Wojna trojańska nie toczyła się o piękną Helenę, lecz o rynki zbytu
Dlaczego ani jeden spośród luksusowych przedmiotów pochodzących z Grecji, Cypru bądź Egiptu nie został odnaleziony nad brzegami Morza Czarnego? Za tą tajemnicą kryje się Troja. Na statkach, które w drugim tysiącleciu przed naszą erą zawijały do Troi, kupcy przywozili wyroby tzw. kultury mykeńskiej: pieczęcie, ozdoby z kości słoniowej i zastawy stołowe. Nawet w ubogich grobach na nadmorskiej skarpie w Bepik Tepe można znaleźć kosztowne mykeńskie naczynia.
Na pokładzie dwóch wraków statków kupieckich z XVI i XIII wieku p.n.e. odkrytych u wybrzeży Turcji - niedaleko przylądków Gelidonya i Uluburun, znajdowały się produkty ze wszystkich stron ówczesnego świata. Obok sztab cypryjskiej miedzi stały ciasno upakowane gliniane beczki z figami, oliwkami i owocami granatu. Piętrzyły się cypryjskie i mykeńskie naczynia i zapieczętowane dzbany z winem. Resztki wagi i odważniki w różnych systemach używanych w Egipcie, na Cyprze i w Syrii sugerują, że wędrowni kupcy handlowali, gdzie tylko mogli i z kim mogli. Jedynym kłopotem była Troja, która dyktowała warunki ówczesnego handlu oraz ceny. Badania wykopaliskowe, prowadzone od 1988 r. pod kierownictwem prof. Manfreda Korfmanna z uniwersytetu w Tybindze, sugerują, że wojna trojańska wcale nie toczyła się o piękną Helenę, lecz o rynki zbytu.
Diabelski prąd
Lokalizacja Troi nie jest przypadkowa. Jej starożytni budowniczowie musieli dobrze wiedzieć, jak wielką władzę daje im kontrola nad cieśniną Dardanele. Kupieckie statki nie miały wyboru - musiały się zatrzymać na wybrzeżu koło miasta. W Troi zawsze wieje silny wiatr z północnego wschodu. Jego kierunek pokrywa się z silnym prądem, który wpływa do Morza Śródziemnego z Morza Czarnego - przez cieśniny Bosfor i Dardanele oraz morze Marmara. Woda popędzana wiatrem osiąga w cieśninie dardanelskiej prędkość do 5 węzłów. Bosfor jest jeszcze węższy i napór wody z Morza Czarnego, zasilanego przez rzeki Dunaj, Dniepr, Dniestr i Wołgę - staje się tam jeszcze większy. W okolicy Stambułu prędkość prądu, który mieszkańcy miasta nazywają "diabelskim", dochodzi do 7 węzłów.
Silny wiatr z północnego wschodu wieje tylko w lecie. Teoretycznie dla śmiałków, którzy chcieli zdobyć Morze Czarne, lepszą porą do żeglugi byłaby zima, kiedy wiatr z południa pomaga statkom w walce z prądem w cieśninach. Ale w starożytności zimą morza były niedostępne. Częste sztormy, silne szkwały i niepewna nawigacja powodowały, że żegluga zamierała między październikiem a kwietniem. Latem natomiast na palcach jednej ręki można policzyć dni, kiedy wiatr w Troi zmienia kierunek na południowy.
Na końcu świata
Po co kupcy pływali do Troi? Z punktu widzenia mieszkańców Morza Śródziemnego, miasto znajdowało się na końcu świata. Musiało więc mieć do zaoferowania coś wyjątkowego. Na pewno nie były to naczynia trojańskie, bo poza Anatolią znaleziono ich zbyt mało, by mówić o regularnym handlu. Prof. Korfmann uważa, że Troja handlowała końmi z nadczarnomorskich stepów ("koń trojański" w "Iliadzie" byłby zatem poetycką metaforą). Bardziej prawdopodobne jest to, że kupcy z Grecji i innych krajów pływali do Troi po... tuńczyka. Morze wokół Troi i w cieśninie Dardanele obfitowało we wspaniale okazy tej ryby. Wiele ości tuńczyka znaleziono w samym mieście. Czyżby pretekstem do rozpoczęcia wojny trojańskiej było uzyskanie dostępu do rynków nad Morzem Czarnym i do łowisk tuńczyka? A Homer opisał po prostu romantyczną wersję tego konfliktu?
Na pokładzie dwóch wraków statków kupieckich z XVI i XIII wieku p.n.e. odkrytych u wybrzeży Turcji - niedaleko przylądków Gelidonya i Uluburun, znajdowały się produkty ze wszystkich stron ówczesnego świata. Obok sztab cypryjskiej miedzi stały ciasno upakowane gliniane beczki z figami, oliwkami i owocami granatu. Piętrzyły się cypryjskie i mykeńskie naczynia i zapieczętowane dzbany z winem. Resztki wagi i odważniki w różnych systemach używanych w Egipcie, na Cyprze i w Syrii sugerują, że wędrowni kupcy handlowali, gdzie tylko mogli i z kim mogli. Jedynym kłopotem była Troja, która dyktowała warunki ówczesnego handlu oraz ceny. Badania wykopaliskowe, prowadzone od 1988 r. pod kierownictwem prof. Manfreda Korfmanna z uniwersytetu w Tybindze, sugerują, że wojna trojańska wcale nie toczyła się o piękną Helenę, lecz o rynki zbytu.
Diabelski prąd
Lokalizacja Troi nie jest przypadkowa. Jej starożytni budowniczowie musieli dobrze wiedzieć, jak wielką władzę daje im kontrola nad cieśniną Dardanele. Kupieckie statki nie miały wyboru - musiały się zatrzymać na wybrzeżu koło miasta. W Troi zawsze wieje silny wiatr z północnego wschodu. Jego kierunek pokrywa się z silnym prądem, który wpływa do Morza Śródziemnego z Morza Czarnego - przez cieśniny Bosfor i Dardanele oraz morze Marmara. Woda popędzana wiatrem osiąga w cieśninie dardanelskiej prędkość do 5 węzłów. Bosfor jest jeszcze węższy i napór wody z Morza Czarnego, zasilanego przez rzeki Dunaj, Dniepr, Dniestr i Wołgę - staje się tam jeszcze większy. W okolicy Stambułu prędkość prądu, który mieszkańcy miasta nazywają "diabelskim", dochodzi do 7 węzłów.
Silny wiatr z północnego wschodu wieje tylko w lecie. Teoretycznie dla śmiałków, którzy chcieli zdobyć Morze Czarne, lepszą porą do żeglugi byłaby zima, kiedy wiatr z południa pomaga statkom w walce z prądem w cieśninach. Ale w starożytności zimą morza były niedostępne. Częste sztormy, silne szkwały i niepewna nawigacja powodowały, że żegluga zamierała między październikiem a kwietniem. Latem natomiast na palcach jednej ręki można policzyć dni, kiedy wiatr w Troi zmienia kierunek na południowy.
Na końcu świata
Po co kupcy pływali do Troi? Z punktu widzenia mieszkańców Morza Śródziemnego, miasto znajdowało się na końcu świata. Musiało więc mieć do zaoferowania coś wyjątkowego. Na pewno nie były to naczynia trojańskie, bo poza Anatolią znaleziono ich zbyt mało, by mówić o regularnym handlu. Prof. Korfmann uważa, że Troja handlowała końmi z nadczarnomorskich stepów ("koń trojański" w "Iliadzie" byłby zatem poetycką metaforą). Bardziej prawdopodobne jest to, że kupcy z Grecji i innych krajów pływali do Troi po... tuńczyka. Morze wokół Troi i w cieśninie Dardanele obfitowało we wspaniale okazy tej ryby. Wiele ości tuńczyka znaleziono w samym mieście. Czyżby pretekstem do rozpoczęcia wojny trojańskiej było uzyskanie dostępu do rynków nad Morzem Czarnym i do łowisk tuńczyka? A Homer opisał po prostu romantyczną wersję tego konfliktu?
Troja - Ilium |
---|
Początki Troi, znajdującej się na wzgórzu Hisarlik, sięgają ok. 3000 r. p.n.e. Miasto od początku otoczone było potężnymi murami. Ok. 1700 r. p.n.e. mieszkańcy znacznie powiększyli teren cytadeli i zbudowali nowe mury. W tym czasie istniało już tzw. Dolne Miasto (zamieszkane przez rzemieślników, kupców i pospólstwo - podobnie jak podgrodzie w średniowiecznych zamkach). Nie wiemy, jak wyglądał pałac króla Priama. Grecy, którzy mieszkali w Troi (zwanej wtedy Ilion) od ok. 600 r. p.n.e., zniwelowali szczyt wzgórza, na którym znajdowała się siedziba władcy, by wybudować świątynię bogini Ateny. W czasach rzymskich Troja, wówczas Ilium Novum, cieszyła się opieką cesarzy pamiętających tradycję Homera. Później jednak podupadła i stała się prowincjonalną osadą, ale legenda żyła - ruiny Troi odwiedził m.in. zdobywca Konstantynopola sułtan Mehmet II. |
Więcej możesz przeczytać w 19/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.