Rosyjskie koncerny paliwowe tracą szansę na opanowanie środkowoeuropejskiego rynku. PKN Orlen wygrał bowiem przetarg na kupno kontrolnego pakietu (63 proc.) akcji największej czeskiej firmy paliwowej Unipetrol (w skład grupy wchodzą m.in. rafinerie, petrochemie i sieć stacji benzynowych). Zapłacił za nie 403 mln USD.
To polski rekord inwestycyjny. Z naszych informacji wynika, że zarządy PKN Orlen i węgierskiego MOL czekają tylko na "zielonświatło" polskich władz, czemu dały wyraz we wspólnym oświadczeniu opublikowanym 30 kwietnia. Rząd węgierski kontroluje 12 proc. udziałów w MOL, rząd polski - aż 27,5 proc. w PKN Orlen. Aby fuzja doszła do skutku, władze polskie muszą mieć tyle samo udziałów w PKN Orlen co rząd węgierski w MOL. Jeżeli argumenty ekonomiczne wygrają z populistycznymi hasłami politycznymi w rodzaju "państwo musi kontrolować sektor paliwowy", to jeszcze w tym roku zacznie powstawać megakoncern wart w przybliżeniu 10 mld USD. Pozwoli to nie tylko ograniczyć wpływy rosyjskich olbrzymów Łukoilu i Jukosu w tej części Europy, ale także przyciąg-nie uwagę i pieniądze zachodnich koncernów, które dotychczas były obecne tylko na rynku detalicznym (stacje benzynowe).
Wbrew prasowym doniesieniom walka o Unipetrol była bardzo zacięta. Na krótkiej liście firm dopuszczonych przez czeski rząd do finałowego etapu licytacji oprócz PKN Orlen znalazły się MOL i brytyjsko-ho-lenderski Shell. Węgrzy robili wszystko, żeby przekonać zarząd PKN Orlen, by obie firmy wspólnie kupiły Unipetrol. Dzięki temu Orlen nie wzmocniłby się nadmiernie przed oczekiwaną fuzją z MOL. Do ostatniej chwili Węgrzy stwarzali wrażenie, że złożą ofertę zakupu Unipetrolu, aby skłonić Polaków do ostrzejszej licytacji. Wojnę nerwów wygrał Orlen.
- Cena, którą zaproponowaliśmy, wynikała jedynie z analizy kondycji ekonomicznej Unipetrolu - zapewnia Zbigniew Wróbel, szef PKN Orlen.
PKN Orlen wygrał w Czechach, bo był najlepiej przygotowany do przetargu. Od strony ekonomicznej miał wsparcie amerykańskiego ConocoPhillipsa, ósmego na świecie koncernu paliwowego, a od strony politycznej - wpływowego Andreja Babisza, jednego z najbogatszych Czechów (z racji pozycji często nazywanego czeskim Kulczykiem), właściciela działającego w branży chemicznej Agrofertu. PKN Orlen zobowiązał się, że jeśli wygra przetarg, to sprzeda Agrofertowi część należących do Unipetrolu firm branży chemicznej. Z kolei ConocoPhillips w zamian za współpracę z Orlenem uzyskał, według naszych informatorów, prawo kupna połowy z 340 stacji benzynowych należących obecnie do Unipetrolu (około 17 proc. czeskiego rynku).
Kluczową rolę w kupnie Unipetrolu przez Orlen odgrywają właśnie Amerykanie. Mają jedną trzecią udziałów w konsorcjum IOC (International Oil Consortium, w jego skład wchodzą jeszcze włoski koncern Agip i Shell). Konsorcjum to kontroluje 49 proc. udziałów w firmie Ceská Rafinérská (główny aktyw Unipetrolu). Zachodnie firmy, mimo że są akcjonariuszem mniejszościowym, zarządzają rafinerią oraz mają prawo pierwokupu 51 proc. akcji kontrolowanych przez Unipetrol. Gdyby Shell lub Agip spróbowały realizować prawo pierwokupu, licytować zaczęliby też Amerykanie!
Zarząd PKN Orlen zrobił już to, co do niego należało. Po połączeniu z Unipetrolem fuzja z MOL jest najbardziej naturalnym zakończeniem konsolidacji w regionie. W ten sposób powstałby koncern o światowej marce, dzięki któremu w razie potrzeby będzie można importować ropę z dowolnego źródła i w ten sposób wpływać na cenę benzyny (na przykład MOL jest w stanie przez port w Rijece sprowadzać tankowcami arabską ropę). Przeszkodzić temu mogą tylko polscy politycy, którzy w imię ochrony partyjnych interesów gotowi są zaszkodzić firmie i bezpieczeństwu energetycznemu państwa. Dokończenie prywatyzacji, będące warunkiem fuzji, nie pozwoliłoby na ustalanie składu zarządu PKN Orlen w zależności od koniunktury politycznej. A tak właśnie było ostatnio, gdy ceną, jaką SLD zapłacił za głosy Federacyjnego Klubu Parlamentarnego, było powołanie 22 kwietnia do zarządu PKN Orlen Krzysztofa Kluzka.
Wbrew prasowym doniesieniom walka o Unipetrol była bardzo zacięta. Na krótkiej liście firm dopuszczonych przez czeski rząd do finałowego etapu licytacji oprócz PKN Orlen znalazły się MOL i brytyjsko-ho-lenderski Shell. Węgrzy robili wszystko, żeby przekonać zarząd PKN Orlen, by obie firmy wspólnie kupiły Unipetrol. Dzięki temu Orlen nie wzmocniłby się nadmiernie przed oczekiwaną fuzją z MOL. Do ostatniej chwili Węgrzy stwarzali wrażenie, że złożą ofertę zakupu Unipetrolu, aby skłonić Polaków do ostrzejszej licytacji. Wojnę nerwów wygrał Orlen.
- Cena, którą zaproponowaliśmy, wynikała jedynie z analizy kondycji ekonomicznej Unipetrolu - zapewnia Zbigniew Wróbel, szef PKN Orlen.
PKN Orlen wygrał w Czechach, bo był najlepiej przygotowany do przetargu. Od strony ekonomicznej miał wsparcie amerykańskiego ConocoPhillipsa, ósmego na świecie koncernu paliwowego, a od strony politycznej - wpływowego Andreja Babisza, jednego z najbogatszych Czechów (z racji pozycji często nazywanego czeskim Kulczykiem), właściciela działającego w branży chemicznej Agrofertu. PKN Orlen zobowiązał się, że jeśli wygra przetarg, to sprzeda Agrofertowi część należących do Unipetrolu firm branży chemicznej. Z kolei ConocoPhillips w zamian za współpracę z Orlenem uzyskał, według naszych informatorów, prawo kupna połowy z 340 stacji benzynowych należących obecnie do Unipetrolu (około 17 proc. czeskiego rynku).
Kluczową rolę w kupnie Unipetrolu przez Orlen odgrywają właśnie Amerykanie. Mają jedną trzecią udziałów w konsorcjum IOC (International Oil Consortium, w jego skład wchodzą jeszcze włoski koncern Agip i Shell). Konsorcjum to kontroluje 49 proc. udziałów w firmie Ceská Rafinérská (główny aktyw Unipetrolu). Zachodnie firmy, mimo że są akcjonariuszem mniejszościowym, zarządzają rafinerią oraz mają prawo pierwokupu 51 proc. akcji kontrolowanych przez Unipetrol. Gdyby Shell lub Agip spróbowały realizować prawo pierwokupu, licytować zaczęliby też Amerykanie!
Zarząd PKN Orlen zrobił już to, co do niego należało. Po połączeniu z Unipetrolem fuzja z MOL jest najbardziej naturalnym zakończeniem konsolidacji w regionie. W ten sposób powstałby koncern o światowej marce, dzięki któremu w razie potrzeby będzie można importować ropę z dowolnego źródła i w ten sposób wpływać na cenę benzyny (na przykład MOL jest w stanie przez port w Rijece sprowadzać tankowcami arabską ropę). Przeszkodzić temu mogą tylko polscy politycy, którzy w imię ochrony partyjnych interesów gotowi są zaszkodzić firmie i bezpieczeństwu energetycznemu państwa. Dokończenie prywatyzacji, będące warunkiem fuzji, nie pozwoliłoby na ustalanie składu zarządu PKN Orlen w zależności od koniunktury politycznej. A tak właśnie było ostatnio, gdy ceną, jaką SLD zapłacił za głosy Federacyjnego Klubu Parlamentarnego, było powołanie 22 kwietnia do zarządu PKN Orlen Krzysztofa Kluzka.
Więcej możesz przeczytać w 19/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.