Sądząc po koszulkach noszonych przez młodych ludzi i naklejkach na samochodach, powstanie warszawskie wydaje się mitem, do którego młodzi coraz częściej się odwołują. Jak to się stało?
To proste. Powstańcy warszawscy zajęli miejsce, którego nie potrafiła zająć „Solidarność” ze swoim mitem walki o niepodległość.
Dlaczego ?
Państwo nie potrafiło dobrze opowiedzieć historii „Solidarności”. Związek też popełnił błąd, bo wciąż funkcjonuje pod tą samą nazwą, komentując to, co się dzieje na scenie politycznej. Sam się przez to demitologizuje. Nie potrafił też stworzyć instytucji, która opowiedziałaby o jego zasługach. Nawet Gdańskowi nie udało się przebić z komunikatem, że właśnie tam komuna się załamała, rozpoczął się upadek, który zmienił świat. Dla większości ludzi na świecie symbolem upadku komunizmu jest zburzenie muru berlińskiego, a nie strajki w Trójmieście. Wobec tego powstanie stało się najważniejszym mitem wspólnotowym. Również z tego powodu, że szlachetni powstańcy, którzy wzięli w nim udział, ponieśli druzgocącą klęskę. Wiele narodów na takich klęskach zbudowało swoją legendę. Izrael ma fortecę Masadę, Amerykanie bitwę pod Alamo, kultura śródziemnomorska obrońców z Termopil, a my swoich bohaterów z powstania warszawskiego.
Czy ten mit nie staje się jednak odrealniony, oderwany od rzeczywistości? Pamiętam, że mnie jeszcze walczący w Warszawie opowiadali o cierpieniu, strachu, śmierci, a dziś w tej narracji zaczynają dominować fajna przygoda, bohaterstwo i kolorowe obrazki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.