Zbychu Ziobro zapowiedział, że jakby co, to on rzuca w diabły Brukselę i wraca do Polski, iżby tu sobie poministrzyć. Deklarację tę przyjęło hucznymi oklaskami 200 mieszkańców Płocka. Dziwna historia. Skąd w Płocku wzięło się tylu Belgów? Bo przecież tylko ich mogło tak uradować oświadczenie pogromcy doktora G.
Aleksander Kwaśniewski, chwilowo oszczędzany przez filipińskie wirusy, przejechał się po premierze i prezydencie. Ich wspólne wyjazdy na wszelkie szczyty uznał za kompromitujący przejaw polskiej zaściankowości. No, na wspólnym szczytowaniu to się prezio zna jak mało kto. Pamiętacie, jak wespół z Leszkiem Millerem wyrywali sobie polska flagę, kiedy wchodziliśmy do unii? Byli tam jedynym duetem. Acz trzeba Kwaśniewskiemu przyznać, że był wtedy trzeźwy i nie owijał się sztandarem, co zdarzało się wcześniej.
Fakt faktem, że prezydentowi Kaczyńskiemu się odwidziało i zapragnął nagle pojechać na szczyt UE do Pragi. Chociaż miał jeździć na szczyty NATO, a premierowi zostawić Europę. Odmieniło mu się prawdopodobnie dlatego, że chciałby się spotkać z Barackiem Obamą. Nieszczęsny prezydent USA może doznać lekkiego dysonansu poznawczego, kiedy okaże się, że Kaczor wcale nie ma na imię Donald, a Donald to tak naprawdę Kieł.
– Pan prezydent nie łamie nigdy żadnych ustaleń – obwieścił Misio Kamiński, ą propos złamania przez prezydenta ustaleń dotyczących szczytów. W sumie w najważniejszej kwestii prezydent słowa dotrzymał: pozwolił Kamińskiemu kandydować do Brukseli. Po co się go czepiać o jakieś drugorzędne pierdoły?
Najlepiej poinformowany tygodnik dowiedział się, że PEACE ciągnie na listy wyborcze Gabriela Janowskiego. Tak, tego który w tajemniczy, wręcz nadprzyrodzony sposób pozbywał się siuśków, okupując mównicę sejmową. Janowski ma być odpowiedzią na hity transferowe PO. Z PE- PE- ACE dzieje się coś ciekawego – ściga się z koszmarnymi opiniami na swój temat. I jak przystało na partię Jarosława Kaczyńskiego – wygrywa!
Ściągając Janowskiego na listy, prezes Kaczyński chce pokazać, że PEACE jest partią zasłużoną dla polskiej wsi. Och, bez dwóch zdań. W robieniu wiochy nie ma sobie równych.
Aleksandr Kwaśniewski przejechał się po Instytucie Pamięci Narodowej i zaraz potem się dowiedział, że był agentem SB. Tak to oburzyło posłów SLD, że zgromadzili się w Sejmie całą kupą, po czym z kupy wylał się Rychu Kalisz i zażądał odwołania prezesa Kurtyki. Drodzy komuniści! Odrobinę konsekwencji! Dopiero co domagaliście się szacunku dla spracowanych generałów Służby Bezpieczeństwa, a teraz szalejecie, że ktoś robi z prezia „Alka". To my już nic nie rozumiemy. SB-ecy w końcu są cool czy nie?
Lech Kaczyński zasmakował w szczytowaniu i zorganizował kolejny szczyt społeczny u siebie. Antykryzysowy. Wpadł premier, wpadło paru innych gości, a prezydent zaproponował stworzenie Narodowej Rady Rozwoju. Cały wielki Pałac, tłumy doradców, ministrów oraz spin doktorków, do tego jeszcze Ryszard Bugaj i jego broda. I wszyscy ci ludzie razem, strasznie się natężając, wymyślili, że trzeba powołać jakąś radę. Szczerze mówiąc, to Kononowicz też mógłby na to wpaść. A wyszłoby taniej.
W Telewizji Burdelicznej to był dziwny tydzień. Hanna Lis wyzdrowiała i prowadziła po chorobie „Wiadomości", więc można się było przekonać na własne oczy, że nie symulowała. Z kolei prezes Farfał nie odwołał Agnieszki Romaszewskiej-Guzy, którą powołał tydzień temu, bo dwa tygodnie temu ją odwołał. Natomiast jego samego chce odwołać niejaki Rudomino, który… Za tydzień odcinek 2352.
Aktywny ostatnio Duży Kaczor zauważył, że w Polsce zagrożona jest wolność słowa. Nie to, żebyśmy cieszyli się z nasyłania kontroli na Uniwersytet Jagielloński z powodu książki Zyzaka, ale mamy wrażenie, że wolność słowa jest wyjątkowo podatna na tzw. logikę Kalego. Polega to na tym, że porównanie prezydenta Kaczyńskiego do kartofl a jest haniebne i obraźliwe, ale domniemywanie, że Wałęsa pochodzi z Saturna (pewnie dlatego wysłano w te okolice autograf Michnika), to już interesująca hipoteza. Oczywiście, działa to i na odwrót: wyzywanie prezydenta Kaczyńskiego to prawo do krytyki, ale gmeranie w życiu Wałęsy to szarganie świętości. I tak to jest z tą wolnością słowa.
Aleksander Kwaśniewski, chwilowo oszczędzany przez filipińskie wirusy, przejechał się po premierze i prezydencie. Ich wspólne wyjazdy na wszelkie szczyty uznał za kompromitujący przejaw polskiej zaściankowości. No, na wspólnym szczytowaniu to się prezio zna jak mało kto. Pamiętacie, jak wespół z Leszkiem Millerem wyrywali sobie polska flagę, kiedy wchodziliśmy do unii? Byli tam jedynym duetem. Acz trzeba Kwaśniewskiemu przyznać, że był wtedy trzeźwy i nie owijał się sztandarem, co zdarzało się wcześniej.
Fakt faktem, że prezydentowi Kaczyńskiemu się odwidziało i zapragnął nagle pojechać na szczyt UE do Pragi. Chociaż miał jeździć na szczyty NATO, a premierowi zostawić Europę. Odmieniło mu się prawdopodobnie dlatego, że chciałby się spotkać z Barackiem Obamą. Nieszczęsny prezydent USA może doznać lekkiego dysonansu poznawczego, kiedy okaże się, że Kaczor wcale nie ma na imię Donald, a Donald to tak naprawdę Kieł.
– Pan prezydent nie łamie nigdy żadnych ustaleń – obwieścił Misio Kamiński, ą propos złamania przez prezydenta ustaleń dotyczących szczytów. W sumie w najważniejszej kwestii prezydent słowa dotrzymał: pozwolił Kamińskiemu kandydować do Brukseli. Po co się go czepiać o jakieś drugorzędne pierdoły?
Najlepiej poinformowany tygodnik dowiedział się, że PEACE ciągnie na listy wyborcze Gabriela Janowskiego. Tak, tego który w tajemniczy, wręcz nadprzyrodzony sposób pozbywał się siuśków, okupując mównicę sejmową. Janowski ma być odpowiedzią na hity transferowe PO. Z PE- PE- ACE dzieje się coś ciekawego – ściga się z koszmarnymi opiniami na swój temat. I jak przystało na partię Jarosława Kaczyńskiego – wygrywa!
Ściągając Janowskiego na listy, prezes Kaczyński chce pokazać, że PEACE jest partią zasłużoną dla polskiej wsi. Och, bez dwóch zdań. W robieniu wiochy nie ma sobie równych.
Aleksandr Kwaśniewski przejechał się po Instytucie Pamięci Narodowej i zaraz potem się dowiedział, że był agentem SB. Tak to oburzyło posłów SLD, że zgromadzili się w Sejmie całą kupą, po czym z kupy wylał się Rychu Kalisz i zażądał odwołania prezesa Kurtyki. Drodzy komuniści! Odrobinę konsekwencji! Dopiero co domagaliście się szacunku dla spracowanych generałów Służby Bezpieczeństwa, a teraz szalejecie, że ktoś robi z prezia „Alka". To my już nic nie rozumiemy. SB-ecy w końcu są cool czy nie?
Lech Kaczyński zasmakował w szczytowaniu i zorganizował kolejny szczyt społeczny u siebie. Antykryzysowy. Wpadł premier, wpadło paru innych gości, a prezydent zaproponował stworzenie Narodowej Rady Rozwoju. Cały wielki Pałac, tłumy doradców, ministrów oraz spin doktorków, do tego jeszcze Ryszard Bugaj i jego broda. I wszyscy ci ludzie razem, strasznie się natężając, wymyślili, że trzeba powołać jakąś radę. Szczerze mówiąc, to Kononowicz też mógłby na to wpaść. A wyszłoby taniej.
W Telewizji Burdelicznej to był dziwny tydzień. Hanna Lis wyzdrowiała i prowadziła po chorobie „Wiadomości", więc można się było przekonać na własne oczy, że nie symulowała. Z kolei prezes Farfał nie odwołał Agnieszki Romaszewskiej-Guzy, którą powołał tydzień temu, bo dwa tygodnie temu ją odwołał. Natomiast jego samego chce odwołać niejaki Rudomino, który… Za tydzień odcinek 2352.
Aktywny ostatnio Duży Kaczor zauważył, że w Polsce zagrożona jest wolność słowa. Nie to, żebyśmy cieszyli się z nasyłania kontroli na Uniwersytet Jagielloński z powodu książki Zyzaka, ale mamy wrażenie, że wolność słowa jest wyjątkowo podatna na tzw. logikę Kalego. Polega to na tym, że porównanie prezydenta Kaczyńskiego do kartofl a jest haniebne i obraźliwe, ale domniemywanie, że Wałęsa pochodzi z Saturna (pewnie dlatego wysłano w te okolice autograf Michnika), to już interesująca hipoteza. Oczywiście, działa to i na odwrót: wyzywanie prezydenta Kaczyńskiego to prawo do krytyki, ale gmeranie w życiu Wałęsy to szarganie świętości. I tak to jest z tą wolnością słowa.
Więcej możesz przeczytać w 15/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.