piskorskiego z przestępcami. Jeden z nich często współpracował ze Słowikiem, utrzymywał biznesowe kontakty z Ryszardem Boguckim, zabójcą Andrzeja Kolikowskiego ps. Pershing. Kolikowski wynajmował lokal od Dembudu. W spółdzielni Dembud apartamenty kupili też bracia Danielakowie z kierownictwa grupy pruszkowskiej.
Do dziś wątpliwości budzą okoliczności powstania osiedla Dembudu, na którym mieszkali bossowie "Pruszkowa". Dembud nie miał problemu z wygraniem przetargu na drogie tereny, o które zabiegało wielu deweloperów. Na czele komisji przetargowej stał Jerzy Guz, współpracownik Pawła Piskorskiego z warszawskiego ratusza. Warunkiem zakupu działki było nienaruszenie terenów zielonych, które zajmowały 60 proc. ziemi. Spółdzielnia zlekceważyła ten zapis i na miejscu zieleni postawiła apartamentowiec, w którym mieszkanie kupił sam Piskorski. W zagadkowych okolicznościach Dembud wygrał też przetarg na działkę przy ulicy Grzybowskiej w centrum Warszawy, i to mimo że jego oferta nie spełniała warunków formalnych, a inni deweloperzy oferowali dwukrotnie wyższe sumy.
Zeznania obciążające Pawła Piskorskiego mogą przekreślić plany powrotu eurodeputowanego do wielkiej polskiej polityki. W tych planach mieści się nawet zastąpienie Donalda Tuska na stanowisku szefa PO. Na razie jednak - mimo zapowiedzi - prokuratorom nie udało się postawić byłemu prezydentowi nawet zarzutów dotyczących przestępstw popełnionych w ramach tzw. układu warszawskiego, choć wielokrotnie sugerowano, że miał on czerpać korzyści z realizacji stołecznych inwestycji.
Dowiedzieliśmy się, że około Wielkanocy przedstawiciele polskiej prokuratury i CBŚ będą w USA ponownie przesłuchiwać dwóch skruszonych gangsterów, oskarżonych w sprawach narkotykowych, którzy współpracują z DEA. Przesłuchania dwóch świadków koronnych i nowych osób, z którymi kontakt ułatwiły amerykańskie władze, ma umożliwić zweryfikowanie materiału dowodowego dotyczącego domniemanych powiązań przestępczych polskich polityków, w tym Pawła Piskorskiego.
Łącznik z Chicago
Zeznania obciążające eurodeputowanego PO pochodzą od dwóch świadków współpracujących z wymiarem sprawiedliwości USA. Przestępcze interesy zaczęli oni od sprowadzania do naszego kraju samochodów z USA - rzekomo jako mienia przesiedleńczego, co umożliwiało zwolnienie aut z cła. Następnie zajmowali się przemytem kokainy z Ameryki Południowej do Polski. Piskorskiego obciąża m.in. gangster Leszek P., którego główną bazą było Chicago. W latach 90. odsiadywał wyrok za przemyt narkotyków w Hondurasie, ale udało mu się zbiec z więzienia. Zeznał na przykład: "Wielokrotnie Marian W. mówił do mnie, że prowadził przestępcze interesy z ówczesnym prezydentem Warszawy Pawłem Piskorskim. Ja nie interesowałem się tą sprawą, dlatego nie znam szczegółów, poza tym iż wspólnie z Pawłem Piskorskim i jakimś Włochem zamierzali wyłudzić pieniądze z zagranicznego banku".
Marian W., o którym wspomina świadek, został przez amerykańskie władze federalne oskarżony o pomoc w przemycie ponad 100 kg kokainy z USA do krajów Europy Wschodniej. Według zeznań świadka DEA, Marian W. ma powody, by obawiać się o swe życie. Po pierwsze, nie rozliczył się z 2 mln USD zaliczki od bossa mafii pruszkowskiej Andrzeja Zielińskiego ps. Słowik. Nie dostarczył mu 600-800 kg kokainy - tak zeznał świadek. Dlatego był poszukiwany przez ludzi Słowika. Podobną kwotę Marian W. jest winny kolumbijskim baronom kokainowym. Pieniądze dla nich miał wpłacić na konto panamskiej spółki Speed Joyeros. Firma ta - zdaniem amerykańskich organów ścigania - służyła do prania pieniędzy na międzynarodową skalę.
Bardzo szlachetne kamienie
Świadek DEA Leszek P. zeznał polskiemu prokuratorowi: "Opinia o ich [szlachetnych kamieni] wartości miała być znacznie zawyżona. Te kamienie następnie miały stanowić zabezpieczenie dla banku odnośnie wyłudzonego kredytu i miały być ubezpieczone w towarzystwie Lloyd `s. O ile sobie dobrze przypominam, to w związku z wyłudzeniem tego kredytu (...) W. mówił, że spotykał się z Piskorskim [wówczas prezydentem Warszawy] jakiś Włoch. Według W., miał to być adwokat włoskiej Camorry. Te rozmowy były prowadzone po to, by omówić szczegóły związane z wyłudzeniem z banku kredytu przy okazji prowadzenia robót przy budowie warszawskiego metra".
Dowiedzieliśmy się, że krakowska prokuratura chce sprawdzić, czy bank wymieniany w zeznaniach gangsterów to londyński Goldman Sachs, który w okresie, gdy Paweł Piskorski był prezydentem Warszawy, zaoferował miastu przygotowanie emisji euro-obligacji dla sfinansowania dalszej budowy metra i stołecznej obwodnicy. Pośrednikiem w transakcji między miastem a bankiem miał być finansista Piotr Wassermann, znajomy sekretarza generalnego PO Grzegorza Schetyny, który w 1999 r. rekomendował go zarządowi KGHM jako specjalistę od operacji na międzynarodowych rynkach finansowych. Piskorski tłumaczy, że jego kontakt jako prezydenta Warszawy z londyńskim bankiem ograniczył się do kurtuazyjnego spotkania. - Plan budowy drugiej linii metra zakładał znalezienie prywatnego inwestora, czym ten bank nie był zainteresowany. Miasto z kolei nie było zainteresowane emisją obligacji, którą proponował bank. (...) dalszej współpracy z tym bankiem nie było - zapewnił "Wprost" Paweł Piskorski.
Politycy i gangsterzy
Dla eurodeputowanego platformy podjęta przez "Wprost" próba wyjaśnienia zarzutów, jakie pod jego adresem sformułowali świadkowie koronni, dowodzi, że padliśmy ofiarą manipulacji lub dezinformacji. Paweł Piskorski stanowczo zaprzeczył, jakoby miał kamienie szlachetne i próbował zaciągnąć kredyt w zagranicznym banku, zarówno we własnym imieniu, jak i jako prezydent Warszawy na budowę metra. Twierdzi, że nigdy nie miał do czynienia z Marianem W.- Nie znam tego pana i wydaje mi się, że nawet nie zetknąłem się z tym nazwiskiem, a co za tym idzie nie mogłem "prowadzić z nim interesów" - oświadczył, dodając, że oprócz kilku parlamentarzystów z Włoch nie zna żadnego prawnika z tego kraju.
Świadkowie obciążający Pawła Piskorskiego są dobrze znani krakowskiej Prokuraturze Apelacyjnej i funkcjonariuszom Centralnego Biura Śledczego z Nowego Sącza. O tym, że dotychczas byli wiarygodni, zapewnili dziennikarzy "Wprost" opiekujący się nimi oficerowie DEA. Na podstawie zeznań tych świadków w 2005 r. na wniosek krakowskiej prokuratury sąd aresztował osiem osób pod zarzutem przemytu kokainy do Polski. Wiosną 2005 r. w jednej z europejskich stolic DEA umożliwiła krakowskiemu prokuratorowi Markowi Woźniakowi i oficerom CBŚ pierwsze przesłuchanie. Wówczas zeznali oni, że Mieczysław Wachowski, sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, brał udział w przemycie kokainy. Mówili także o mafijnych powiązaniach Ireneusza Sekuły, wicepremiera w rządzie Mieczysława Rakowskiego, a potem posła SLD, który w 2000 r. zginął w niejasnych okolicznościach. - Podejrzani, składając wyjaśnienia do protokołu, rzeczywiście obciążyli grupę osób publicznych, w tym Mieczysława W. Wyjaśnienia te są weryfikowane przez prokuraturę - mówił w lipcu 2005 r. reporterom "Wprost" Bogusław Słupik, ówczesny prokurator apelacyjny w Krakowie.
Rzecznik krakowskiej prokuratury Jerzy Balicki poinformował nas, że śledztwo, w którym sprawdzane są zeznania skruszonych gangsterów, a dotyczące związków polskich polityków z mafią, jest nadal prowadzone. - W żadnym z wątków nie umorzyliśmy postępowania, mimo że materiał jest trudny do zweryfikowania ze względu na upływ czasu i niemożność przesłuchania osób, które przebywają za granicą lub już nie żyją - stwierdził Balicki.
Drzwi w drzwi z mafiosami
Zeznania świadków koronnych DEA sugerujące przestępcze związki Pawła Piskorskiego nie są pierwszymi zarzutami przeciw temu politykowi. Kilka lat temu głośno było w mediach o spółdzielni mieszkaniowej Dembud, której jednym z założycieli był Piskorski. W wybudowanych przez spółdzielnię domach obok elity finansowej i politycznej zamieszkali m.in. Jarosław Sokołowski ps. Masa, jeden z byłych bossów gangu, i Andrzej Zieliński (Słowik), oskarżany o zlecenie zabójstwa gen. Papały. O kokainowych interesach Słowika opowiadali prokuraturze ci sami świadkowie koronni, którzy teraz sugerowali związki Piskorskiego z przestępcami. Jeden z nich często współpracował ze Słowikiem, utrzymywał biznesowe kontakty z Ryszardem Boguckim, zabójcą Andrzeja Kolikowskiego ps. Pershing. Kolikowski wynajmował lokal od Dembudu. W spółdzielni Dembud apartamenty kupili też bracia Danielakowie z kierownictwa grupy pruszkowskiej.
Do dziś wątpliwości budzą okoliczności powstania osiedla Dembudu, na którym mieszkali bossowie "Pruszkowa". Dembud nie miał problemu z wygraniem przetargu na drogie tereny, o które zabiegało wielu deweloperów. Na czele komisji przetargowej stał Jerzy Guz, współpracownik Pawła Piskorskiego z warszawskiego ratusza. Warunkiem zakupu działki było nienaruszenie terenów zielonych, które zajmowały 60 proc. ziemi. Spółdzielnia zlekceważyła ten zapis i na miejscu zieleni postawiła apartamentowiec, w którym mieszkanie kupił sam Piskorski. W zagadkowych okolicznościach Dembud wygrał też przetarg na działkę przy ulicy Grzybowskiej w centrum Warszawy, i to mimo że jego oferta nie spełniała warunków formalnych, a inni deweloperzy oferowali dwukrotnie wyższe sumy.
Zeznania obciążające Pawła Piskorskiego mogą przekreślić plany powrotu eurodeputowanego do wielkiej polskiej polityki. W tych planach mieści się nawet zastąpienie Donalda Tuska na stanowisku szefa PO. Na razie jednak - mimo zapowiedzi - prokuratorom nie udało się postawić byłemu prezydentowi nawet zarzutów dotyczących przestępstw popełnionych w ramach tzw. układu warszawskiego, choć wielokrotnie sugerowano, że miał on czerpać korzyści z realizacji stołecznych inwestycji.
Więcej możesz przeczytać w 11/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.