Jajeczna bomba wybuchła kilka dni temu, gdy Lidl zapowiedział, że do 2025 r. chce całkowicie zrezygnować ze sprzedaży jaj pochodzących od kur z hodowli klatkowej. Można by było przejść obok tej informacji obojętnie, w sumie niemiecka sieć to kilkaset sklepów w Polsce, gdyby nie trzy fakty. Po pierwsze, na świecie ten trend jest już widoczny od co najmniej kilku lat. Po drugie, polskie dyskonty i markety walczą ze sobą na śmierć i życie, więc można przypuszczać, że śladami Lidla pójdą inni. A po trzecie, polska jajeczna potęga swój model biznesowy oparła na sprzedaży jaj do sieciówek znajdujących się w kraju (ok. 60 proc. sprzedaży) oraz na eksporcie (40 proc.).
Krajowi producenci mają się więc czego bać. 90 proc. z nich postawiło na olbrzymie fermy, gdzie w klatkach zamkniętych są setki tysięcy kur znoszących jaja na akord. Branża stoi więc przed zakrętem, a Polaków mogą czekać podwyżki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.