Marta Krzeptowska, młoda Polka na wakacjach, właśnie miała zasiąść do śniadania i porannej kawy w Barcelonie. – Niosłam tacę do stolika, gdy nagle ktoś wyrwał mi torebkę. Taca się rozbiła, a złodziej uciekł z łupem – opowiada Marta. – W środku paszport, pieniądze, wszystko. Od razu poszłam na policję, gdzie zobaczyłam tłum ludzi z całego świata w podobnej sytuacji. Podobnych kradzieży w ciągu 14 dni w Hiszpanii Marta widziała na własne oczy kilka. – Zostałam ofiarą tak zwanego gangu turystów – mówi Marta. – To ludzie z zagranicy, którzy traktują złodziejstwo jako wakacyjną pracę. Znalezienie ich jest w zasadzie niemożliwe. Jeśli nie mamy twardych dowodów, policja od razu umarza postępowanie.
Nigdy w portfelu
Jarosław Łasiński, zastępca dyrektora departamentu konsularnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, uważa, że kradzież warto zgłosić na policję wtedy, gdy w momencie utraty dokumentów znajdujemy się daleko od konsulatu. – Dokumenty potwierdzające utratę dokumentu tożsamości z policji są lepsze niż brak jakichkolwiek dokumentów, szczególnie do czasu, gdy zapukamy do drzwi konsulatu lub ambasady – mówi Łasiński. – Jeśli jednak konsulat jest w pobliżu, można od razu się tam udać. O naszej utracie dokumentów policja i tak się dowie, a my zaoszczędzimy trochę czasu.
Jak się okazuje, Polacy często tracą paszporty niejako przy okazji. – Paszport raczej nie przyda się złodziejowi – wyjaśnia Łasiński. – Nowe biometryczne paszporty z elektronicznym chipem są zabezpieczone przed ingerencją osób trzecich. Bardzo trudno je podrobić, więc na ich przejęciu mogłoby zależeć co najwyżej polskim fałszerzom. Jeśli jednak ktoś kradnie nam paszport za granicą, możemy być niemal pewni, że celem kradzieży jest portfel. Pamiętam sytuacje, gdy konsulaty otrzymywały paszporty od miejscowych władz: złodzieje podrzucali je do skrzynek pocztowych, a poczta za pośrednictwem policji zwracała je do urzędów.
Będąc za granicą, warto więc trzymać paszport i portfel w różnych miejscach. Warto też mieć w zanadrzu kserokopię pierwszych stron paszportu, która w razie utraty dokumentu umożliwi szybszą identyfikację. Tak było w przypadku Marty, której dane urzędnicy konsularni szybko odnaleźli w systemie na podstawie kserokopii. Dzięki temu w ciągu kilku godzin otrzymała paszport tymczasowy. – To specjalny paszport o krótkiej dacie ważności, od kilku dni do dwunastu miesięcy, który zapewni poszkodowanej osobie bezpieczny powrót do Polski – mówi Łasiński.
Pożyczka od konsula
Marta otrzymała także od konsulatu pomoc finansową, którą zwróciła konsulatowi po powrocie do Polski. – Konsulaty w pierwszej kolejności chcą pomóc obywatelowi tak, aby mógł radzić sobie sam – mówi Łasiński. – Pomagamy uzyskać kontakt z bankiem, zablokować telefon czy skontaktować się z rodziną, która może przekazać pieniądze poszkodowanemu poprzez wpłatę na specjalne konto MSZ. Niektóre banki umożliwiają też wypłatę pieniędzy na hasło, bez konieczności posiadania karty czy dowodu tożsamości – tłumaczy Łasiński. – Gdy jednak jest niedziela, święto bądź wylot do kraju nie cierpi zwłoki, konsul może udzielić pomocy finansowej za zobowiązaniem zwrotu. W razie niezwrócenia pomocy konsulat przekazuje stosowną informację do urzędu skarbowego.
Pracownicy konsularni przyznają, że czasem znajdują się naciągacze, którzy „gubią” paszporty z premedytacją, bo chcą wyłudzić od polskich ambasad czy konsulatów pieniądze na powrót z wakacji. Kalkulacja jest prosta: wyrobienie nowego paszportu to kilkaset złotych, a bilet, na przykład z USA, nawet kilka tysięcy. Wicedyrektor Łasiński mówi jednak, że próby wyłudzenia pomocy finansowej kilka razy z rzędu skazane są na niepowodzenie: – Pracownicy konsularni przed udzieleniem pożyczki mogą sprawdzić, czy dana osoba nie figuruje na liście dłużników.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.