Jak Teksański
Philipp Meyer „Syn”
Czwarta Strona
W USA tradycjaUSA tradycja Great American Novel (wielkiej powieści amerykańskiej) wciąż jest żywa. I wciąż znajdują się autorzy, którzy próbują pisać, z epickim rozmachem, o historii i współczesności Stanów Zjednoczonych. A co jakiś czas zdarzają się i tacy, którzy robią to z sukcesem. Przypadek najnowszy to Philipp Meyer, autor „Syna”, sagi rodu McCulloughów (którą już wkrótce zobaczymy na telewizyjnych ekranach z Pierce’em Brosnanem w roli głównej). Najciekawszy wątek tej opowieści, obejmującej ponad półtora wieku – od lat 40. XIX w. po współczesność – można nazwać tytułem piosenki zespołu Hey „Teksański”. Poznajemy mianowicie niesamowitą i słabo znaną, nawet w samychStanach, historię regionu położonego na styku kultur hiszpańskiej i anglosaskiej. Obszaru targanego wojnami meksykańsko-indiańsko-amerykańskimi i, wcale licznymi, rzeziami, gdzie sąsiedzi stawali przeciw sąsiadom. Opowiedziane jest to z perspektywy trojga bohaterów: założyciela dynastii pułkownika Eliego, który uczynił swoją rodzinę potężną, tworząc jedną z największych farm w Teksasie; jego syna Petera, zmagającego się z poczuciem winy, bo nie zapobiegł mordowi na rodzinie Garciów, oraz Jeanne, wnuczki patriarchy roku, która z McCulloughów uczyniła naftowych potentatów. Czyta się to fantastycznie, mimo że pisarz w zasadzie nie odkrywa tu Ameryki, że tak się wyrażę. Pozostałe wątki książki są już opisane: o białym wychowującym się u Indian czytaliśmy choćby w „Małym wielkim człowieku”, a o nafciarzach traktuje choćby powieść Uptona Sinclaira przeniesiona później na ekran jako „Aż poleje się krew”. Imponuje jednak narracyjna sprawność autora, a obrazy z życia Indian, pi onierów i czasów, gdy Ameryka była jeszcze arkadią, zostają w pamięci.
Mistrzowski przekład
Recenzowanie „Mistrza i Małgorzaty” sensu nie ma, bo to jedna z najważniejszych powieści XX w. Arcydzieła literatury obcej swój żywot zawdzięczają jednak tłumaczom. I właśnie dostaliśmy nowy przekład powieści Bułhakowa autorstwa rodzinnego tria Przebindów. Przekład bardzo dobry, może nawet lepszy od tego, do którego przyzwyczajeni są wielbiciele powieści. Ja jednak pozostanę przy tamtym, stworzonym przez Irenę Lewandowską i Witolda Dąbrowskiego. Może i ma wady, ale też błyski geniuszu.
Michaił Bułhakow „Mistrz i Małgorzata”
Znak
Tymianek i zbrodnia
W Wielkiej Brytanii potrafią pisać literaturę środka, także tę dotykającą wielkich traum. Dowodem powieść Evy Makis, której tłem jest rzeź Ormian z początku XX w. Urodzona już w Anglii Katerina po śmierci ukochanej babci sięga po skrzyneczkę z jej przepisami. Z ich pomocą wskrzesza smaki dzieciństwa i wpada na trop ponurej przeszłości rodziny. Jedzie na Cypr, gdzie wiodą tropy zaginionych krewnych. Zaginionych, wydawałoby się, bezpowrotnie.
Eve Makis „Listy pachnące tymiankiem”
W.A.B.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.