Aż dziw, że wietrząca wszędzie spiski prawica nie bije na alarm. Bo gdzie padły pierwsze łabędzie? W Toruniu! Jaka to grypa? Ptasia! Przecież to oczywiste, że komuniści albo liberałowie sięgnęli po broń biologiczną.
Wreszcie objawił się jakiś sojusznik PiS. To młodzieżówka SLD z Pomorza Zachodniego, która zaapelowała o rozpisanie wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Młodzi socjaldemokraci przedstawili swe stanowisko jeszcze w wielu sprawach, ale nikt się o tym nigdy nie dowie. W każdym razie nie od nas.
Rysiek Bugaj ma jednak rację. SLD się zmienia, o czym świadczy fakt, że postkomuniści zainteresowali się przeszłością. Nawet napisali do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, żeby odwołał z Krajowej Rady Sądownictwa niejaką Ewę Stryczyńską, która spowodowała kiedyś groźny wypadek samochodowy. Tym samym pozbawiła się czegoś, co SLD nazywa "nienaganną przeszłością". Jak to dobrze, że ktoś dba o standardy. Herling-Grudziński i Czapski mają godnych następców. O nienagannej przeszłości, oczywiście.
A zwrot ku przeszłości trwa. W księgarniach pojawił się zbiór szkiców o Władysławie Gomułce, spłodzony przez intelektualne tuzy post- i komunistycznej lewicy. Złośliwi mówią, że powinien być dedykowany prezydentowi Kaczyńskiemu, ale nie jest. Można za to odnaleźć w książce nieznane dotychczas oblicze towarzysza Wiesława - skromnego, lecz charyzmatycznego bojownika o lepsze jutro. Acz nie dla Żydów.
Toczy się iście faustowska walka o duszę Wojciecha Olejniczka. Z jednej strony, atakuje młody Sławomir Sierakowski: zasadza się w modnych knajpach, sącząc do uszu i mózgu lidera SLD co nudniejsze kawałki z "Krytyki Politycznej". Inne rzeczy, i raczej do wątroby, sączy stary wyjadacz Krzysztof Janik. Czyni to w ponurych kazamatach partyjnej siedziby. Kto wygra? Stawiamy "Dzieła wszystkie Janiny Paradowskiej" na wątrobę.
Polacy to jednak straszne chamy. Najpierw napisał do nas czytelnik z donosem na Joannę Senyszyn. Diwa lewicy ponoć szła w feministycznej manifie z plastrem na ustach - że niby się w Polsce knebluje kobiety. Niedobry czytelnik wyraził nadzieję, że diwa się nie odknebluje przynajmniej do 1 maja. Wstrząśnięci głupawymi żartami weszliśmy na stronę internetową posłanki Senyszyn. I tam okazało się - o zgrozo! - że przed nami było tam tylko 85 odwiedzających. Tyle jest w Polsce feministek czy Senyszynów?
Nina Terentiew ma nową przyjaciółkę. To Maria Kaczyńska, z zawodu prezydentowa. Dziewczyny razem chodzą na zakupy, kawkę, plotkują. O pani Ninie to jakiś serial przyrodniczy trzeba by nakręcić. Co za żywotny gatunek! W IV Rzeczypospolitej czuje się równie dobrze, jak w III. W III było jej równie dobrze jak w PRL. Podobno nieźle sobie dawała radę także za sanacji i cara.
Krynica wszelkiej mądrości Marek Suski miał rację, gdy w swej słynnej sentencji stwierdził, iż są dziennikarze gorsi i lepsi. Gorsi plączą się po sejmowych kuluarach, czatując na Suskiego, a Tomasz Lis jedzie świętować swoje 40. urodziny do Barcelony, na mecz z Chelsea. Zawistnicy (czyli my) pocieszają się tym, że znacznie lepszy był pojedynek Arsenalu z Realem.
Z medialnych ploteczek. Podobno Adam Michnik chce, żeby ster "Gazety Wyborczej" przejął właśnie Tomasz Lis. Z kolei Helena Łuczywo wolałaby Jacka Żakowskiego. Okazuje się, że z Tytana ma się lepszy kontakt z rzeczywistością niż z "Wyborczej".
Rozbrat z polityką bierze Łukasz Pawłowski - człowiek, dzięki któremu Jan Rokita gubił się tylko na dwie godziny, a nie na zawsze. Ech, pusto będzie bez niego w Sejmie. Niewielu potrafi zakląć tak melodyjnie i siarczyście jak dawny asystent Jana Marii.
ko-ali-cja&[email protected]
Wreszcie objawił się jakiś sojusznik PiS. To młodzieżówka SLD z Pomorza Zachodniego, która zaapelowała o rozpisanie wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Młodzi socjaldemokraci przedstawili swe stanowisko jeszcze w wielu sprawach, ale nikt się o tym nigdy nie dowie. W każdym razie nie od nas.
Rysiek Bugaj ma jednak rację. SLD się zmienia, o czym świadczy fakt, że postkomuniści zainteresowali się przeszłością. Nawet napisali do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, żeby odwołał z Krajowej Rady Sądownictwa niejaką Ewę Stryczyńską, która spowodowała kiedyś groźny wypadek samochodowy. Tym samym pozbawiła się czegoś, co SLD nazywa "nienaganną przeszłością". Jak to dobrze, że ktoś dba o standardy. Herling-Grudziński i Czapski mają godnych następców. O nienagannej przeszłości, oczywiście.
A zwrot ku przeszłości trwa. W księgarniach pojawił się zbiór szkiców o Władysławie Gomułce, spłodzony przez intelektualne tuzy post- i komunistycznej lewicy. Złośliwi mówią, że powinien być dedykowany prezydentowi Kaczyńskiemu, ale nie jest. Można za to odnaleźć w książce nieznane dotychczas oblicze towarzysza Wiesława - skromnego, lecz charyzmatycznego bojownika o lepsze jutro. Acz nie dla Żydów.
Toczy się iście faustowska walka o duszę Wojciecha Olejniczka. Z jednej strony, atakuje młody Sławomir Sierakowski: zasadza się w modnych knajpach, sącząc do uszu i mózgu lidera SLD co nudniejsze kawałki z "Krytyki Politycznej". Inne rzeczy, i raczej do wątroby, sączy stary wyjadacz Krzysztof Janik. Czyni to w ponurych kazamatach partyjnej siedziby. Kto wygra? Stawiamy "Dzieła wszystkie Janiny Paradowskiej" na wątrobę.
Polacy to jednak straszne chamy. Najpierw napisał do nas czytelnik z donosem na Joannę Senyszyn. Diwa lewicy ponoć szła w feministycznej manifie z plastrem na ustach - że niby się w Polsce knebluje kobiety. Niedobry czytelnik wyraził nadzieję, że diwa się nie odknebluje przynajmniej do 1 maja. Wstrząśnięci głupawymi żartami weszliśmy na stronę internetową posłanki Senyszyn. I tam okazało się - o zgrozo! - że przed nami było tam tylko 85 odwiedzających. Tyle jest w Polsce feministek czy Senyszynów?
Nina Terentiew ma nową przyjaciółkę. To Maria Kaczyńska, z zawodu prezydentowa. Dziewczyny razem chodzą na zakupy, kawkę, plotkują. O pani Ninie to jakiś serial przyrodniczy trzeba by nakręcić. Co za żywotny gatunek! W IV Rzeczypospolitej czuje się równie dobrze, jak w III. W III było jej równie dobrze jak w PRL. Podobno nieźle sobie dawała radę także za sanacji i cara.
Krynica wszelkiej mądrości Marek Suski miał rację, gdy w swej słynnej sentencji stwierdził, iż są dziennikarze gorsi i lepsi. Gorsi plączą się po sejmowych kuluarach, czatując na Suskiego, a Tomasz Lis jedzie świętować swoje 40. urodziny do Barcelony, na mecz z Chelsea. Zawistnicy (czyli my) pocieszają się tym, że znacznie lepszy był pojedynek Arsenalu z Realem.
Z medialnych ploteczek. Podobno Adam Michnik chce, żeby ster "Gazety Wyborczej" przejął właśnie Tomasz Lis. Z kolei Helena Łuczywo wolałaby Jacka Żakowskiego. Okazuje się, że z Tytana ma się lepszy kontakt z rzeczywistością niż z "Wyborczej".
Rozbrat z polityką bierze Łukasz Pawłowski - człowiek, dzięki któremu Jan Rokita gubił się tylko na dwie godziny, a nie na zawsze. Ech, pusto będzie bez niego w Sejmie. Niewielu potrafi zakląć tak melodyjnie i siarczyście jak dawny asystent Jana Marii.
ko-ali-cja&[email protected]
Więcej możesz przeczytać w 11/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.