Dzieci, które wcześnie były traktowane jak dorośli, uczestniczyły w konkursach piosenkarskich, wyborach miss, grały epizody w filmach lub reklamach czy też próbowały swoich sił na scenie, lepiej sobie radzą w dorosłym życiu niż ich rówieśnicy dojrzewający w słodkim, bajkowym, odizolowanym od dorosłych problemów dzieciństwie. Takie wnioski zawierają badania amerykańskich psychologów z Bostonu - Patricka T. Daviesa, Gordona T. Harolda, Marcie C. Goeke-Morey i E. Marka Cummingsa. - Nawoływania pedagogów, by dzieciom nie odbierać dzieciństwa, są szkodliwą próbą narzucenia przestarzałej wizji psychologii dziecięcej pokoleniu, które żyje zupełnie inaczej - twierdzi współautor badań Gordon T. Harold. - Dzieci, które 10-20 lat temu nie wychowywały się według tradycyjnych wyobrażeń o dorastaniu, znacznie wyprzedziły swoich rówieśników. To oni, już jako dorośli, są motorem największych zmian w życiu społecznym, gospodarce, świecie technologii i mediów - mówi psychoanalityk Serge Tisseron.
Ukuto już nowy termin na określenie przyspieszonego dorastania dzieci: KGOY - Kids Getting Older Younger (dzieci dorastające coraz wcześniej). Zjawisko KGOY oznacza, że współczesne dzieci znacznie wcześniej orientują się w "dorosłych" tematach. Wcześniej też porzucają dziecięce zabawki, a w końcu - wcześniej dojrzewają biologicznie.
Kompresja wieku
Kathleen McDonnell, autorka książki "Kochanie, straciliśmy dzieci: Nowe spojrzenie na dzieciństwo w dobie multimediów", napisała, że w wypadku współczesnych dzieci można mówić o "kompresji wieku". Polega ona na tym, że siedmiolatki osiągają dojrzałość psychiczną i społeczną, jaka jeszcze 20 lat temu była udziałem dopiero czternastolatków. Fern Shen napisał z kolei na łamach "Washington Post", że obecnie dzieci są kształtowane przez trzy "m" - movies (filmy), muzykę i mikrochipy. Ich szybszy rozwój wynika przede wszystkim z szerokiego dostępu do informacji. Według danych internetowego serwisu Preteenplanet.com, co piąty amerykański ośmiolatek ma w swoim pokoju komputer z dostępem do Internetu, a 54 proc. własny telewizor podłączony do kablówki. Według badań Live Wire, dzieci, które nie ukończyły trzech lat, są lepiej poinformowane niż ośmiolatki 20 lat temu. Mają też największy w historii wpływ na postępowanie i zakupy dorosłych. Traktowanie dzieci zbyt dziecinnie jest więc cofaniem ich w rozwoju, a nie chronieniem mitycznego dzieciństwa.
Zjawisko szybszego dorastania dotyczy głównie dziewczynek w wieku 7-10 lat (nazywanych w USA "tweens"). W tym wieku mają one już świadomość własnej tożsamości, potrafią analizować swoje postępowanie, a także demonstrują swoją przyspieszoną dojrzałość - noszą spodnie dzwony, kolczyki w odkrytych pępkach, farbują włosy, malują powieki i paznokcie. W wieku 7-9 lat wyrzucają ze swego otoczenia wszystko, z czym obcowały wcześniej, głównie zabawki.
Część rodziców i psychologów uważa, że dzieci dorastają za szybko, że sprawcą kradzieży ich dzieciństwa jest toksyczna kombinacja telewizji, kina, gier wideo oraz Internetu. Kathleen McDonnell zauważa, nie ma już powrotu do dawnych czasów, a zresztą taki powrót byłby szkodliwy. Po pierwsze dlatego, że w wychowaniu dzieci nie ma obecnie takich pokładów hipokryzji jak jeszcze niedawno. Po drugie - nie ma tematów tabu, a w dodatku mówi się o wielu rzeczach wprost. Po trzecie - dzieci, które szybko porzucają dziecinne zabawy, lepiej sobie radzą w dorosłym życiu. McDonnell wspomina w swojej pracy, że kiedy była dzieckiem, z żadnej dostępnej dla niej książki nie mogła się dowiedzieć, co znaczy słyszany bardzo często na podwórku zwrot "fuck'er" (pieprzyć ją). W encyklopedii najbardziej podobne było słowo "fokker"
- nazwa niemieckich samolotów myśliwskich z czasów II wojny światowej. McDonnell nie mogła też nigdzie znaleźć znaczenia terminu "whore" (dziwka) - równie często słyszanego. Najbardziej podobne było słowo "hoar", oznaczające "szary" bądź "lodowaty". Udawanie, że takich słów nie ma, jest równie bezsensowne jak ukrywanie znaczenia terminologii seksualnej.
Szczęśliwi bez dzieciństwa
Dokumentalista Maciej Adamek zrealizował niedawno film "Konkurs", który opowiada o małych dziewczynkach startujących w konkursie Mini Miss Polski. Wydźwięk filmu jest jednoznaczny: tym dzieciom dorośli robią krzywdę. Kilkuletnie brzdące umalowane i naśladujące dorosłych są wynaturzeniem - sugeruje reżyser, a przyklaskują mu liczni internauci. Równie mocno krytykowane są programy telewizyjne typu "Mini Playback Show" czy "Od przedszkola do Opola". - To deformowanie kruchej osobowości maluchów - mówi Jan Kropiwnicki, pedagog, publicysta pisma "Nowe w szkole". Biografie osób wcześnie zaczynających kariery na wybiegu czy w telewizji przeczą tym alarmistycznym głosom.
Kiedy dziś 22-letnia Severine Ferrer miała siedem lat, została miss wyspy Reunion. Jako jedenastolatka nagrała pierwszą płytę, a w wieku 13 lat została choreografem dziecięcej grupy tanecznej Baby Show. Potem grała w ponad 20 filmach i prowadziła kilkanaście programów telewizyjnych. Severine nie skarży się na stracone dzieciństwo. Wręcz przeciwnie! Uważa, że jego przedłużanie jest stratą czasu i życiowych szans. - Trzymanie dzieci w dziecięcej fikcji, unikanie normalnego języka w rozmowach jest działaniem na ich szkodę, a często prowadzi do problemów psychicznych i emocjonalnych - mówi Ferrer. Podobnie myślą Sarah Eggleston (miss USA nastolatek w 1994 r.) czy Morgan Philips (dziecięca miss USA w 1995 r.). Nie tylko nie mają one problemów emocjonalnych, ale jeszcze pomagają tym, którzy je mają z powodu sztucznego przedłużania dzieciństwa.
- Straszą nas i naszych rodziców, że żyjąc od konkursu do konkursu, w dorosłym życiu wpadniemy w narkotyki lub alkoholizm. To bzdura! Nigdy nie miałam takich pokus. Mając 18 lat, prowadzę już własną, dobrze prosperującą agencję PR
- opowiada Lori Massa, która w 1994 r. wygrała międzynarodowy konkurs na miss nastolatek. Siostry Kate i Ashley Olsen, idolki młodego pokolenia grające w serialu "Pełna chata", mają przynoszącą duże zyski telewizyjną firmę producencką oraz dom mody. O problemach z narkotykami czy alkoholem słyszą od zatrudnianych przez siebie modelek i aktorów, którzy mieli różowe dzieciństwo. 17-letnia aktorka Ashley Cafagna, gwiazda serialu "Top Models", występuje przed kamerą od ośmiu lat, pracując ponad
10 godzin dziennie. Ona też nigdy nie miała problemów z uzależnieniami. Nieprawdziwe okazują się również zarzuty, że to najczęściej rodzice chcą przez sukcesy dzieci zrekompensować własne niepowodzenia. - Dzieci same pragną występować na scenie. To one namawiają rodziców, by zabrali je na casting, a nie odwrotnie - twierdzi Barbara Skarżyńska, współtwórczyni programu "Od przedszkola do Opola". W Polsce wcześnie karierę w świecie show-biznesu rozpoczęły na przykład Natalia Kukulska i Alicja Bachleda-Curuś. W ich ślady idą Karol Miernikiewicz, Dorota Senetra i Marek Molak, którzy mają już kilkuletnie doświadczenie estradowe i najprawdopodobniej wystąpią na tegorocznym opolskim festiwalu.
Czego rodzice mogą się nauczyć od dzieci?
Ci, którzy wcześnie porzucili dziecięce życie, robią karierę w informatyce, są menedżerami w dużych firmach, adwokatami, lekarzami. - Wszyscy wystartowali w dorosłe życie z bagażem doświadczeń, który pozwolił im łatwiej przejść przez studia, a także pomógł w znalezieniu dobrej pracy. Są lepiej przygotowani do życia i kariery zawodowej. Aż 97 proc. przebadanych przeze mnie dwudziestokilkoletnich dziewczyn, które zaczynały dorosłe życie jako siedmiolatki, nie żałuje swojego wyboru - mówi E. Mark Cummings.
W Polsce większość psychologów, na przykład Maria Braun-Gałkowska, psycholog dziecięcy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, broni tradycyjnego modelu wychowywania dzieci. Przeskakiwanie wczesnych etapów rozwoju uważają za okaleczanie dzieci. To tęsknota za czasami i rzeczywistością, których nie da się wskrzesić. Zauważa to coraz więcej rodziców, nie tylko starając się nadążyć za rozwojem swoich dzieci, ale wręcz się od nich ucząc.
Dzieci show-biznesu W Polsce w agencjach modeli i aktorów jest zarejestrowanych ponad 30 tys. dzieci w wieku od dwóch miesięcy do osiemnastu lat, na świecie - ponad 2 mln. W Europie stawki za udział w filmach reklamowych wynoszą od 50 do 10 tys. euro za godzinę. W konkursach Mini Miss USA nagrody sięgają nawet 50 tys. dolarów. Zarówno polskie, jak i amerykańskie prawo zezwala na przejmowanie honorariów dzieci przez rodziców. Wyjątkiem jest prawo francuskie, które zakazuje rodzicom dysponowania finansami dziecka (90 proc. honorariów trafia na specjalne konto, do którego dziecko uzyskuje dostęp po osiągnięciu pełnoletności, a tylko 10 proc. mogą przejąć rodzice). |
Czy traktować dzieci jak dorosłych? NIE PAWEŁ JAROS EWA BEM TAK BRONISŁAW KOMOROWSKI AGATA MŁYNARSKA |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.