Bundeskunsthalle w Bonn, jedyną rządową galerię sztuki w Niemczech, otworzyła w 1992 r. wystawa "Territorium Artis", przygotowana przez wizjonera sztuki nowoczesnej, pierwszego dyrektora Centrum Pompidou Pontusa Hultena. Sale na parterze i w podziemiach zajęły dzieła stu najwybitniejszych (zdaniem kuratora) artystów XX wieku. Piętra i tarasy na dachu okazałego budynku zajęły obrazy, rysunki, grafiki oraz kolorowe, pękate figury z żywicy i majolikowe rzeźby ogrodowe Niki de Saint Phalle. W ten sposób "Territorium Artis" zamieniło się w "Confiteor Artis" jednego z najbardziej wpływowych ludzi sztuki, a jego ulubiona artystka wywindowana została na pozycję wyłączoną z normatywnej skali wartości, jaką przyjęto dla twórczości artystycznej XX wieku. Niki de Saint Phalle zdobyła wysoką pozycję w sztuce europejskiej bardzo wcześnie i niewątpliwie dzięki szczególnym zbiegom okoliczności. Znalazła się ze swoimi pomysłami we właściwym miejscu i czasie. Urodzona we Francji, wychowana w USA, trafiła w orbitę najciekawszych kręgów artystycznych obydwu krajów. Jej pierwszym wystawom patronowali zarówno dzisiejsi klasycy amerykańskiego popartu (Robert Rauschenberg, Larry Rivers, Frank Stella, Jasper Johns), jak i francuscy nowi realiści popierani przez papieża francuskiej krytyki Pierre'a Restany'ego.
Obrazy rozstrzelane W 1960 r. trzydziestoletnia Niki poznała Pontusa Hultena, a w roku następnym uczestniczyła w wielkiej wystawie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Paryżu, uznanej za programową dla ówczesnych tendencji zacierania granic między obrazem a rzeźbą. Już wówczas miała za sobą serię malarskich asamblaży, o powierzchni wchłaniającej przedmioty codziennego użytku - "obiekty znalezione" - tworzące wielopoziomowe konstelacje znaczeń, a w konsekwencji przez swój autentyzm przystające idealnie do nowej definicji realizmu. W konstrukcji przypominające nieco combine paintings, za które Rauschenberg dostał weneckie Złote Lwy w 1964 r. Ale młoda artystka nie ciągnęła tego wątku. Interesowała ją akcja, współdziałanie z widzem prowadzące do osiągnięcia swoistego katharsis - oczyszczenia. Przygotowała serię obiektów - obrazów, których ostateczna forma została ukształtowana w procesie autentycznego rozstrzelania, kiedy powierzchnia dzieła była rozrywana pociskiem i ujawniały się jego podskórne tkanki. "Wtedy to Niki uderza jak grom, dokonuje decydującego przełomu" - napisze po latach Pierre Restany, który także próbował swych strzeleckich umiejętności, celując do obrazów artystki.
Przez otwarte krocze Akcjonizm Niki de Saint Phalle nie trwał długo. Nadeszła pora powrotu do kobiecości. Jej francuskim symbolem jest niewinna kurtyzana Nana z powieści Emila Zoli. Podobnie jak Alina Szapocznikow Niki odkryła nowe tworzywo rzeźbiarskie - żywicę poliestrową, doskonały materiał do formowania lekkich, przenośnych figur. Szapocznikow używała żywicy do odciskania własnego ciała i wizerunku. Oddawała się eschatologii, ocalała od zapomnienia ciało skazane na śmierć. De Saint Phalle afirmowała radosną płodność życia. W 1966 r. Pontus Hulten otworzył w Moderna Museet w Sztokholmie pierwszą w historii wystawę na temat erotyzmu, która wstrząsnęła Europą. Głównym - i jedynym zapamiętanym przez historię dziełem - jest "Ona", monstrualna leżąca figura, długa na 27 metrów, "zabawkowo" pokolorowana apoteoza kobiecości, zapraszająca do swego wnętrza przez otwarte krocze. Trzeba było widzieć kolejki chętnych do zwiedzania tego wnętrza, które przeszły do historii razem z rzeźbą Niki de Saint Phalle. Właśnie pokraczna, jaskrawo pomalowana, fikająca nogami Nana stała się znakiem rozpoznawczym artystki na resztę jej życia. Niektóre egzemplarze wprawione w ruch przez maszyny-rzeźby Jeana Tinguely'ego kręcą się w fontannie przy Centrum Pompidou w Paryżu. Inne zaludniają "Ogród tarota" w Toskanii - dzieło życia artystki, otwarte po latach żmudnej pracy w 1998 r. Jeszcze inne, rozrzucone po świecie, zdobią miasta i rezydencje.
Tu i teraz To, co pozostało w rękach autorki, stało się przedmiotem dwóch donacji. Część dorobku artystka przekazała do Sprengel Museum w Hanowerze. Ogromny dar, złożony zarówno z wczesnych dzieł, jak i wielu obiektów okresu dojrzałego, uzupełniony rzeźbami Jeana Tinguely'ego, otrzymało też Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej w Nicei. Ta ostatnia kolekcja trafiła właśnie do warszawskiej Zachęty. Jest to pierwsza wystawa dzieł Niki de Saint Phalle w Polsce i przypada w pierwszą rocznicę jej śmierci. Ciekawe, czy tu i teraz wzbudzi tyle emocji, co tam i niegdyś. Czy ktoś powie za sędziwym już Pierre'em Restanym: "Niki uderza jak grom"?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.