Józef Oleksy wciąż opowiada o prowokacji i zamachu stanu, które pan przeprowadził na jego rząd.
Czuję się dotknięty, że powtarza tę nieprawdę jak katarynka. Nie będę się z nim sądził, ale trudno mi zostawić tę sprawę bez komentarza. Przez 15 lat wyjaśniały to prokuratury i sądy. Pan Oleksy powinien te orzeczenia szanować, a nie opowiadać o zamachu, którego nie było.
Pamięta pan, jak to się zaczęło?
Na temat samej sprawy i umorzenia nie chcę rozmawiać, bo wszystko jest tajne.
Oleksy jest premierem, pan ministrem w jego rządzie. 4 sierpnia 1995 r. zaprasza pan na rozmowę ministra spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego i w towarzystwie oficerów UOP informuje go o podejrzeniach współpracy premiera z rosyjskim wywiadem.
Premiera nie mogłem poinformować, bo istniały wobec niego podejrzenia.
Trzeba mieć nerwy ze stali, żeby wiedząc o tym, spotykać się z nim i nie zdradzić się nawet gestem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.