Zbiera pani rodzinne pamiątki?
Jest ich niewiele. Tak jak w większości starych polskich domów, wojna praktycznie wszystko zniszczyła.
Zdjęcia?
Trochę. I laska po pradziadku Władysławie Grabskim, przedwojennym premierze, na której w ostatnich latach życia wspierał się mój tata. Jest też fotel pradziadka Stanisława Wojciechowskiego, byłego prezydenta. Są obrazy babci Zofii i książki. Do niedawna mieliśmy odłamek szrapnela. W czasie zamachu majowego wpadł do pokoju mojej babci Zosi w Belwederze, na szczęście nikomu nic się wtedy nie stało. Kilka lat temu oddaliśmy tę pamiątkę do muzeum.
Rodowej porcelany nie ma?
Może kilka filiżanek. W Polsce porcelana tłukła się dość często w wyniku działań powstańczych i wojennych. My i tak mamy szczęście, bo ocalały Gołąbki, a właściwie dom w Grabkowie, bo tak kiedyś nazywał się ten majątek. Szczęśliwy, wielopokoleniowy, otwarty dom, w którym bywali wspaniali ludzie, także moi pradziadkowie, Stanisław Wojciechowski, który znalazł w nim schronienie po powstaniu i spędził z prababcią ostatnie lata życia. To dom, w którym się urodziłam, mieszkam i chcę umrzeć. Już piąte pokolenie naszej rodziny znalazło tu swoje miejsce na ziemi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.