Oto Sandra, młoda kobieta. Dla ciebie jest zwykłym człowiekiem, ale dla pogromców chorób rodem z XXI w. – przede wszystkim nośnikiem genetycznego kodu podatnego na manipulację. Sandra cierpiała na LPLD, rzadką dziedziczną chorobę, która uniemożliwia trawienie tłuszczów – aby przeżyć, musiała być na restrykcyjnej diecie. Ale już nie musi – w nogi wstrzyknięto jej wirusa, który naprawił kod. Przedostał się do mięśni, gdzie wymienił uszkodzony gen w komórkach. Sandra może wreszcie spróbować, jak smakują pączki. Wirus naprawiający geny? Brzmi jak science fiction. Jednak pod koniec 2012 r. Komisja Europejska zatwierdziła lek zażyty przez Sandrę o nazwie Glybera do sprzedaży w Europie. Terapia dla jednej osoby kosztuje na razie zawrotne 4 mln zł, ale przełom już jest: to pierwszy komercyjny lek wykorzystujący terapię genową na Zachodzie oraz drugi, po Chinach, na świecie. I na pewno nie ostatni, bo majstrowanie przy kodzie genetycznym to przyszłość medycyny.
Kodowanie człowieka
– Terapia genowa, czyli wprowadzenie do organizmu materiału genetycznego, aby zapobiec chorobie lub ją usunąć, rozbudziła ogromne nadzieje – mówi Justyna Zaborowska, biolog molekularna z Uniwersytetu w Oksfordzie. – Ludzkość przyjęła, że kodem genetycznym można manipulować tak samo jak komputerowym, a człowiek to po prostu biologiczna maszyna, którą można ulepszać i naprawiać. Ingerencja w sam kod, by zmieniać ciało, to niesamowita perspektywa.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.