Publicyści w USA przeżywają ostatnio falę zaskoczeń. Najpierw zdziwił ich świetny wynik Bernie’ego Sandersa. Socjaldemokratycznego intelektualisty o siwej czuprynie żyjącej własnym życiem, który ni w ząb nie pasuje do obrazu polityki, do jakiej przyzwyczaiły nas telewizje. Wyreżyserowanej, opartej na pracy konsultantów i PR-owców. Gdzie każde słowo jest przemyślane i zbadane pod kątem grupy docelowej. Kolejna niespodzianka okazała się jednak bolesna. Sukces Donalda Trumpa, którego poglądy, kolejne gafy i skandale wykreśliłyby niejednego z wyścigu nie tylko o stanowisko prezydenta, ale i burmistrza większego miasta. Bogatego populisty występującego przeciw wszystkiemu, co jeszcze niedawno Zachód uznawał za swoje wartości. Filmowcy jednak uważnie trzymają rękę na pulsie społecznych nastrojów. Od dawna diagnozują kryzys i ostrzegają, że Stany zmierzają w niepokojącą stronę. Państwotwórcza niegdyś kinematografia stała się posępna, a ton nadają jej twórcy spoza Hollywood. Na festiwalach propozycje z USA pełne są goryczy, przemocy i zawodu współczesnością. Zawodu, który dał o sobie znać w wyborczych decyzjach obywateli światowego mocarstwa.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.