Przypomnijcie sobie, jak to kiedyś było. Wyszedł jeleń z lasu, pani pyta: - No Jasiu, co to jest? A Jasio z pewną taką nieśmiałością: - Lenin, nie Lenin...? W Moskwie opowiadali, że młodożeńcom na noc poślubną dają trzyosobowe łóżka, bo... Lenin zawsze z nami! A cały świat zachwycał się największym sukcesem medycyny radzieckiej: "Lenin wiecznie żywy".
Sam w czasach Gomułki napisałem ostry wiersz na biurokratę, z taką strofką: "Od mas odciąłeś się pracujących/ Już ci się pogląd odmienił/ Odmownie byś go załatwił, gdyby/ Przyszedł z podaniem Lenin". Ale cenzor mówi: "Panie Janku, niestety, musimy skreślić tego Lenina". "Dlaczego? - pytam. - To bardzo porządny człowiek". "Nie, nie! Ja też uważam, że porządny - szybko odpowiada cenzor. - Ale wie pan, nie nasze podwórko...". "Nie nasze podwórko" - znaczyło, że tekst jest antyradziecki. Tak więc - zmieniłem. Na premierze w teatrze STS połowa widowni ryknęła śmiechem, a połowa nie wiedziała, o co chodzi. Ci, co ryknęli byli dzień wcześniej na próbie generalnej i znali wersję z Leninem. Na premierze usłyszeli: "Od mas odciąłeś się pracujących/ Już ci się pogląd odmienił/ Już nad twym łóżkiem na pstrej makacie/ Wisi ryczący... jeleń!!!".
Tak oto, zacząwszy od jelenia, można by jeleniem zakończyć ten leninowski wypominek, gdyby nie szerszy aspekt, zwany przyczynkiem. A przyczynek to zbadanie stosunku Lenina do czegoś. Na przykład dziełko "Lenin a grzyby", "Lenin a ryba" (autentyczne opowiadanie Zoszczenki), "Lenin a szachy" (też autentyk), "Lenin a pomidorowe", Lenin a... XYZ" - pod te niewiadome można było podstawić każdą wiadomą i wszystko było już wiadomo.
Najlepiej podstawiał Stalin. Kiedy wdowa po Leninie, niejaka Nadieżda Krupska, zaczęła coś tam pyskować, strasznie się wnerwił, zrugał ją i (jak powiada Mickiewicz) "mać jej z ruska brzydko", i zapowiedział: "Jak mi jeszcze raz podskoczysz, to wybierzemy sobie inną... wdowę po Leninie!".
Jak go znam, słowa by dotrzymał. A wy, psiakrew, prezydenta wybrać nie potraficie, bez trzymania się spódnicy pani prezydentowej! Tfu! I to by było na tyle.
Sam w czasach Gomułki napisałem ostry wiersz na biurokratę, z taką strofką: "Od mas odciąłeś się pracujących/ Już ci się pogląd odmienił/ Odmownie byś go załatwił, gdyby/ Przyszedł z podaniem Lenin". Ale cenzor mówi: "Panie Janku, niestety, musimy skreślić tego Lenina". "Dlaczego? - pytam. - To bardzo porządny człowiek". "Nie, nie! Ja też uważam, że porządny - szybko odpowiada cenzor. - Ale wie pan, nie nasze podwórko...". "Nie nasze podwórko" - znaczyło, że tekst jest antyradziecki. Tak więc - zmieniłem. Na premierze w teatrze STS połowa widowni ryknęła śmiechem, a połowa nie wiedziała, o co chodzi. Ci, co ryknęli byli dzień wcześniej na próbie generalnej i znali wersję z Leninem. Na premierze usłyszeli: "Od mas odciąłeś się pracujących/ Już ci się pogląd odmienił/ Już nad twym łóżkiem na pstrej makacie/ Wisi ryczący... jeleń!!!".
Tak oto, zacząwszy od jelenia, można by jeleniem zakończyć ten leninowski wypominek, gdyby nie szerszy aspekt, zwany przyczynkiem. A przyczynek to zbadanie stosunku Lenina do czegoś. Na przykład dziełko "Lenin a grzyby", "Lenin a ryba" (autentyczne opowiadanie Zoszczenki), "Lenin a szachy" (też autentyk), "Lenin a pomidorowe", Lenin a... XYZ" - pod te niewiadome można było podstawić każdą wiadomą i wszystko było już wiadomo.
Najlepiej podstawiał Stalin. Kiedy wdowa po Leninie, niejaka Nadieżda Krupska, zaczęła coś tam pyskować, strasznie się wnerwił, zrugał ją i (jak powiada Mickiewicz) "mać jej z ruska brzydko", i zapowiedział: "Jak mi jeszcze raz podskoczysz, to wybierzemy sobie inną... wdowę po Leninie!".
Jak go znam, słowa by dotrzymał. A wy, psiakrew, prezydenta wybrać nie potraficie, bez trzymania się spódnicy pani prezydentowej! Tfu! I to by było na tyle.
Więcej możesz przeczytać w 4/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.