Potomkowie najzamożniejszych i najlepiej wykształconych są wyżsi, szczuplejsi i żyją dłużej niż inni.
Przeciętny Polak ma 177,5 cm wzrostu, co zbliża nas do światowej czołówki. W ostatnich 36 latach urośliśmy o siedem centymetrów (na poprzednie siedem "pracowaliśmy" prawie dwukrotnie dłużej). Jedna grupa społeczna w Polsce rośnie wyraźnie szybciej od innych - to dzieci przedsiębiorców, które jeszcze w 1986 r. były o pół centymetra niższe niż potomkowie inteligencji, a dziś są liderami wzrostu - mają średnio 181 cm.
Potomkowie biznesmenów i inteligentów są szczuplejsi, bardziej aktywni fizycznie i wytrzymalsi niż inni, dłużej żyją i wolniej się starzeją. Mężczyźni z tych grup mają bardziej atletyczną posturę, a kobiety szybciej dojrzewają płciowo - wynika z badań Zakładu Antropologii Polskiej Akademii Nauk we Wrocławiu.
Limit biologiczny
- Istnieje biologiczny limit wzrostu zaprogramowany w genach każdego z nas. Zbliżają się już do niego mieszkańcy wszystkich państw dobrobytu - wyjaśnia prof. Tomasz Romer, wiceprzewodniczący Polskiego Towarzystwa Endokrynologów Dziecięcych. W takich krajach jak Szwecja czy Holandia przyrost wysokości ciała postępuje bardzo wolno i dotyczy przede wszystkim niższych warstw społecznych. Także Polacy rosną coraz wolniej. Gdy Zakład Antropologii PAN rozpoczynał badania, tempo wynosiło 2,5 cm na 10 lat, ostatnio wynosi już tylko centymetr na dekadę. Dane zebrane przez prof. Johna Komlosa z Uniwersytetu Monachijskiego wskazują, że przestali rosnąć rodowici Amerykanie (dziś ich przeciętny wzrost to niecałe 180 cm), którzy jeszcze kilka dziesięcioleci temu byli znacznie wyżsi od Europejczyków.
- Genetyczny limit wzrostu może być inny dla każdego narodu - mówi prof. Tadeusz Bielicki z Zakładu Antropologii Polskiej Akademii Nauk we Wrocławiu. Jako przykład podaje Portugalczyków, mających dziś przeciętnie 175,5 cm wzrostu, oraz Litwinów, których średni wzrost to aż 180 cm. - Trudno uznać, że Litwa miała lepsze warunki rozwoju ekonomicznego niż Portugalia. Za to od wieków wiadomo, że Litwini to chłopy jak dęby - komentuje uczony.
Co za wysoko, to niezdrowo
Wysoki wzrost to dla większości ludzi atut. W świecie zwierząt większy osobnik budzi respekt jako silniejszy. Badania socjologiczne dowiodły, że w podobny sposób - choć często nieświadomie - reagują ludzie. Wysocy łatwiej dostają pracę, szybciej awansują i więcej zarabiają (Amerykanie wyliczyli, że centymetr przewagi oznacza roczne zarobki wyższe o ponad 250 dolarów). Wysocy mężczyźni mają większe powodzenie u kobiet i szybciej się żenią. Spośród 43 prezydentów USA tylko pięciu miało wzrost poniżej średniej krajowej.
Osiąganie biologicznego maksimum wzrostu nie jest jednak korzystne dla naszego organizmu. Przykładem są ludzie cierpiący na tzw. gigantyzm przysadkowy, wywołany nadmiernym wydzielaniem hormonu wzrostu w dzieciństwie. Większość chorych umiera w trzeciej dekadzie życia, najczęściej z powodu problemów z układem krążenia. Robert Wadlow, najwyższy człowiek świata, miał 272 cm wzrostu i tak słabe czucie w ogromnych stopach, że nie zauważył w porę infekcji, która rozpoczęła się od zwykłego otarcia, a doprowadziła do śmierci mężczyzny. - Badania wskazują, że bardzo wysokie osoby, nie cierpiące na żadne schorzenia hormonalne, żyją krócej niż ludzie średniego wzrostu - mówi prof. Romer. Dowódcy elitarnych jednostek komandosów wiedzą, że w czasie treningu najszybciej odpadają dryblasy, podczas gdy żołnierze mający 170 cm radzą sobie doskonale.
Potomkowie biznesmenów i inteligentów są szczuplejsi, bardziej aktywni fizycznie i wytrzymalsi niż inni, dłużej żyją i wolniej się starzeją. Mężczyźni z tych grup mają bardziej atletyczną posturę, a kobiety szybciej dojrzewają płciowo - wynika z badań Zakładu Antropologii Polskiej Akademii Nauk we Wrocławiu.
Limit biologiczny
- Istnieje biologiczny limit wzrostu zaprogramowany w genach każdego z nas. Zbliżają się już do niego mieszkańcy wszystkich państw dobrobytu - wyjaśnia prof. Tomasz Romer, wiceprzewodniczący Polskiego Towarzystwa Endokrynologów Dziecięcych. W takich krajach jak Szwecja czy Holandia przyrost wysokości ciała postępuje bardzo wolno i dotyczy przede wszystkim niższych warstw społecznych. Także Polacy rosną coraz wolniej. Gdy Zakład Antropologii PAN rozpoczynał badania, tempo wynosiło 2,5 cm na 10 lat, ostatnio wynosi już tylko centymetr na dekadę. Dane zebrane przez prof. Johna Komlosa z Uniwersytetu Monachijskiego wskazują, że przestali rosnąć rodowici Amerykanie (dziś ich przeciętny wzrost to niecałe 180 cm), którzy jeszcze kilka dziesięcioleci temu byli znacznie wyżsi od Europejczyków.
- Genetyczny limit wzrostu może być inny dla każdego narodu - mówi prof. Tadeusz Bielicki z Zakładu Antropologii Polskiej Akademii Nauk we Wrocławiu. Jako przykład podaje Portugalczyków, mających dziś przeciętnie 175,5 cm wzrostu, oraz Litwinów, których średni wzrost to aż 180 cm. - Trudno uznać, że Litwa miała lepsze warunki rozwoju ekonomicznego niż Portugalia. Za to od wieków wiadomo, że Litwini to chłopy jak dęby - komentuje uczony.
Co za wysoko, to niezdrowo
Wysoki wzrost to dla większości ludzi atut. W świecie zwierząt większy osobnik budzi respekt jako silniejszy. Badania socjologiczne dowiodły, że w podobny sposób - choć często nieświadomie - reagują ludzie. Wysocy łatwiej dostają pracę, szybciej awansują i więcej zarabiają (Amerykanie wyliczyli, że centymetr przewagi oznacza roczne zarobki wyższe o ponad 250 dolarów). Wysocy mężczyźni mają większe powodzenie u kobiet i szybciej się żenią. Spośród 43 prezydentów USA tylko pięciu miało wzrost poniżej średniej krajowej.
Osiąganie biologicznego maksimum wzrostu nie jest jednak korzystne dla naszego organizmu. Przykładem są ludzie cierpiący na tzw. gigantyzm przysadkowy, wywołany nadmiernym wydzielaniem hormonu wzrostu w dzieciństwie. Większość chorych umiera w trzeciej dekadzie życia, najczęściej z powodu problemów z układem krążenia. Robert Wadlow, najwyższy człowiek świata, miał 272 cm wzrostu i tak słabe czucie w ogromnych stopach, że nie zauważył w porę infekcji, która rozpoczęła się od zwykłego otarcia, a doprowadziła do śmierci mężczyzny. - Badania wskazują, że bardzo wysokie osoby, nie cierpiące na żadne schorzenia hormonalne, żyją krócej niż ludzie średniego wzrostu - mówi prof. Romer. Dowódcy elitarnych jednostek komandosów wiedzą, że w czasie treningu najszybciej odpadają dryblasy, podczas gdy żołnierze mający 170 cm radzą sobie doskonale.
Więcej możesz przeczytać w 19/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.