Rozpoczęła się wojna o europejskie niebo
Niech nikt nie liczy na to, że oddamy skórę za darmo - oświadczył Jürgen Weber, prezes Lufthansy. Wojowniczy nastrój Webera wynika z tego, że tanie linie lotnicze (głównie Ryanair, Virgin Express i EasyJet) przejęły w ostatnich dziesięciu latach niemal jedną trzecią rynku w Unii Europejskiej. Oferują loty o połowę tańsze niż tradycyjne linie. Wielcy przewoźnicy nie mają więc wyboru - tną w pośpiechu koszty, wymyślają dziesiątki promocji, oferują coraz więcej dogodnych przesiadek, kuszą tzw. pakietami lojalnościowymi. Tylko w tym roku Lufthansa zaoszczędzi 20 mln USD dzięki obniżce wynagrodzeń. British Airways do września zwolni 13 tys. pracowników. KLM obniża ceny biletów i uatrakcyjnia ofertę usług na pokładzie.
Duzi przewoźnicy zaczęli ponadto... zakładać tanie linie lotnicze! Efekt? Bilet w dwie strony z Berlina do Londynu w British Airways można kupić już za 69 euro (około 300 zł)! Na początku 2003 r. odwiedził Polskę Bernard Berger, dyrektor ds. rozwoju Ryanair. Negocjował otwarcie polskich lotnisk dla swojej linii. To oznacza początek lotniczej wojny cenowej w Polsce. Na dobre walka rozgorzeje wraz z otwarciem rynku usług lotniczych w 2004 r. Już dziś jednak British Airways objęły nas ogólnoeuropejską promocją lotów do Londynu (149 USD), w odpowiedzi LOT zaproponował na tej samej trasie bilet za 147 USD. A to dopiero początek licytacji...
Tama w przestworzach
Europejski rynek dzielą między siebie przewoźnicy obsługujący najważniejsze połączenia na świecie (Lufthansa, British Airways, KLM i Air France), tanie linie (Ryanair, Virgin Express, EasyJet) oraz przewoźnicy regionalni, na przykład
Alitalia, Austrian Airlines, Iberia, LOT. Lufthansa, Air France i British Airways przygotowują się do przejmowania mniejszych graczy: pod skrzydła
Lufthansy i SAS przejdzie niebawem m.in. LOT, KLM połączy się z Air France i Alitalią. Według analityków rynku, dzięki tym fuzjom możliwe będzie obniżenie cen biletów, uruchomienie atrakcyjnych połączeń, a co za tym idzie - ograniczenie ekspansji tanich linii lotniczych. - Ich rozwój nie będzie tak łatwy jak dotychczas - twierdzi Ulrich Schulte-Strathaus, sekretarz generalny Stowarzyszenia Europejskich Linii Lotniczych.
Kontrofensywa gigantów
Fuzje i towarzyszące im obniżki cen biletów oraz poprawa jakości usług to tylko część kontrofensywy gigantów. Kiedy Ryanair zapowiedział podbój Skandynawii (gdzie bilety lotnicze są najdroższe w Europie) i obiecał, że ceny biletów spadną o 40 proc., SAS, który dominuje w tym regionie, natychmiast utworzył tanią linię Snow Flake. Samoloty tego przewoźnika nie tylko latają na trasach, na których dotychczas odbywały się loty ze Sztokholmu, ale także wyruszyły na podbój nowych rynków, m.in. do Pragi i Budapesztu, dokąd wyjeżdża coraz więcej skandynawskich turystów.
Do wojny cenowej przystąpiła też niemiecka firma Deutsche BA, należąca do British Airways, proponując bilety już za 20 euro. Na dumpingowe zachowanie BA szybko odpowiedziała Lufthansa, obniżając o 60 proc. ceny biletów w połączeniach poza godzinami szczytu. Ponadto postanowiła wykorzystać linię regionalną Eurowings, w której ma jedną czwartą udziałów. Od sierpnia 2002 r. Eurowings oferuje loty na tych samych trasach co tani przewoźnicy. Niemiecki przewoźnik nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i zapowiada kolejne obniżki - bilety za 70 euro na regularne połączenia w kraju. Na te posunięcia histerycznie zareagowała specjalizująca się w przewozach czarterowych Germania, która wystąpiła ze skargą do urzędu antymonopolowego, zarzucając Lufthansie nieuczciwą konkurencję i stosowanie cen dumpingowych. Szybko okazało się jednak, że Germania wyznaje moralność Kalego, gdyż sama sprzedaje bilety na loty z Berlina do Kolonii za 77 euro, a z Berlina do Frankfurtu za 99 euro.
Na skrzydłach samorządów
Efekty kontrataku dużych przewoźników są już widoczne. Największa europejska tania linia lotnicza EasyJet zakończyła półrocze (31 marca 2003 r.) stratą w wysokości 47 mln funtów (286 mln zł), choć jeszcze w zeszłym roku miała 778 tys. funtów zysku (4,8 mln zł). - Po prostu biletów lotniczych nie można z zyskiem sprzedawać za 20 euro. Żeby wozić ludzi tak tanio, trzeba by dopłacać do każdego rejsu - przekonuje Marek Serafin, dyrektor biura planowania i siatki połączeń LOT.
- Aby można było zarobić na sprzedaży po 20 euro 150 miejsc w samolocie z Londynu do Frankfurtu nad Menem, rejs musiałby kosztować 3 tys. euro - wyjaśnia Serafin. Tymczasem przelot kosztuje tanich przewoźników 10 tys. euro. Dlatego rzeczywista wartość biletu tych linii to wcale nie 20 euro czy 50 euro, lecz 100 euro.
Na liniach obsługiwanych przez tanich przewoźników jest jednak duży ruch pasażerski, dlatego samorządom zainteresowanym wzrostem wpływów na przykład z turystyki opłaca się je dotować! Komisja Europejska wszczęła ostatnio postępowanie wyjaśniające w sprawie subsydiowania przez lotnisko Charleroix w Belgii linii Ryanair. Dzięki podobnym umowom lotnisko Stansted w Londynie jest tańsze od Heathrow. Podobnie jest w Klagenfurcie w Austrii, gdzie pieniądze unijne na promocję regionu są przeznaczane na dofinansowanie linii lotniczej.
Ryanair sprowadza konkurencję na ziemię
Od 2004 r. towarzystwa lotnicze z 26 państw (głównie z Unii Europejskiej) będą mogły uruchamiać dowolne połączenia międzynarodowe i wewnętrzne w Polsce. To konsekwencja zobowiązania się w negocjacjach z unią do otwarcia rynku usług lotniczych z dniem wejścia do wspólnoty. Wówczas i Polska stanie się polem wojny cenowej tanich i drogich linii. Konkurencja sprawi, że ceny biletów spadną przynajmniej o 40 proc.! Gdy rynek zostanie zliberalizowany, bilet z Warszawy do Gdańska czy Wrocławia, dotychczas kosztujący 1,2 tys. zł (tyle życzy sobie LOT), będzie można nabyć za 80-100 zł.
O tym, że tak się stanie, przekonuje korzystny dla Ryanair wynik sporu z Brit Air (część Air France) rozstrzygniętego przed Administracyjnym Trybunałem w Strasburgu. Linie Brit Air domagały się sądowego zakazu (sic!) oferowania niskich cen przez Ryanair na trasie Strasburg - Londyn, gdzie - nim pojawił się tani przewoźnik - miały monopol na transport. Przewoziły wówczas 3 tys. pasażerów miesięcznie, każąc im płacić 700 euro za bilet. Ryanair przewozi ich za 19 euro. Wojna o przychylenie klientowi nieba trwa.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.