Polska brama do Unii Europejskiej
Nie mam żadnych planów, ale będę miał lepsze samopoczucie, wiedząc, że w kieszeni mam jeszcze jeden paszport - mówi młody człowiek z Hajfy, który przyjechał pierwszym autobusem, aby zająć "pewne" miejsce w długiej kolejce, jaka ustawiła się minionego tygodnia przed siedzibą ambasady polskiej przy ulicy Soutine 16 w Tel Awiwie. - Mam polskich przodków - podkreś-la młodzieniec. - Polska to moja pierwsza ojczyzna. Mam dla niej dużo sentymentu, mimo że w 1968 r. potraktowała mnie jak macocha - opowiada emerytowana nauczycielka z Ramat Ganu, stojąca w tej samej kolejce.
Gdy w 30. rocznicę tak zwanych wydarzeń marcowych w prasie izraelskiej ukazał się wywiad, który prze-prowadziłem z Aleksandrem Kwaśniewskim, szczególne zainteresowanie czytelników wywołał fragment, w którym prezydent mówił, że Izraelczycy pochodzący z Polski będą mogli odzyskać obywatelstwo "starego kraju". Był rok 1998, o Unii Europejskiej mało kto wtedy myślał, toteż mimo że zmiana stosunku Polski do jej byłych żydowskich obywateli powitana została z wielkim uznaniem, niewielu Izraelczyków decydowało się na odwiedzenie wydziału konsularnego w polskiej ambasadzie. Wszystko zmieniło się latem ubiegłego roku, gdy po referendum stało się jasne, że 1 maja 2004 r. Polska przystąpi do Unii Europejskiej.
Sentymentalizm praktyczny
Wśród oczekujących przeważają ludzie w średnim wieku i młodzi. Ci ostatni dopiero od niedawna obnoszą się ze swoim wschodnioeuropejskim pochodzeniem. Są przebojowi i bardzo praktyczni. W przeciwieństwie do rodziców i dziadków sentymenty odkładają na bok. - Zintegrowana Europa daje szansę na lepsze życie, bezpłatne studia, bezpłatną opiekę zdrowotną i atrakcyjną pracę - zwierza się chłopak w mundurze, który za kilka miesięcy kończy służbę wojskową. - Chcę odpocząć od wojen i poszerzyć swoje horyzonty - mówi Adam, trzydziestolatek, który mając 19 lat, dowodził plutonem piechoty w czasie wojny libańskiej. - Intifada daje nam w kość - wtóruje mu kolega, który nie ukrywa, że martwi się o przyszłość swoich dzieci. - Nie chcę być tym ostatnim, który zgasi światła na lotnisku w Tel Awiwie. Życie w Europie jest łatwiejsze i bezpieczniejsze niż życie w Izraelu - dodaje.
Nowa Ziemia Obiecana
W Światowej Federacji Żydów Polskich ocenia się, że w Izrae-lu mieszka około miliona osób mających polskie korzenie, ale tylko kilkaset tysięcy będzie uprawnionych do odzyskania lub otrzymania paszportu z białym orłem. Nie ulega wątpliwości, że przyjazne stosunki między Izraelem a Polską, kontakty biznesowe i turystyczne, wymiana kulturalna - wszystko to sprawia, że powstał klimat, w którym "polskość" jest jak najlepiej widziana. Nie jest tajemnicą, że w Jerozolimie i Tel Awiwie liczy się na to, że przystąpienie dziesięciu nowych państw do Unii Europejskiej zrównoważy nieprzyjazny stosunek zintegrowanej Europy do Izraela.
Marek Pędzich, szef wydziału konsularnego w ambasadzie RP w Tel Awiwie, nie ma wątpliwości: - Wszystko jest jeszcze przed nami. Z naszych ocen wynika, że ponad 300 tys. Izraelczyków może podjąć starania o polskie obywatelstwo. To efekt coraz lepszych stosunków między naszymi państwami i narodami.
Kilka miesięcy temu na słupach w Tel Awiwie ukazały się ogłoszenia "specjalisty", który oferował pomoc w "załatwieniu" polskiego obywatelstwa. Przedsiębiorczy pan Roman przyjmował klientów w eleganckiej kawiarni przy ulicy Ewn Gvirol. - Była to najdroższa kawa, jaką wypiłem w życiu - skarżył się potem pewien staruszek, który za napisanie kilku podań w języku polskim zapłacił ponad tysiąc dolarów. Dzięki tym wszystkim, którym marzą się brzozy, wierzby płaczące i europejskie eldorado, dobrze żyją nie tylko adwokaci i prawnicy, ale również biura tłumaczy, nauczyciele języka polskiego, a także organizatorzy najróżniejszych wycieczek i wyjazdów do Polski. - Nie znam polskiego, ale ostatnio rozpocząłem naukę historii i geografii Polski. Chcę, żeby w konsulacie wiedziano, że interesuje się Polską. To pomaga - opowiada pewna pani w słynnej kafejce U Persa przy ulicy Allenby. Inna zwierza się, że ostatnio zapisała się nawet do Towarzystwa Przyjaźni Izraelsko-Polskiej. Większość stałych klientów Persa od dawna ma już polski paszport. Mecenas Thomas Bart z Hajfy mówi wprost: - Niewielu moich klientów kieruje się powodami, że tak powiem, pozaunijnymi. Zdecydowana większość robi to dla dzieci, chcąc zapewnić im miękkie lądowanie w zintegrowanej Europie.
- Chcemy, żeby wśród ludzi kształtujących izraelską opinię publiczną byli również obywatele polscy, żeby tworzyli w jakimś sensie na nowo polskie lobby - mówi Maciej Kozłowski, były ambasador Polski w Tel Awiwie. Jak duże i wpływowe może być to lobby? W Izraelu ocenia się, że około 50 tys. mieszkańców tego kraju zyska w najbliższych latach polskie obywatelstwo.
Gdy w 30. rocznicę tak zwanych wydarzeń marcowych w prasie izraelskiej ukazał się wywiad, który prze-prowadziłem z Aleksandrem Kwaśniewskim, szczególne zainteresowanie czytelników wywołał fragment, w którym prezydent mówił, że Izraelczycy pochodzący z Polski będą mogli odzyskać obywatelstwo "starego kraju". Był rok 1998, o Unii Europejskiej mało kto wtedy myślał, toteż mimo że zmiana stosunku Polski do jej byłych żydowskich obywateli powitana została z wielkim uznaniem, niewielu Izraelczyków decydowało się na odwiedzenie wydziału konsularnego w polskiej ambasadzie. Wszystko zmieniło się latem ubiegłego roku, gdy po referendum stało się jasne, że 1 maja 2004 r. Polska przystąpi do Unii Europejskiej.
Sentymentalizm praktyczny
Wśród oczekujących przeważają ludzie w średnim wieku i młodzi. Ci ostatni dopiero od niedawna obnoszą się ze swoim wschodnioeuropejskim pochodzeniem. Są przebojowi i bardzo praktyczni. W przeciwieństwie do rodziców i dziadków sentymenty odkładają na bok. - Zintegrowana Europa daje szansę na lepsze życie, bezpłatne studia, bezpłatną opiekę zdrowotną i atrakcyjną pracę - zwierza się chłopak w mundurze, który za kilka miesięcy kończy służbę wojskową. - Chcę odpocząć od wojen i poszerzyć swoje horyzonty - mówi Adam, trzydziestolatek, który mając 19 lat, dowodził plutonem piechoty w czasie wojny libańskiej. - Intifada daje nam w kość - wtóruje mu kolega, który nie ukrywa, że martwi się o przyszłość swoich dzieci. - Nie chcę być tym ostatnim, który zgasi światła na lotnisku w Tel Awiwie. Życie w Europie jest łatwiejsze i bezpieczniejsze niż życie w Izraelu - dodaje.
Nowa Ziemia Obiecana
W Światowej Federacji Żydów Polskich ocenia się, że w Izrae-lu mieszka około miliona osób mających polskie korzenie, ale tylko kilkaset tysięcy będzie uprawnionych do odzyskania lub otrzymania paszportu z białym orłem. Nie ulega wątpliwości, że przyjazne stosunki między Izraelem a Polską, kontakty biznesowe i turystyczne, wymiana kulturalna - wszystko to sprawia, że powstał klimat, w którym "polskość" jest jak najlepiej widziana. Nie jest tajemnicą, że w Jerozolimie i Tel Awiwie liczy się na to, że przystąpienie dziesięciu nowych państw do Unii Europejskiej zrównoważy nieprzyjazny stosunek zintegrowanej Europy do Izraela.
Marek Pędzich, szef wydziału konsularnego w ambasadzie RP w Tel Awiwie, nie ma wątpliwości: - Wszystko jest jeszcze przed nami. Z naszych ocen wynika, że ponad 300 tys. Izraelczyków może podjąć starania o polskie obywatelstwo. To efekt coraz lepszych stosunków między naszymi państwami i narodami.
Kilka miesięcy temu na słupach w Tel Awiwie ukazały się ogłoszenia "specjalisty", który oferował pomoc w "załatwieniu" polskiego obywatelstwa. Przedsiębiorczy pan Roman przyjmował klientów w eleganckiej kawiarni przy ulicy Ewn Gvirol. - Była to najdroższa kawa, jaką wypiłem w życiu - skarżył się potem pewien staruszek, który za napisanie kilku podań w języku polskim zapłacił ponad tysiąc dolarów. Dzięki tym wszystkim, którym marzą się brzozy, wierzby płaczące i europejskie eldorado, dobrze żyją nie tylko adwokaci i prawnicy, ale również biura tłumaczy, nauczyciele języka polskiego, a także organizatorzy najróżniejszych wycieczek i wyjazdów do Polski. - Nie znam polskiego, ale ostatnio rozpocząłem naukę historii i geografii Polski. Chcę, żeby w konsulacie wiedziano, że interesuje się Polską. To pomaga - opowiada pewna pani w słynnej kafejce U Persa przy ulicy Allenby. Inna zwierza się, że ostatnio zapisała się nawet do Towarzystwa Przyjaźni Izraelsko-Polskiej. Większość stałych klientów Persa od dawna ma już polski paszport. Mecenas Thomas Bart z Hajfy mówi wprost: - Niewielu moich klientów kieruje się powodami, że tak powiem, pozaunijnymi. Zdecydowana większość robi to dla dzieci, chcąc zapewnić im miękkie lądowanie w zintegrowanej Europie.
- Chcemy, żeby wśród ludzi kształtujących izraelską opinię publiczną byli również obywatele polscy, żeby tworzyli w jakimś sensie na nowo polskie lobby - mówi Maciej Kozłowski, były ambasador Polski w Tel Awiwie. Jak duże i wpływowe może być to lobby? W Izraelu ocenia się, że około 50 tys. mieszkańców tego kraju zyska w najbliższych latach polskie obywatelstwo.
Więcej możesz przeczytać w 19/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.